Jesteś w: W pustyni i w puszczy

Opis spotkania z lwem

Autor: Karolina Marlęga     Serwis chroniony prawem autorskim

Kolejnego dnia wędrówki Stasia i Nel wraz z porywaczami do Faszody karawana jechała wąwozem. Saba, który biegł przodem powrócił z najeżoną sierścią. Beduini i Gebhr przekonali się, że za zakrętem w odległości stu kroków na niewielkiej skale leży lew. Zwierzę podniosło się na widok przybyszów, zaś spłoszone konie zaczęły przysiadać na zadach. Jeźdźcy byli przerażeni, nie wiedzieli co robić. Nie mogli zboczyć, a gdyby zawrócili zwierz rzuciłby się za nimi w pościg.

Gebhr postanowił zabić swego sługę Kalego i rzucić go lwu na pożarcie. Staś próbował go powstrzymać, zaś muzułmanin zapowiedział, że jeśli lew nie zadowoli się Kalim, rzuci mu także Stasia i Nel. Tarkowski przekonywał, że zabije lwa strzałem ze strzelby. Chamis, znający jego celność przyłączył się do prośby. Gebhr podał chłopakowi sztucer, zaś Chamis naboje.

Staś zeskoczył z konia i ruszył w stronę lwa. Na widok zwierzęcia, ze strachu pociemniało mu w oczach, poczuł, że brakuje mu tchu. Arabowie patrzyli na tę scenę wstrzymując oddechy. Gdy Staś podniósł sztucer do twarzy zaczął myśleć o sposobie zabicia zwierzęcia. Wciąż zbliżał się do lwa. Zdecydował się strzelić mu między oczy. Król puszczy szykował się, by rzucić się na ofiarę. Przysiadł do skoku. Chłopiec jednak namierzył cel i pociągnął za cyngiel.

Lew wyprężył się i runął na wznak czterema łapami do góry. Staś jeszcze chwilę mierzył do zwierzęcia, jednak po chwili upewnił się, że je zabił. Gdy dym opadł i Gebhr, Chamis i Beduini zobaczyli co się stało, zaczęli krzyczeć z radości. Ich konie jednak wciąż obawiały się zagrożenia.



  Dowiedz się więcej