Jesteś w: Ludzie bezdomni

W oparciu o fragment rozdziału „Wenus z Milo” z „Ludzi bezdomnych” rozważ, jak dzieła sztuki stały się symbolem drogi życiowej Tomasza Judyma

Autor: Karolina Marlęga     Serwis chroniony prawem autorskim

Symbolem drogi życiowej głównego bohatera powieści Stefana Żeromskiego „Ludzie bezdomni” stały się przede wszystkim dwa dzieła sztuki – rzeźba Wenus z Milo oraz obraz „Rybak” (właściwy tytuł brzmi „Ubogi rybak”), francuskiego malarza Puvis de Chavannes’a.

Tomasz Judym zetknął się z tymi dziełami podczas pobytu w Paryżu, gdy przechadzał się po Galerii Luwr. Od razu przykuły jego wzrok, nie mógł wprost oderwać oczu zarówno o rzeźby, jak i od obrazu, nie było ważne, że prezentują tak różne motywy.

Starożytna marmurowa rzeźba z końca II wieku p.n.e., przedstawiająca grecką boginię miłości Afrodytę oddawała urodę świata, jego harmonię, delikatność, ulotność i kruchość, była znakiem proporcji, ładu i miłości. Te wszystkie elementy do życia Tomasza Judyma wnosiła jego ukochana, Joasia Podborska, którą darzył szczerym uczuciem i która dawała mu nadzieję na szczęśliwe życie:

„Judym był jakby szalony na samą myśl, że zobaczy swoją "narzeczoną". (...) A gdy mógł widzieć te oczy, w których uśmiechał się z rozkoszą cudowny wdzięk miłości, zdawało mu się, że krew zaczyna wypływać z jego serca, że słodka śmierć na podobieństwo fali oceanu otacza go i niesie do stóp tego zjawienia. Radość i słodycz tych obcowań była tak niezrównana, że nawet wszelkie żądze cielesne tłumiła”.

Z kolei obraz „Ubogi rybak” symbolizował ciemne strony egzystencji Judyma: cierpienie wywoływane widokiem społecznej niesprawiedliwości, odrzucenie ze strony medycznego środowiska, zwolnienie z pracy w Cisach, trudne dzieciństwo. W czasie oglądania obrazu Tomasz przypomniał sobie, że już kiedyś, dokładnie w Galerii Luksemburskiej, zetknął się z tym płótnem:

„Z czasem wszystko, co stanowi samo malowidło, szczególną rozwiewność barw, rysunek figur i pejzażu, prostotę środków i całą jakby fabułę utworu, przywaliły inne rzeczy i zostało tylko czujące wiedzenie o czymś nad wszelki wyraz bolesnym. Wspomnienie owo było jak mętne echo czyjejś krzywdy, jakiejś hańby bezprzykładnej, której nie byliśmy winni, a która przecie zdaje się wołać na nas z ziemi dlatego tylko, że byliśmy jej świadkami. Panna Joanna, która rzuciła pytanie o "Rybaka", siedziała na końcu ławki za obydwiema panienkami i babcią. Czekając odpowiedzi wychyliła się trochę i uważnie przyglądała Judymowi. Ten, z konieczności, patrząc w te oczy jasne, prawdziwie jasne, podniecony ich wynurzeniem zachwytu, które zastępowało w zupełności tysiąc słów opisu płótna Puvis de Chavannes`a, zaczął przypominać sobie nawet barwy, nawet pejzaż.

Uniesienie tych oczu zdawało się przytaczać mu obraz, podpowiadać dawno zatarte wrażenie. Tak, pamiętał... Chudy człowiek, a właściwie nie człowiek, lecz antropoid z przedmieścia wielkiej stolicy, obrosły kłakami, w koszuli, która się na nim ze starości rozlazła, w portkach wiszących na spiczastych kościach bioder, stał znowu przed nim ze swą podrywką zanurzoną w wodę. Oczy jego spoczywają niby to na pałąkach trzymających siatkę, a jednak widzą każdego człowieka, który przechodzi. Nie szukają współczucia, którego nie ma. Ani się żalą, ani płaczą. "Oto jest pożytek wasz ze wszystkich sił moich, z ducha mojego..." - mówią doły jego oczu zapadłych. Stoi tam ten wyobraziciel kultury świata, przerażający produkt ludzkości”.



  Dowiedz się więcej