Jesteś w: Gloria victis

„Gloria victis” – streszczenie

Autor: Karolina Marlęga     Serwis chroniony prawem autorskim

„Ciekawy świata” wiatr, który zbiera baśnie, dawne dzieje, echa walk dociera na tajemnicze, równinne litewskie Polesie w okolice Kanału Królewskiego. Spotyka swego przyjaciela – wysokopienny i cienisty las. Pyta o to, co się ostatnio wydarzyło, gdyż wyczuwa krew i echa walki. Dostrzega także pagórek z małym krzyżem. Dąb, brzoza i świerk mówią mu, że to mogiła bezimiennych bohaterów, którzy zginęli przed półwieczem. Wiatr domaga się szczegółów. Przemawia dąb.

Wspomina o kilkuset ludziach, którzy pod drzewami rozbili obóz. Mieli niejednorodne stroje, wszyscy byli młodzi. Ich wodzem był Romuald Traugutt, człowiek „świętego imienia”. Porzucił dom, by walczyć o niepodległość ojczyzny. Przyrównany zostaje do starożytnego wodza – Leonidasa. Dąb wspomina, że młodzi bojownicy – „silni, śmiali i gwarni” pojawili się w maju. Na czele jazdy stał przyrównany do Herkulesa i Scypiona młodzieniec – Jagmin. Wśród powstańców był także wątły i drobny dwudziestoletni Maryś Tarłowski. Przyjechał na Polesie wraz z siostrą Anielką, którą bardzo kochał. Rodzeństwo przyjaźniło się z Jagminem.

Pewnego dnia Jagmin przyniósł wiadomość, że za dziesięć dni mają w okolicy zacząć się działania powstańcze. Ludzie mieli zebrać się w pobliskich Dziadkowiczach i stamtąd ruszyć do lasów Horeckich za Kanałem Królewskim. Aniela na tę wieść zaczęła płakać, jednak wiedziała, że jej brat postanowił przyłączyć się do walczących. Prosiła Jagmina o opiekę nad Marysiem. Młodzi bez słów wyznali sobie miłość.

Nad lasem zapadał zmierzch. Świerk wspominał o echach stoczonej nieopodal bitwy, kontrastujących z sielankowym leśnym zaciszem. Wspomina iż niejednokrotnie żołnierze powracali z boju zwycięscy. Drzewo podkreśla zalety Traugutta jako wodza. Potrafił rozbudzać w młodych bojownikach entuzjazm, dziękował im po zwycięskich a nierównych potyczkach w żołnierskich słowach. Świerk opowiada o powrotach żołnierzy ze zwycięskich bitew. Podczas jednej z nich wyróżnił się młody Tarłowski ratując Trauguttowi życie. Wódz publicznie podziękował mu za ocalenie życia. W obozie zapanowała wówczas braterska radość wszyscy gratulowali bohaterowi. Ten jednak przeżywał wewnętrzne rozterki pomiędzy miłością do ojczyzny a miłością do natury. Nie był stworzony do walki i zabijania.

Snucie opowieści przejmuje brzoza, która pamięta młodego powstańca. Wspomina, że po bitwach Tarłowski zajmował się obserwowaniem przyrody – rzadkich okazów roślin i owadów. O rzadkich okazach opowiadał współtowarzyszom.

W nocy Jagmin i Maryś rozmyślali nad możliwą przyszłością. Byli świadomi, że przyszło im żyć w czasach tragicznych. Rozmawiali wspominając m. in. Horacego o powinności walki. Gdy tok narracji przejął dąb, wspomniał o przybyciu do obozu wysłannika poczty obywatelskiej. Po naradzie Traugutt oznajmił, ze nieprzyjaciel w ogromnej sile jest blisko i otacza las. Przemówił do żołnierzy wspominając o przyszłej ofierze za ojczyznę, zawołał: „W imię Boga i ojczyzny! Z tym okrzykiem na śmierć czy na zwycięstwo do boju!”.

Żołnierze w pośpiechu rozpoczęli przygotowania do walki. Poseł poczty przed odjazdem przekazał Tarłowskiemu liścik od siostry, ten jednak nie zdążył go przeczytać. Powstańcy ukryli się w lesie, by przygotować zasadzkę na wroga. Wkrótce nadciągnęły zastępy nieprzyjaciela. Padła komenda „Baczność! Gotować broń!”. Rozpoczęła się trwająca wiele godzin bitwa. Jednym z walczących był mały Tarłowski. W pewnej chwili został ranny. Pomocne dłonie przeniosły go do namiotu, gdzie leżało już kilkunastu ludzi, którymi zajmowali się lekarze. Bitwa trwała nadal.

Nagle na namiot z rannymi ruszył konny oddział wroga z pikami. Powstańcy ruszyli im na odsiecz. Na ich czele znalazł się Traugutt przyrównany do Archanioła z mieczem. Wrogowie zabili jednak rannych, a małego Marysia wynieśli na pikach. Umierając, rzucił w stronę Jagmina zakrwawioną chustę za słowami „Jagmin! siostrze!”. Ten zginął tuż później.

Nad mogiłą powstańczą zapadła noc. Wiatr zapłakał nad poległymi bohaterami. Dzwonki liliowe wytłumaczyły, że mały krzyżyk postawiła pewnej jesieni po wielu latach smutna i samotna kobieta – Aniela. Dąb twierdzi, że przez lata płynący czas wołał nad mogiłą „Vae victis!” („Biada zwyciężonym!”). Wiatr wzmógł się, wzleciał do nieba z okrzykiem „Gloria victis!” („Chwała zwyciężonym!”). Wołał tak opasając całą Ziemię. Niósł nadzieję na triumf w dalekiej przyszłości.



  Dowiedz się więcej