Jesteś w: Syzyfowe prace

Czy „Syzyfowe prace” można nazwać radosnym hymnem życia na przekór wszystkiemu?

Autor: Karolina Marlęga     Serwis chroniony prawem autorskim

Trudno nie zgodzić się z opinią, że powieść Żeromskiego ukazuje tragiczną sytuację młodzieży polskiej w zaborze rosyjskim, w który po powstaniu listopadowym wzmożono rusyfikację w niespotykany dotąd sposób. Ofiarą carskich zaborców padł przede wszystkim system edukacji, a więc poszczególne rozporządzenia dotykały najbardziej najmłodszych.

Na przykładzie kilku odmiennych biografii ukazuje autor siłaczki niełatwą drogę do wiedzy polskiej młodzieży. Musieli oni uczęszczać do szkoły, w której wszelkie przedmioty były wykładane po rosyjsku, nie mogli posługiwać się ojczystym językiem. Wciąż byli kontrolowani, nawet poza szkolnymi murami – rewidowano ich stancje zarówno za dnia, jak i w nocy. Za szkolne przewinienia groziły surowe kary – chłosta, karcer czy nawet wydalenie ze szkoły. Młodzież nie miała także oparcia w rodzinie, która była często oddalona o wiele kilometrów od szkoły. Także polscy nauczyciele nie świadczyli im pomocy, bojąc się o utratę swych stanowisk. Na uległych uczniów czekali rosyjscy pedagodzy, którzy podstępem czynili z nich bezwiedne narzędzia w swych rękach.

Jednak mimo takiej atmosfery młodzież przechodziła kolejne etapy edukacji. Dzięki wzajemnemu wsparciu najbliższych przyjaciół udawało się znieść szykany. Chociaż zazwyczaj młodzieńcy byli bezwzględni, na przykład wyśmiewali się z gorzej ubranych kolegów, a nieraz z tchórzostwa nie potrafili wstawić się za kolegami (jak Borowicz po proteście Waleckiego), w chwilach, gdy nadrzędną ideą stał się patriotyzm potrafili się zjednoczyć. Na przekór wychowawcom organizowali tajne spotkania, na których poznawali polską historię i poezję.

Jak wszyscy nastolatkowe młodzież klerykowska przeżywała chwile wzlotów i upadków. Najwspanialszym okresem były oczywiście spędzane w domu wakacje, gdzie nie czuli ucisku carskich władz. Jak młodzi w ich wieku zakochiwali się, czasem prowadzili bójki czy wagarowali. Jedynie wspólnie mogli przeciwstawić się rusyfikacji, dzięki samokształceniu i wzajemnym wspieraniu się.

Moim zdaniem trudno w pełni nazwać „Syzyfowe prace” radosnym hymnem na przekór wszystkiemu. Losy bohaterów naznaczone były tragizmem – Radek każdego dnia musiał walczyć o utrzymanie się w szkole, Zygier został wyrzucony z warszawskiego gimnazjum, Anna Stogowska musiała wyjechać wraz z rodziną w głąb Rosji, Marcin dostrzegając wszechobecną obłudę, zakłamanie i chęć uprzykrzenia życia młodym był bliski załamania. Gorzkie doświadczenia kształtowały jednak silne charaktery i dawały nadzieję, że „radosny hymn” za kilka lat, gdy patriotyczne pokolenie dojrzeje, rozbrzmi, a Polska odzyska niepodległość.



  Dowiedz się więcej