Jesteś w: Ludzie bezdomni

Dom - dobrem czy barierą na drodze do dobra? Wnioski z analizy rozdziału Rozdarta sosna

Autor: Karolina Marlęga     Serwis chroniony prawem autorskim

W ostatni rozdziale powieści Stefana Żeromskiego „Ludzie bezdomni”, zatytułowanym „Rozdarta sosna”, dochodzi do spotkania pary głównych bohaterów, Tomasza Judyma i Joanny Podobrskiej.

Kobieta, którą kilka miesięcy zostawił bez szerszego wytłumaczenia w Cisach, przyjechała go odwiedzić do Sosnowca. Miała nadzieję, że przekona go do tego, aby nie zrywał z nią w imię poświęcenia swego życia w walce o poprawę losu najuboższych. Dla niej dom był oazą bezpieczeństwa, chciała stworzyć takie miejsce dla niego, by po ciężkiej pracy mógł wracać do niej i odpocząć o trudów dnia codziennego. Powiedziała mu to w czasie wycieczki po fabrykach. Obiecała, że pomoże mu założyć szpital taki, jak w Cisach. Snuli plany o wspólnym domu, meblach, szczęściu.

Niestety, Judym w pewnej chwili powiedział, że nie może założyć z nią domu. Całe życie zamierzał poświęcić biedny, ponieważ pochodził z motłochu i chciał spłacić dług wobec nich. Stwierdził, że nie może mieć żony, póki nie zmieni losu tych ludzi:
„Otrzymałem wszystko, co potrzeba... Muszę to oddać, com wziął. Ten dług przeklęty... Nie mogę mieć ani ojca, ani matki, ani żony, ani jednej rzeczy, którą bym przycisnął do serca z miłością, dopóki z oblicza ziemi nie znikną te podłe zmory. Muszę wyrzec się szczęścia. Muszę być sam jeden. Żeby obok mnie nikt nie był, nikt mię nie trzymał!”.

Na te słowa kobieta stanęła, obiecując, że nie będzie mu przeszkadzać w spełnianiu tych zamiarów. Gdy usiedli pod drzewem, cichutko płakała, a po jakimś czasie wstała, mówiąc: „Szczęść ci Boże”, na co odpowiedział: „Daj Panie Boże”.
Analiza tej sceny przemawia za tym, że dla głównych bohaterów dom stanowił symbol czego innego. Dla Joasi był czystym dobrem, zaś dla Judyma – barierą dla drodze do realizacji tego dobra, czyli pomocy najuboższym.



  Dowiedz się więcej