Jesteś w: Lalka

Losy Heleny Stawskiej

Autor: Karolina Marlęga     Serwis chroniony prawem autorskim

Helenę Stawską do powieści Lalka wprowadza Ignacy Rzecki, który w swoim Pamiętniku starego subiekta rozwodzi się nad urodą i cnotami nowej mieszkanki kamienicy Wokulskiego.

Skromna, prostolinijna i dobroduszna kobieta była przeciwieństwem samolubnej i poszukującej ciągłego podziwu Łęckiej. Mimo iż miała małą córeczkę Helusię i schorowaną matkę, to na jej barkach spoczywał ciężar utrzymywania najbliższych. Sytuacja, w jakiej się znalazła po nagłej ucieczce oskarżonego o morderstwo męża za granicę zmusiła ją do porzucenia roli matki i żony i zajęcia się pracą zarobkową. Decydując się na udzielanie korepetycji z języka angielskiego, na naukę gry na fortepianie i haftu, stała się symbolem kobiety wyemancypowanej, troszczącej się o bliskich:

Spostrzegł również, że pani Stawska nigdy nie zajmuje się sobą. Kiedy skończy ze sklepem, myśli o Heluni, służy matce, troszczy się interesami służącej i mnóstwa ludzi obcych, po największej części biedaków, którzy niczym odwdzięczyć się jej nie mogli. Gdy zaś i tych kiedy zabrakło, wówczas zagląda do klatki kanarka, ażeby mu zmienić wodę albo dosypać ziarna.
"Anielskie serce!..." - myślał Wokulski.

Choć od wyjazdu jej męża minęły 4 lata, a prawdziwy zabójca przyznał się do winy i oczyścił Ludwika z zarzutów, ten nadal nie wracał do rodziny, pozostawiając piękną Helenę zdaną na własne siły.
Bohaterka wyróżnia się na tle powieściowych postaci nie tylko niezwykłym charakterem, lecz także oryginalną urodą – jak to określił pragnący wyswatać ją ze Stachem Ignacy Rzecki w swoich zapiskach – była osobą dziwnej urody. Szatynka, szare oczy, rysy cudownie piękne, wzrost okazały, a rączki i nóżki - sam smak!... Patrzyłem, jak raz wysiadała z dorożki, i powiem, że mi się gorąco zrobiło wobec tego, com ujrzał... Ach, miałby poczciwy Stasiek wielki z niej pożytek, bo to i ciałka w miarę, i usteczka jak jagódki... A co za biust!... Kiedy wchodzi ubrana do figury, to myślę, że wszedł anioł, który zleciawszy z nieba, na piersiach złożył sobie skrzydełka!...
To właśnie jej atrakcyjność sprowadza na nią kłopoty, gdy na przykład zazdrosna o młodszą sąsiadkę Krzeszowska posądza ją o kradzież lalki i wytacza jej proces, czy gdy mieszkańcy kamienicy zaczynają plotkować o niej i Wokulskim.

Pod koniec powieści pracująca w sklepie Wokulskiego Stawska dostaje wiadomość, że jej mąż mieszka w Algierze pod przybranym nazwiskiem. Niestety, rodzinie nie udaje się połączyć, ponieważ wkrótce potem kobieta dowiaduje się o jego śmierci. Nie mogąc liczyć na wzajemność Wokulskiego, do którego uczuć nie umiała nazwać, Helena przyjmuje oświadczyny jego dawnego subiekta – Mraczewskiego, który wykazywał zainteresowanie młodą wdową od dawna, o czym wielokrotnie przekonywał Rzeckiego:

- Podobała się panu - on mówi - co?... Szampan, nie kobieta dodał, bezwstydnie mrugając okiem. - Ale na nic pański apetyt, bo ona szaleje za mną... Ach, panie, co to za temperament, co za ciało... A gdybyś pan widział, jak wygląda w kaftaniku!...
- Spodziewam się, panie Mraczewski... - odparłem surowo.
- Ja przecież nic nie mówię! - odpowiada zacierając ręce w sposób, który wydał mi się lubieżnym. - Ja nic nie mówię!... Największą cnotą mężczyzny, panie Rzecki, jest dyskrecja, panie Rzecki, szczególniej w bardziej poufałych stosunkach...



  Dowiedz się więcej