Jesteś w: Granica

Obraz społeczeństwa w „Granicy”

Autor: Karolina Marlęga     Serwis chroniony prawem autorskim

„Granica” Zofii Nałkowskiej to powieść, w której bohaterem zbiorowym jest społeczeństwo. Pisarka stworzyła niezapomnianą panoramę, przegląd przez wszystkie warstwy zamieszkujące Polskę w latach 30. XX wieku, pomiędzy którymi istnieją nieprzekraczalne granice, powstałe ze względu na sposób życia, obyczaje, język i wykształcenie.
Powieściowe społeczeństwo można rozgraniczyć na arystokrację, ziemiaństwo, mieszczan, robotników oraz miejską biedotę.

Przedstawicielami pierwszej warstwy jest hrabiowska, bogata ziemiańska rodzina Tczewskich. Decydowała o ówczesnym życiu społecznym, towarzyskim, politycznym i ekonomicznym, posiadała własny tytuł prasowy (rzekomo „bezpartyjna” „Niwa”) i wpływy w sferach rządowych. Tczewski z małżonką oraz jego siostra Olgierdowi, właściciele majątków Chązebnej, Gwareckiego Folwarku, Pieszni, Boleborzy, Popłoszy, lasów Bramińskich, tartaków, młynów, gorzelni, lasów, pól i łąk byli traktowani niczym bogowie, ponieważ to od nich zależało, czy ktoś zrobi karierę, czy mimo ukończonych studiów będzie subiektem. Wiedli bezproduktywny, konsumpcyjny tryb życia. Spędzali czas na rozrywkach, zabawach, balach, wyjazdach w góry, nad morze czy zagraniczne polowania. Lubili także grę w pokera, podróże po klubach w stolicy, dokąd udawali się „na rozmowy o polityce”. Nie zapominali o działalności filantropijnej, która była osobnym punktem w ich inicjatywach na pokaz. Łączyły ich powierzchowne związki uczuciowe.

Kolejną warstwą sportretowaną w książce jest ziemiaństwo. Reprezentują je Walerian i Żancia Ziembiewiczowie – rodzice Zenona. Straciwszy własny majątek wskutek nieprzemyślanych decyzji Waleriana, zostali zatrudnieni przez Tczewskich do kierowania ich majątkiem w Boleborzy, gdzie bohater także nie popisał się talentem do zarządzania. Zrzucając papierkowe obowiązki na żonę, oddawał się całymi dniami pasji strzelania do wron, romansowania z wiejskimi dziewkami czy jedzenia „po pańsku”. Z kolei Żancia przez cały dzień grała na fortepianie i wydawała dyspozycje służbie. Na ich przykładzie Nałkowska pokazała styl życia zdeklasowanej szlachty, która po stracie majątków nie potrafiła dostosować się do nowej rzeczywistości, żyła na pokaz, wspominając przeszłość za każdym razem, gdy jej wzrok spoczął na przechowywanym w oszklonej gablocie rodzinnym herbie. Ziemiaństwo cechował patriotyzm na pokaz, zbytni tradycjonalizm oraz miernota intelektualna. Wiodło ono anachroniczny model życia.

Następną grupą społeczną, uwiecznioną w „Granicy”, jest mieszczaństwo. Styl życia tej warstwy Nałkowska pokazała w powieści dzięki wprowadzeniu takich bohaterów, jak właścicielka kamienicy Cecylia Kolichowska, kierownik cukierni Marian Chązowicz czy właściciel sklepu bławatnego Julian Toruciński. Ludzie ci, choć posiadali zabezpieczenie finansowe i prowadzili dochodowe interesy, przez swoją działalność zatracili gdzieś zasady współżycia społecznego, odnosząc się do ludzi pozostających niżej w hierarchii społecznej z pogardą i wyższością. Byli prostacki egoistami oraz małostkowymi karierowiczami.
Kolejną warstwą społeczną uwiecznioną w „Granicy” są proletariusze. Zatrudnieni w hucie Hettnera (Franek Borbocki, Marian Chąśba), u zamożnego mieszczaństwa (służąca Ewcia, kucharka Michalina i dozorca Ignacy) czy ziemiaństwa (kucharka Karolina Bogutowa, ogrodnik Borbocki) żyją z dnia na dzień. Sypiają po kątach u rodziny (Franek), jadają resztki z „pańskiego” stołu (służba Kolichowskiej), poruszają się ciemnymi i wąskimi schodami, dźwigając ciężkie kosze z warzywami i owocami. Ich życie ogranicza się do wykonywanych obowiązków. Nie mogą pozwolić sobie na rozrywkę czy walkę o swoje prawa. Są ofiarami panującego systemu, w którym kapitaliści wykorzystują robotników do granic możliwości.
Ostatnią grupą opisaną w powieści są bezrobotni, stojący u podnóża drabiny społecznej. Jej przedstawicielami są mieszkający na strychach i w piwnicach kamienicy Kolichowskiej Chąśbowie, Wyłamowie, Posztrascy, Gołąbscy. Dla nich kran z wodą był na podwórzu, a ubikacja stała ukryta za drzewem i wielkim koszem na śmieci. Nosili brudną odzież, byli „jacyś mniejsi”, bez zębów. Wśród nich nie było ludzi starszych, gdyż nikt z nich nie dożywał starości. Dorośli, dzieci, wszyscy ludzie mieszkający w piwnicach, o których się mówiło „ludzie podziemni” cierpieli głód, nędzę, byli pozbawieni opieki lekarskiej, w końcu umierali na gruźlicę.
strona:   - 1 -  - 2 - 



  Dowiedz się więcej