Jesteś w: Ferdydurke

Ferdydurke – streszczenie

Autor: Karolina Marlęga     Serwis chroniony prawem autorskim


tenisowego. Mecz obserwuje licznie zgromadzona na korcie publiczność. W pewnym momencie jakiś pułkownik strzela do odbijanej piłki. Piłka znika.

Jest natomiast postrzelona ofiara tego zajścia. Powstaje ogólne zamieszanie, włącznie z bójką, skakaniem na głowę osobom siedzącym niżej, co przypomina koszarową zabawę, ponieważ osoby te – przeważnie damy – ponoszą jak konie. Wydarzeniom towarzyszą oklaski publiczności, dla której wszystko jest tutaj turniejem sportowym. Na moment ostudza atmosferę pojawienie się przedstawiciela wyższych sfer – markiza de Filiberthe, który rzuca w tłum pytanie, czy ktoś chce obrazić jego małżonkę? Dołącza do tego ciśniętą garść biletów wizytowych. Odpowiedzią na jego zachowanie jest pojawienie się 36 mężczyzn dosiadających swoje partnerki i obrażenie żony markiza, co powoduje u niej poronienie. Tym sposobem markiz ” podszyty dzieckiem” zostaje zawstydzony. Z braku innego wyjścia odchodzi do domu, czemu wtórują oklaski.

Tak zakończywszy sprawę autor każe czytelnikowi powrócić do losów gimnazjalisty – uciekiniera.
Po opuszczeniu Warszawy Józio z Miętusem ruszają w drogę przez okoliczne wsie, które wydają się wyludnione. Okazuje się, że są to tylko pozory. Ciemne chłopstwo kryje się po zagrodach. Uważa, że jeśli we wsi pojawili się ludzie z miasta to przyświeca temu podejrzana intencja. Wyciągnięci z jakichś zakamarków wolą udawać psy i zaprzeczać swojemu człowieczeństwu, niż wdawać się w układy z inteligentami z miasta. Nie chcą nawet sprawdzać o co chodzi i z miejsca atakują Józia oraz Miętusa.

Z opresji ratuje ich ciotka Józia, pani Hurlecka, która właśnie przejeżdża przez wieś samochodem. Ciotka zabiera Józia razem z Miętusem do majątku w Bolimowie. Przy okazji Józio odzyskuje swoją tożsamość, ponieważ krewna doskonale pamięta ile on ma lat.

W majątku Miętalski poznaje rodzinę Józia – stryja Konstantego zwanego Kociem, kuzyna Zygmusia i wychowanicę wujostwa, Zosię. Rozmowy w gronie rodzinnym nie są zbyt interesujące. Miętusa niewiele obchodzi to, że ciotka jest chora na serce, wuj cierpi na reumatyzm, Zosia ma anemię a kuzynowi Zygmusiowi zawiało ucho. Cieszy go natomiast duża ilość służby. Miętusa ciągnie do ludu. Na jego temat ma idealistyczne wyobrażenia. Udaje mu się wypatrzeć wśród służby prawdziwego parobka. Parobek ma na imię Walek. Miętus prosi Józia, by przywołał parobka. Chce, żeby Józio wydawał mu różne polecenia. Obserwuje ich wzajemne relacje. Kiedy Walek dostaje po gębie, Miętus zaczyna rozczulać się nad nim. Następnie idzie bratać się z parobkiem. Domaga się, aby chłopak potraktował go jak równego sobie i dał mu po gębie. Miętusowi chodzi o przełamanie dystansu, jaki ich dzieli. Udaje mu się to. Gdy pojawia się dziewka kuchenna, Marcysia, między służbą zaczyna się swobodna rozmowa i plotki na temat państwa. Wszystko to w obecności Miętusa. Na tych rozmowach przyłapuje ich kamerdyner.

Józio o tym zdarzeniu dowiaduje się od Miętusa. Od razu wie, że będą z tego kłopoty, bo kamerdyner o wszystkim donosi wujostwu. Sam zaczyna rozumieć tajemnicę dworu. Chodzi o trzymanie służby na dystans, walkę z jej wścibstwem, niedopuszczanie do zachowań podważających autorytet państwa i tłumienie jej prawdziwych odczuć w stosunku do chlebodawców. Niestety, sentymenty Miętusa naruszyły ten porządek.

Następnego dnia rodzina rzeczywiście dowiaduje się o wszystkim. Próbuje najpierw potraktować niestosowne zachowania Miętusa jako zachowania homoseksualne. Niestety, nie da się tego tak wytłumaczyć. Tym czasem, służba zaczyna już otwarcie plotkować na temat państwa. Zaczynają się poszukiwania Miętusa, który gdzieś zniknął. Przyłapują go pod lasem na przechadzce z parobkiem Walkiem. Szczególny rodzaj zażyłości między nimi nasuwa przypuszczenia, że Miętus rozpowszechnia wśród ludu idee bolszewickie. Sytuacja wymaga natychmiastowej reakcji, bo nie można trzymać we dworze podejrzanych agitatorów. Józio i Miętus muszą wrócić do Warszawy.

Miętus nie chce jednak wyjechać bez Walka i postanawia nakłonić parobka do ucieczki. Udaje mu się to zrobić ale czujna rodzina przyłapuje Walka na podejrzanych manewrach. Postanawiają siłą wymusić na nim posłuszeństwo. Poddają go tresurze. Przyglądają się temu ludzie ze wsi i służba stojący na podwórzu przy niezasłoniętych oknach pokoju stołowego. Walek tymczasem ciągle poganiany nakrywa i podaje do stołu jedzenie. W tym czasie państwo ostentacyjnie demonstrują swoją wyższość nad Walkiem i nad zebranymi pod oknem. Do pokoju nagle wpada Miętus. Widząc co się dzieje, rzuca się na Konstantego. To staje się hasłem do ataku na dwór zebranego tłumu.
strona:   - 1 -  - 2 -  - 3 -  - 4 - 



  Dowiedz się więcej