Jesteś w:
Zbrodnia i kara
Petersburg w powieści Fiodora Dostojewskiego „Zbrodnia i kara” nie przypomina bogatej europejskiej stolicy, nie odnajdziemy w jego opisach ani jednego fragmentu reklamującego miasto. Jest wręcz przeciwnie – razem z Rodionem Raskolnikowem odwiedzamy najbardziej przygnębiające miejsca.
Bohater spaceruje placem Siennym:
„Zbliżała się godzina dziewiąta, kiedy mijał plac Sienny. Wszyscy handlarze przy straganach, w budkach, w sklepach i sklepikach zamykali swoje lokale lub zdejmowali i chowali towar i podobnie jak klientele rozchodzili się do domów. Pod garkuchniami, na dolnych piętrach, na brudnych i cuchnących podwórkach kamienicy przy Siennym, zwłaszcza zaś koło szynków, tłoczyło się mnóstwo ludu roboczego i łachmaniarzy (…)”.
Wchodzi także do przepełnionych, dusznych szynkowni:
„(…) Stały talerzyki z mizerią, czarnymi sucharkami i na dzwonka pokrajaną rybą; wszystko to pachniało nader niezachęcająco. Nieznośnie duszne powietrze sprawiało, że trudno było wysiedzieć, a wszystko było tak przepojone odorem okowity, że miało się wrażenie, iż od samego tego zaduchu można w ciągu pięciu minut stać się pijanym”.
Rodion dużo spaceruje, chodzi przez mosty, z których próbują skakać samobójcy, odwiedza stanowiące tło pracy prostytutek parki, zagląda w brudne u ociekające rynsztokami ulice. To wszystko pogłębia w nim tylko depresję z powodu biedy, rozmyśla o nękającym go głodzie, o zaległym czynszu, jest rozdrażniony, napięty, unika ludzi. Krocząc dusznymi ulicami Petersburga, skąpanymi w lipcowym słońcu, oddawał się rozmyślaniom, czy jest w stanie „to” zrobić. Ta wędrówka jest swego rodzaju spacerem po kręgach piekielnych, podobnie jak w „Boskiej Komedii” Dantego.
Wędrówka Raskolnikowa ulicami Petersburga
Autor: Karolina Marlęga Serwis chroniony prawem autorskimPetersburg w powieści Fiodora Dostojewskiego „Zbrodnia i kara” nie przypomina bogatej europejskiej stolicy, nie odnajdziemy w jego opisach ani jednego fragmentu reklamującego miasto. Jest wręcz przeciwnie – razem z Rodionem Raskolnikowem odwiedzamy najbardziej przygnębiające miejsca.
Bohater spaceruje placem Siennym:
„Zbliżała się godzina dziewiąta, kiedy mijał plac Sienny. Wszyscy handlarze przy straganach, w budkach, w sklepach i sklepikach zamykali swoje lokale lub zdejmowali i chowali towar i podobnie jak klientele rozchodzili się do domów. Pod garkuchniami, na dolnych piętrach, na brudnych i cuchnących podwórkach kamienicy przy Siennym, zwłaszcza zaś koło szynków, tłoczyło się mnóstwo ludu roboczego i łachmaniarzy (…)”.
Wchodzi także do przepełnionych, dusznych szynkowni:
„(…) Stały talerzyki z mizerią, czarnymi sucharkami i na dzwonka pokrajaną rybą; wszystko to pachniało nader niezachęcająco. Nieznośnie duszne powietrze sprawiało, że trudno było wysiedzieć, a wszystko było tak przepojone odorem okowity, że miało się wrażenie, iż od samego tego zaduchu można w ciągu pięciu minut stać się pijanym”.
Rodion dużo spaceruje, chodzi przez mosty, z których próbują skakać samobójcy, odwiedza stanowiące tło pracy prostytutek parki, zagląda w brudne u ociekające rynsztokami ulice. To wszystko pogłębia w nim tylko depresję z powodu biedy, rozmyśla o nękającym go głodzie, o zaległym czynszu, jest rozdrażniony, napięty, unika ludzi. Krocząc dusznymi ulicami Petersburga, skąpanymi w lipcowym słońcu, oddawał się rozmyślaniom, czy jest w stanie „to” zrobić. Ta wędrówka jest swego rodzaju spacerem po kręgach piekielnych, podobnie jak w „Boskiej Komedii” Dantego.