Jesteś w: Inny świat

Charakterystyka Kostylewa

Autor: Karolina Marlęga     Serwis chroniony prawem autorskim

Rozdział „Ręka w ogniu” poświęcony został historii życia i śmierci Michaiła Aleksiejewicza Kostylewa. Był on mężczyzną młodym, wysokim, można powiedzieć nawet, że wielkim, o krzaczastych brwiach i wąskich ustach. Więcej na temat jego wyglądu nie wiadomo, ale nie on był najważniejszy, lecz bohaterska postawa, jaką przyjął. Kiedy trafił do obozu w Jercewie miał około dwudziestu siedmiu lat.

Próbując określić go jednym słowem, najlepiej powiedzieć o Kostylewie, że był niezłomny. Od czasów dzieciństwa fascynowała go ideologia i filozofia komunistyczna, którą wyniósł z domu. Pochodził z biednej, robotniczej rodziny, a mimo to udało mu się zrealizować wielkie marzenie – ukończył studia inżynierskie w Moskwie. Dokonał tego dzięki płomiennemu entuzjazmowi, który okazywał na każdym kroku. Wyraźnie wybijał się ponad przeciętność, zarówno swoją wielką sylwetką, jak i jeszcze większą charyzmą. Dzięki swojej aktywnej postawie partia komunistyczna ufundowała mu czesne w Szkole Morskiej we Władywostoku. Charakterystyczną cechą Kostylewa była poza tym miłość do czytania. Na tym etapie swojego życia miłował się przede wszystkim w dziełach klasyków socjalizmu, takich jak Marks, Engels, Lenin czy Stalin. Brał aktywny udział we wszelkich zgromadzeniach partyjnych, na których chętnie zabierał głos. Można tu zaznaczyć, że cechowała go także naiwność, łatwowierność i niewinność. Kostylew przyjmował słowa komunistów jako niemal prawdę objawioną, był wobec nich całkowicie bezkrytyczny. Jego horyzonty były bardzo zawężone, przez co nie widział innych, alternatywnych i lepszych rozwiązań niż te, serwowane przez wodzów socjalizmu.

Zamiłowanie do literatury okazało się także przyczyną zguby Kostylewa. Jako student Szkoły Morskiej uczęszczał także na wieczorne kursy rozszerzające, gdzie między innymi nauczył się języka francuskiego. Dzięki tej umiejętności rozkochał się w literaturze Balzaka i innych klasyków znad Sekwany. Odkrył w literaturze francuskiej absolutnie nowy świat, znacznie lepszy od tego, z jakim spotykał się na co dzień we Władywostoku. Kostylew był człowiekiem wielkiego zapału i we wszystko co robił angażował się bez reszty. Czytał więc książki z Zachodu całymi dniami i nocami, poświęcając im cały swój czas, kosztem nauki, kontaktów towarzyskich, a także spotkań partyjnych. Dociekliwość i chęć poznania prawdy o świecie doprowadziła go do zgubnego wniosku – życie w Związku Sowieckim oparte jest na kłamstwie i manipulacji. Nawet w będąc już w obozie pracy wciąż czytał książki z Zachodu, chociaż nikt nie miał pojęcia, skąd je brał.

Wspomnianą wcześniej niezłomnością Kostylew wykazywał się wielokrotnie, głównie podczas brutalnych przesłuchań przez NKWD. Po raz pierwszy został aresztowany w 1937 roku podczas tak zwanej Wielkiej Czystki, kiedy stary bibliotekarz (z pochodzenia Niemiec) wskazał go jako swojego wiernego klienta. Kostylew został oskarżony o szpiegostwo, ponieważ czytając książki z Zachodu, na pewno współpracował z kontrrewolucjonistami lub wywiadem zagranicznym. Podczas licznych przesłuchań, w trakcie których był niemiłosiernie bity, katowany i poniżany, Kostylew konsekwentnie trwał przy swoim zdaniu, iż nie jest szpiegiem. Później usiłowano wydobyć od niego informacje na temat organizacji studenckich w Szkole Morskiej, o wszystkich wrogach reżimu, jakich tylko zna.

Roczny pobyt w areszcie w uwłaczających warunkach i setki godzin przesłuchań nie zdołały złamać charakteru Kostylewa: „Skatowany do utraty przytomności, bity na nowo po otrzeźwieniu wiadrem zimnej wody, z oczami ledwie widzącymi przez szpary w plastrze zakrzepłej krwi i ustami obrzękłymi od poszarpanych dziąseł i chwiejących się zębów – Kostylew nie przyznawał się do winy z uporem, który rósł w miarę, jak potęgowały się zadawane mu cierpienia. Jakże skomplikowanym i nieobliczalnym mechanizmem jest organizm ludzki!”. Co więcej, bohater miał odwagę otwarcie przyznawać, że dzięki literaturze francuskiej pokochał Zachód. Śledczy posiadali jednak zeznanie jego kolegi ze Szkoły Morskiej, do którego kiedyś przez nieuwagę powiedział: „Wyzwolić Zachód! Od czego? Od takiego życia, jakiego myśmy nigdy nie oglądali na oczy!”. Nie był to co prawda oczywisty dowód winy, lecz zmęczony Kostylew zgodził się podpisać pod własnym aktem oskarżenia o próbę obalenia Związku Sowieckiego. Otrzymał wyrok dziesięciu lat robót w obozie pracy.
strona:   - 1 -  - 2 - 



  Dowiedz się więcej