Jesteś w: Ludzie bezdomni

Motyw domu w „Ludziach bezdomnych”

Autor: Karolina Marlęga     Serwis chroniony prawem autorskim

Motyw domu pojawia się w powieści Stefana Żeromskiego „Ludzie bezdomni” w kontekście niemal każdego bohatera.

Opisywani przez narratora biedni mieszkańcy warszawskich ulic Krochmalnej i Cieplej byli zmuszeni mieszkać w ciasnych norach, wszystko było oblepione brudem, cuchnęło. Zanieczyszczone szlamem tereny były domem dla robotników, pracujących w uzdrowisku Cisy. Ich czworaki mieściły czasami po kilka rodzin, dzieci spały obok przechowywanych na zimę kartofli. Podobnie było z górnikami z kopalni „Sykstus” – opisane przez Żeromskiego obrazy, żywcem wyjęte z XIX-wiecznej Polski w niczym nie kojarzyły się z poczuciem ciepła i bezpieczeństwa, z jakim powinien kojarzyć się dom.

Dom okrutny, powodujący dreszcze na samo wspomnienie, był codziennością małego Tomasza Judyma. Nie zaznał w nim miłości czy chociażby spokoju. Gdy był dzieckiem, od ojca alkoholika zabrała go ciotka, w młodości kobieta lekkich obyczajów, a wtedy – hazardzistka.

Codziennie zapraszała wielu gości, z którymi grywała w karty. Traktowała małego Tomasza jak chłopca na posyłki, sypiał na sienniku w przedpokoju, który mógł rozłożyć dopiero po wyjściu ostatniego gościa. Nikt nie brał pod uwagę, że musiał wstawać najwcześniej, uprzątnąć siennik, biegać po sprawunki, służyć lokatorom (było ich coraz więcej), którzy często go bili:

„Prał mię, kto chciał: ciotka, służąca, lokatorowie, nawet stróż w bramie wlepiał mi, jeśli nie kułaka w plecy, to przynajmniej słowo, często twardsze od pięści. I nie było apelacji”.
strona:   - 1 -  - 2 - 



  Dowiedz się więcej