Jesteś w: Ludzie bezdomni

„Ludzie bezdomni” jako powieść młodopolska

Autor: Karolina Marlęga     Serwis chroniony prawem autorskim

„Ludzie bezdomni” Stefana Żeromskiego to powieść młodopolska. Autor przemycił w niej, pod płaszczykiem społeczno-obyczajowej kroniki zmagania się młodego doktora, Tomasza Judyma, z konserwatywnym otoczeniem, filozoficzno-egzystencjalną historię o samotności człowieka.

Pisarz zerwał z dominującymi pozytywizmie literackimi zabiegami na rzecz metody realistycznej i naturalistycznej. Dzięki temu zabiegowi zaprezentowany w książce przekrój różnych grup społecznych, począwszy od paryskiej i warszawskiej biedoty, a skończywszy na bogatych, konserwatywnych filantropach na zawsze wpisał się do kanonu dzieł polskiej literatury, odzwierciedlających obraz społeczeństwa polskiego XIX wieku.

Innowacyjnym zabiegiem był sposób prowadzenia narracji, która w książce miejscami jest stałym elementem świata przedstawionego. Żeromski z chęcią oddał głos swoim bohaterom, czego przykładem może być ostatni rozdział I Tomu, zatytułowany „Zwierzenia”. We fragmentach pamiętnika Joanny Podborskiej mamy do czynienia z subiektywną narracją pierwszoosobową, dzięki czemu poznajemy emocje i uczucia guwernantki, cierpiącej z powodu poczucia osamotnienia:

„Gdzież oni są? W co się obrócili? Dokąd odeszli z tego miejsca? Całe moje ciało trzęsło się aż do głębi serca: Rozsypywałam się w proch przed śmiercią, z błaganiem, ażebym była godna posiąść tajemnicę. Gdzie jest mój ojciec, gdzie jest matka: gdzie Wacław?...”.

Kolejną cechą powieści młodopolskiej, widoczną w dziele Żeromskiego, jest wplecenie do historii symboli, elementów impresjonizmu czy opisu charakterystycznego bardziej dla poezji, niż dla prozy. Przykładem tego ostatniego jest fragment rozdziału „Przyjdź”, w którym widać charakterystyczny dla epoki modernizmu zabieg psychizacji pejzażu. Uczucia Tomasza Judyma zostają ukazane poprzez zmiany zachodzące w przyrodzie:
„Czasami przylatał wiatr, rozbujał ten krzew lekko, równo, cicho - i wtedy cudowne strofy liści kołysały się w ciepłym, wilgotnym powietrzu sennymi akordami niby muzyka, która oniemiała i, przybrawszy na się kształt tak przedziwny, zastygła. Judym siedział u otwartego okna w swoim mieszkaniu. Płonął od głębokiej radości. W pewnych sekundach wznosiły się w jego sercu jakieś tchnienia uczuć podobne do tych, co kołysały wierzchołki drzew. Wówczas na jego usta wybiegały dźwięki pieszczotliwe a zapalające, jakby z ognia. Mówił nimi do drzew wielkich, do młodych krzewów, do jaskółek szybujących wysoko nad szczytami po świetlistej otchłani. Tajemnicza radość pociągała wzrok jego ku końcowi alei, a serce ulatywało z głębi piersi jak zapach. Na coś niesłychanego czekał, na przyjście czyjeś...”.

„Ludzie bezdomni” zaliczają się do grona utworów modernistycznych także ze względu na widoczne w dziele rozluźnienie kompozycji. Ważniejsze dla Żeromskiego było skupienie się na poglądach bohaterów, niż na przyczynach czy skutkach zdarzeń.



  Dowiedz się więcej