Jesteś w: Syzyfowe prace

„Przyjaźń przez współczucie i współudział łagodzi nieszczęście” – uzasadnij stwierdzenie na podstawie „Syzyfowych prac”

Autor: Karolina Marlęga     Serwis chroniony prawem autorskim

„Przyjaźń przez współczucie i współudział łagodzi nieszczęście” – uzasadnij stwierdzenie na podstawie „Syzyfowych prac”
Sytuacja młodzieży polskiej ukazana przez Żeromskiego w „Syzyfowych pracach” często była tragiczna. Ze wszystkich stron atakowała ich rosyjska propaganda, podlegali także ciągłej rusyfikacji. Tępiono w nich samodzielne myślenie, zaś „nieprawomyślnych” skazywano na izolację, odmawiano im prawa do nauki. Nieliczni uczniowie, którzy pragnęli zachować swoją tożsamość narodową nie mogli liczyć na pomoc. Oddaleni byli od swych domów rodzinnych, zaś społeczeństwo pozostawało bierne i niechętne jakimkolwiek patriotycznym manifestacjom, pamiętając represje po powstaniu styczniowym.

W takiej atmosferze młodzież skazana był na siebie. Wielką wartość miały ich wzajemne relacje, które podtrzymywały na duchu i niepowalany się poddać i ulec rusyfikatorom. Dobrym przykładem na danie dowodu prawości i koleżeństwa była postawa Borowicza. Gdy szykanowany i wyśmiewany ze względu na pochodzenie i wygląd Andrzej Radek nie wytrzymał i dotkliwie pobił kolegę Tymkiewicza, dyrekcja gimnazjum postanowiła go wydalić ze szkoły. Jedną z osób, które się za nim wstawiły był Marcin Borowicz. Nie znał Radka, jednak jego wrażliwość na krzywdę i niesprawiedliwość spowodowała, że wstawił się za nim u inspektora Zabielskiego, dzięki czemu chłopak dostał jeszcze jedną szansę. Tak zaczęła się ich przyjaźń. W innym jednak momencie głównemu bohaterowi zabrakło cywilnej odwagi. Gdy Tomasz Walecki zaprotestował w imieniu całej klasy przeciwko szkalowaniu zakonnic katolickich przez historyka, Borowicz wyparł się go. Przyznał, że opowiadane przez Kostriulewa historyjki, są pożyteczne. Tym samym naraził się na nienawistne spojrzenie kolegi.

Odważną i odpowiedzialną postawę wykazuje Bernard Zygier. Dzięki recytowanej przez niego „Reducie Ordona” uczniom klerykowskiego gimnazjum otwierają się oczy. Zaczynają dostrzegać pułapki rusyfikacji i zdają sobie sprawę z tożsamości narodowej. Nowy kolega przybliża im prawdziwą historię Polski, zachęca do lektur polskich romantyków. Dzięki wspólnej sprawie – oporowi wobec rusyfikacji – chłopcy zbliżają się do siebie. Patrioci spotykają się „na górce” u Gontali, gdzie rozprawiają o problemach narodowych. Nie ma wśród nich zdrajców ani donosicieli, mogą sobie ufać i wspierać się wzajemnie w zachowaniu polskiej tożsamości.

Najbardziej wymowną sceną, świadczącą o bliskich relacjach bohaterów jest ostatnia scena powieści. Borowicz, załamany po wiadomości o wyjeździe Anny Biruty, pełen wątpliwości w sens egzystencji w świecie, gdzie wszyscy pragną podstawiać innym nogi, są obłudni i zakłamani, otrzymuje wsparcie przyjaciela. Pomocną dłoń wyciąga do niego Andrzej Radek, który pyta: „- Cóż ci to, Borowicz, cóż ci to?”. Wówczas „Marcin nie był w stanie rzec słowa, nie mógł patrzeć, wyciągnął tylko rękę i wspomógł się na siłach, czując uściśnienie kościstej, a jakby z żelaza urobionej prawicy Radkowej”. Gest ten świadczy o wielkiej przyjaźni między chłopcami i możliwości liczenia na drugiego w szczególnie trudnych chwilach załamania.



  Dowiedz się więcej