Jesteś w: W pustyni i w puszczy

Motyw Afryki i jej mieszkańców – „W pustyni i w puszczy”

Autor: Karolina Marlęga     Serwis chroniony prawem autorskim

Afryka w czasach powieściowych była obszarem kolonizowanym przez wiele państw europejskich. Poszczególne kraje, takie jak Francja, Anglia, Niemcy rywalizowały między sobą o wpływy w poszczególnych regionach. Kwitł także handel kością słoniową i niewolnikami, na którym wzbogacały się także lokalne kasty.

W powieści występuje wiele afrykańskich ludów, którzy zamieszkiwali ten wielojęzyczny i wieloetniczny kontynent. Ich zachowania, język i zwyczaje znacznie się od siebie różnią. Wiele z nich Staś Tarkowski poznaje, towarzysząc swemu ojcu podczas prac wiązanych z budową i konserwacją Kanału Sueskiego. Pracujący tam najemnicy pochodzili z różnych części Afryki.

Przede wszystkim spotykamy Arabów, do których Sienkiewicz odnosi się z uprzedzeniami. To głównie zwolennicy Mahdiego uzbrojeni w dzidy i karabiny i wrogo nastawieni do białych ludzi. Do nich należą członkowie plemienia Dangalów, m.in. porywacze – Chamis, Idrys i Gebhr. W Sudanie dzieci po raz pierwszy stykają się z mieszkańcami tego muzułmańskiego kraju. Staś początkowo myślał, że Sudańczycy różnią się od innych Arabów tym, że wyznają wiarę w Mahdiego, jednak: „krew murzyńska przeważała w nich nad arabską. Twarze ich i piersi były tatuowane, a nakłucia przedstawiały albo rozmaite rysunki, albo napisy z Koranu. Niektórzy byli prawie nadzy, inni nosili dżiuby, czyli opończe z białej tkaniny bawełnianej naszywanej w różnobarwne Tatki. Wielu miało gałązki z korala lub kawałki kości słoniowej przeciągnięte przez nozdrza, wargi i uszy. Przywódcy okrywali głowy białymi krymkami z takiejże tkaniny jak i opończe, prości wojownicy nosili głowy odkryte, lecz nie golone tak jak Arabowie w Egipcie, ale przeciwnie, porośnięte ogromnymi, kręconymi kudłami, spalonymi często na kolor czerwony od wapna, którym namazywali czupryny dla ochrony przed robactwem. Broń ich stanowiły przeważnie dzidy, straszne w ich ręku, ale nie brakło im także i karabinów Remingtona, które zdobyli w zwycięskich walkach z armią egipską i po upadku Chartumu. Widok ich był w ogóle przerażający, a zachowanie się względem karawany wrogie, albowiem posądzali, że składa się ona z kupców egipskich, którym w pierwszej chwili po zwycięstwie Mahdi zabronił wstępu do Sudanu”. Sudańczycy w Chartumie jeszcze bardziej wrogo nastawieni byli do karawany, w której było dwoje białych dzieci. Na ich widok reagowali agresją, grozili im śmiercią, wyjąc jak dzikie zwierzęta. Byli zaślepieni fanatyzmem.

Większość czarnoskórej ludności posługiwała się językiem suahili, jednak miał on we wschodniej i środkowej Afryce co najmniej 20 dialektów, co Stasiowi podczas jego wędrówki znacznie utrudniało porozumiewanie się. Języka nauczył się od Zanzibarytów: „Od Zanzibarytów, których wielu służyło za palaczy przy maszynach wyuczył się rozpowszechnionego wielce w całej Afryce środkowej języka ki-swahili”. Wspomnieni Zanzibaryci to z pewnością Zanzibarczycy, mieszkańcy Zanzibaru, wyspy, którą zwiedzał podczas swej podróży Sienkiewicz.

Na kartach powieści spotykamy takie plemiona, jak Dangalowie (należeli do niego Mahdi, Chamis czy Fatma), Dżalno (Galla), Barbara (Berberowie) oraz Dadżim (Bedża). Zamieszkują one do dziś okolice Etiopii i Sudanu. Innym wspomnianym plemieniem jest Dinka – należała do niego Mea. Lud ten zamieszkiwał okolice górnego Nilu i charakteryzował się wysokim wzrostem (miał bardzo długie nogi i krótki tułów). W utworze występują także Koptowie (stary kucharz). To chrześcijanie zamieszkujący głównie w miastach, potomkowie dawnych Egipcjan.

Podróż przez afrykańską puszczę umożliwia Europejczykom bliższe kontakty ze szczepem Szylluków. Są oni spokojni i życzliwie nastawieni do obcych. Najwięcej o zwyczajach plemion afrykańskich dowiadujemy się z rozmów Kalego ze Stasiem. Kali jest synem króla narodu Wa-hima – Fumy. Jest dumny ze swego królewskiego pochodzenia. W rzeczywistości plemię Wahuma rzeczywiście istniało w Afryce (w końcu XVII wieku posiadało niepodległe królestwo na terenie dzisiejszej Ugandy) w XIX wieku ich osady można było spotkać w pobliżu Jeziora Wiktorii (dziś Kenia, Tanzania). Wśród afrykańskich zwyczajów Sienkiewicz wspomina o wierze w dobre i złe Mzimu, czyli duchy dobra i zła, które panują nad światem. Pozytywne przybierają piękne postaci, dlatego Kali za dobre Mzimu uważał Nel, zaś złe uosabiały się w groźnych zjawiskach i zwierzętach, takich jak na przykład wąż boa, który wypełznął z baobabu. Duchom składano ofiary z pożywienia.
strona:   - 1 -  - 2 - 



  Dowiedz się więcej