Jesteś w: Lalka

Charakterystyka Żydów w Lalce

Autor: Karolina Marlęga     Serwis chroniony prawem autorskim

W powieści Lalka Bolesław Prus ukazał wielu Żydów. Wątek rodziny Szlangbaumów ukazuje, jak bardzo propagowana pod koniec XIX wieku idea asymilacji nacji wyznania mojżeszowego nie sprawdziła się w ówczesnej rzeczywistości.

Dowodem na powyższą tezę są losy Henryka Szlangbauma – zesłanego w młodości za udział w powstaniu styczniowym na Syberię, który po powrocie, dostrzegając atmosferę niechęci wobec Żydów, decyduje się na zmianę nazwiska na bardziej „polskie” (Szlangowski). Mimo tego bolesnego kroku wyrzeczenia się najbardziej określającej człowieka nazwy, nadal jest obiektem szykan ze względu na swoje korzenie. Przykładem okrutnego traktowania ze strony polskiego społeczeństwa jest zachowanie sklepowych subiektów, o którym czytamy w X rozdziale tomu I, w Pamiętniku starego subiekta:

- Stachu - rzekł pokornym głosem - utonę na Nalewkach, jeżeli mnie nie przygarniesz. - Dlaczego żeś od razu do mnie nie przyszedł? - spytał Stach. - Nie śmiałem... Bałem się, żeby nie mówili o mnie, że Żyd musi się wszędzie wkręcić. I dziś nie przyszedłbym, gdyby nie troska o dzieci.

Stach wzruszył ramionami i natychmiast przyjął Szlangbauma z pensją półtora tysiąca rubli rocznie. Nowy subiekt od razu wziął się do roboty, a w pół godziny później mruknął Lisiecki do Klejna: - Co tu, u diabła, tak czosnek zalatuje, panie Klejn?... Zaś w kwadrans później, nie wiem już z jakiej racji, dodał: - Jak te kanalie Żydy cisną się na Krakowskie Przedmieście! Nie mógłby to parch, jeden z drugim, pilnować się Nalewek albo Świętojerskiej? Szlangbaum milczał, tylko drgały mu czerwone powieki.

Nie znaczy to, że wszyscy Polacy kpili z pracownika Wokulskiego, którego Rzecki uważał za porządnego obywatela. Wielbiciel Napoleona Bonaparte przyczynę ostracyzmu Szlangbauma widział w jego pochodzeniu: mimo to wszyscy go nie lubią, gdyż – ma nieszczęście być starozakonnym. Gdy zapytał o powody, dla których Szlangowski nie skróci swojego cierpienia i nie przyjmie chrztu, usłyszał ważne, ale i gorzkie słowa:

Zrobiłbym to przed laty, ale nie dziś. Dziś zrozumiałem, że jako Żyd jestem tylko nienawistny dla chrześcijan, a jako meches [przechrzta] byłbym wstrętny i dla chrześcijan, i dla Żydów (…) Trzeba przecie z kimś żyć.

Po wielu przejściach bohater ten połączył się z rodziną, ponownie stał się Szlangbaumem i w finale powieści to on przejął sklep Wokulskiego. Zachodzi w nim przemiana. Oskarża Rzeckiego – dawniej swojego przyjaciela ze sklepu, o wynoszenie towaru, każe go śledzić, stale się wywyższa i poniża podwładnych, zaczyna wyznawać wartości, które dawniej negował.



  Dowiedz się więcej