Jesteś w: Syzyfowe prace

Losy Marcina Borowicza

Autor: Karolina Marlęga     Serwis chroniony prawem autorskim

Marcina Borowicza poznajemy, gdy ma osiem lat i przyjeżdża do szkoły w Owczarach. Bohater jak na swój wiek był duży i tęgi. Miał miłą twarz, czarne oczy, gęste brwi, a na jego głowie spoczywała barankowa czapka. Ubrany był w ciepłą bekeszę z futrzanym kołnierzem. Chłopak jest bardzo przestraszony, tęskni za domem rodzinnym, a najbardziej za matką, którą bardzo kocha. Nie mówi po rosyjsku, dlatego lekcje w szkole prowadzonej przez Wiechowskich wydają mu się nudne.

Matka postanawia, że jej syn będzie kontynuował naukę w gimnazjum w Klerykowie. Miło słabej znajomości rosyjskiego (w domu mówi się po polsku) udało mu się dostać do klasy wstępnej gimnazjum, dzięki płatnej protekcji u nauczyciela Majewskiego. Chłopak wciąż miał problemy, przede wszystkim ze względu na małą znajomość wykładowego języka rosyjskiego. Zamieszkała na stancji u pani Przepiórowskiej, dawnej znajomej matki wraz z sześcioma innymi chłopcami.

Przed wstąpieniem do pierwszej klasy Marcinowi zmarła matka. Nie umiał pogodzić się z tą stratą. Opuścił się w nauce, zaczął wagarować. Gdy pewnego dnia zaszedł do kościoła na nabożeństwo postanowił wstąpić do kościelnego chóru. Religia sprawiła, że poprawił wyniki w nauce. Wraz z kolegami ze stancji wybierał się do pobliskiego parku postrzelać z pistoletu. Przyłapany omal nie wyleciał ze szkoły. Odbył karę kozy o chlebie i wodzie.

Po zakończeniu czwartej klasy Borowicz wyjechał na wakacje do domu, do Gawronek. Zastał zaniedbane i zapuszczone obejście. Ojciec ofiarował mu dubeltówkę i odtąd chłopak wyprawiał się często na polowania. W lesie wybudował także altankę, która stała się jego azylem. Zaprzyjaźnił się także z Szymonem Nogą – najlepszym myśliwym w okolicy. Po powrocie do szkoły okazało się, że zmienili się nauczyciele i dyrekcja. Wśród kadry dominowali Rosjanie, którzy przystąpili do bezwzględnej rusyfikacji. Kiedy pewnego dnia Marcin z kolegami był na rosyjskiej sztuce w teatrze został zauważony przez inspektora. Ten zaprosił go do domu i przyjął bardzo życzliwie, widząc w nim dobry materiał na zruszczonego Polaka.
strona:   - 1 -  - 2 - 



  Dowiedz się więcej