Jesteś w: Lalka

Charakterystyka Rzeckiego

Autor: Karolina Marlęga     Serwis chroniony prawem autorskim

Ignacy Rzecki jest drugoplanowym bohaterem powieści Bolesława Prusa Lalka oraz narratorem dziewięciu rozdziałów, zatytułowanych Pamiętnik starego subiekta.

Bohater zostaje wprowadzony do powieści słowami:

Ani jednak ciekawość ogółu, ani fizyczne i duchowe zalety trzech subiektów, ani nawet ustalona reputacja sklepu może nie uchroniłaby go od upadku, gdyby nie zawiadował nim czterdziestoletni pracownik firmy, przyjaciel i zastępca Wokulskiego, pan Ignacy Rzecki.

Jego ojciec w młodości był żołnierzem, a na starość zajmował stanowisko woźnego w Komisji Spraw Wewnętrznych i dorabiał klejeniem kopert. Przykładając dużą uwagę do dyscypliny i musztry, zdarzało mu się budzić syna późno w nocy i nakazać gimnastykę: Dobrze to pamiętam, gdyż ojciec komenderując: "Pół obrotu na prawo!" albo "Lewe ramię naprzód - marsz!...", ciągnął mnie w odpowiednim kierunku za ogon tego ubrania. Prócz ostrego traktowania, stary Rzecki nauczył Ignacego czytać i pisać, cały czas podsuwając mu książki o cesarzu Napoleonie Bonaparte, którego podobizny zdobiły ściany jego pokoju: Był tam jeden Napoleon w Egipcie, drugi pod Wagram, trzeci pod Austerlitz, czwarty pod Moskwą, piąty w dniu koronacji, szósty w apoteozie.
W dzieciństwie bohater mieszkał z nim, siostrą i ciotką w dwóch niewielkich i bardzo skromnie urządzonych pokojach na Starym Mieście.

Prócz ojca, w życiu Ignacego dużą rolę odegrała ciotka, która zastępowała mu matkę i to jej autor Pamiętnika poświęca sporo miejsca. Kobieta była praczką, wierzyła w Boga i obwiesiła ściany nad swoim łóżkiem podobiznami świętych.

Po śmierci ojca, który odchodząc pożegnał go enigmatycznymi słowami: Pamiętaj!... wszystko pamiętaj…, Ignacy zaczął uczyć się zawodu subiekta u właściciela dużego sklepu – Niemca Mincla.

Gdy osiągnął odpowiedni wiek, wziął udział w Wiośnie Ludów i walczył w 1848 roku na Węgrzech, a potem przemierzył samotnie prawie cały kontynent. Był we Włoszech, we Francji, zahaczył o Niemcy, a nawet i o Anglię, trafiając w końcu do więzienia do Zamościa, z którego dzięki wstawiennictwu i znajomościom sprowadził go Jan Mincel.

W czasie akcji właściwej Rzecki jest kawalerem. Wprawdzie w młodości kochał się w pewnej kobiecie, lecz ta go zdradzała. Towarzyszką jego samotnego życia jest jednooki pudel Ira. Bohater mieszkał w skromnym pokoiku przy sklepie Wokulskiego, którego był zarządcą i w którym pracował jako subiekt.

Nie miał wielu przyjaciół, rzadko wychodził z domu. Gdy już tak się stało, zwykle kręcił się po ulicach, na których mieszkali jego koledzy albo oficjaliści sklepu. Wówczas jego ciemnozielona algierka lub tabaczkowy surdut, popielate spodnie z czarnym lampasem i wypłowiały cylinder, nade wszystko zaś jego nieśmiałe zachowanie się zwracały powszechną uwagę. Pan Ignacy wiedział to i coraz bardziej zniechęcał się do spacerów. Wolał przy święcie kłaść się na łóżku i całymi godzinami patrzeć w swoje zakratowane okno, za którym widać było szary mur sąsiedniego domu, ozdobiony jednym jedynym, również zakratowanym oknem, gdzie czasami stał garnczek masła albo wisiały zwłoki zająca.
Podobne zainteresowanie jego strój wzbudził, gdy pewnego dnia wybrał się do teatru: w lot (…) spostrzeżono, że cylinder pana Ignacego pochodzi sprzed lat dziesięciu, krawat sprzed pięciu, a ciemnozielony surdut i obcisłe spodnie w kratki sięgają nierównie dawniejszej epoki.
Skłonność do życia przeszłością ujawniała się nie tylko w zakładaniu ciuchów z poprzedniej epoki, ale także w tendencją do wracania myślami w przeszłe lata, co widać zwłaszcza w Pamiętniku bohatera, w którym wspomina okres walki we Wiośnie Ludów czy rozwodzi się nad niezwykłością francuskiej rodziny cesarskiej, a zgłasza nad Napoleonem Bonaparte.
Ignacego Rzeckiego cechowało upodobanie do schematów. Funkcjonował według bardzo uporządkowanego porządku dnia, który został mu wpojony już w czasie pracy u Mincla:
Wstawałem rano o piątej, myłem się i zamiatałem sklep. O szóstej otwierałem główne drzwi tudzież okiennicę. W tej chwili, gdzieś z ulicy zjawiał się August Katz, zdejmował surdut, kładł fartuch i milcząc stawał między beczką mydła szarego a kolumną ułożoną z cegiełek mydła żółtego. Potem drzwiami od podwórka wbiegał stary Mincel mrucząc: Morgen!, poprawiał szlafmycę, dobywał z szuflady księgę, wciskał się w fotel i parę razy ciągnął za sznurek kozaka. Dopiero po nim ukazywał się Jan Mincel i ucałowawszy stryja w rękę, stawał za swoim kontuarem, na którym podczas lata łapał muchy, a w zimie kreślił palcem albo pięścią jakieś figury. Franca zwykle sprowadzano do sklepu (…).
strona:   - 1 -  - 2 - 



  Dowiedz się więcej