Jesteś w: Mendel Gdański

Motyw dziecka w „Mendlu Gdańskim”

Autor: Karolina Marlęga     Serwis chroniony prawem autorskim

Nowela „Mendel Gdański” Marii Konopnickiej porusza przede wszystkim problem antysemityzmu, ale jest zawiera portret dziesięcioletniego ucznia polskiego gimnazjum - Jakuba, młodego chłopaka i Żyda, który nie rozumie wrogości i uprzedzeń wobec niego i wobec swojego dziadka. Mendel jest starym człowiekiem, doskonale zna miejsce, w którym mieszka, wie dokąd spieszą się przechodnie, gdzie biegną dzieci. Zna każdego, kto zagląda do jego zakładu introligatorskiego i każdy zna i szanuje jego. Staruszek wychowuje wnuka, Jakuba. Bardzo kocha chłopca i jest z niego dumny, stara się dać mu możliwość zdobycia wykształcenia, a także wychowuje zgodnie z tradycją i kulturą żydowską.

Wydaje się, że szacunek i sympatię, jakimi darzą staruszka przechodnie są silniejsze od uprzedzeń. Kiedy młodzi chłopcy wyśmiewają się z ich modlitwy gani ich ksiądz i od tamtej pory nikt nie waży się na kpinę czy szydzenie z religii żydowskiej. Jednak pewnego dnia Kubuś wraca do domu bez czapki, którą, jak się później okazało, zgubił uciekając przed dziećmi, które śmiały się z niego, gdyż jest Żydem.

Od tamtej pory w noweli narasta problem uprzedzeń, a także zdziwienie Jakuba – zdziwienie zachowaniem innych wobec niego i dziadka, zachowaniem jakiego wcześniej nie widział i nie doświadczył. Z perspektywy małego chłopca niczym nie różni się od pozostałych ludzi. Wygląda podobnie, chodzi do szkoły jak inne dzieci, a jego dziadek ciężko pracuje na utrzymanie. Wszyscy znajomi byli dla nich życzliwi i mili, nikt nigdy nie wypowiedział przy nim z pogardą słowa: „Żyd”. W chłopcu budzi się poczucie niesprawiedliwości, w ten sposób uczy się, że ludzie nigdy nie są równi i jednakowo traktowani.

Następnego dnia do staruszka przychodzi dependent i informuje, że w mieście będą bić Żydów. Później to samo powtarza zegarmistrz i dodaje, że Żydzi są obcy. Nawet starego Mendla dotykają te słowa wypowiadane przez ludzi, którzy go znają. Stara się obronić przed tymi zarzutami, w odpowiedzi słyszy, że Żydzi są chytrzy i skąpi, że się nadto mnożą. Następnego dnia student ostrzega Mendla i Jakuba przed wychodzeniem z domu, bo na ulicy biją Żydów. I rzeczywiście słychać harmider i hałas zbliżającego się, pijanego tłumu. Mendel jest zszokowany, a Jakub przerażony płacze i wtula się w dziadka.

Kobiety z sąsiedztwa przynoszą obraz Matki Boskiej, aby ustrzec życzliwych Żydów przed rozwścieczonym tłumem. Mendel jest wzruszony, ale odmawia. „Ja się nie chcę wstydzić, co ja Żyd. Ja się nie chcę bać! Jak uny miłosierdzia w sobie nie mają, jak uny cudzej krzywdy chcą, nu, to uny nie są chrzescijany nu to uny i na ten krzyż nie będą pytali ani na ten obraz... Nu, to uny i nie ludzie są. To uny całkiem dzikie bestie są- A jak uny są ludzie, jak uny są chrześcijany, nu. to dla nich taka siwa głowa starego człowieka i takie dziecko niewinne też jak świętość będzie.”

Nie wstydzi się tego, kim jest i z odwagą staje w oknie wraz z malcem. Ktoś rzuca kamień i trafia chłopca w głowę. Mendel dalej stoi w oknie i modli się, co jeszcze bardzie rozwściecza tłum. Przed rzuceniem się na staruszka powstrzymuje ich student, staje im na drodze, a bezmyślna masa ludzi zaczyna się rozchodzić. Wieczorem Mendel rozpacza, płacze nad uczuciem, które w nim umarło nad miłością i zaufaniem do rodzinnego miasta: „- Pan powiada, co u mnie nic nie umarło? Nu, u mnie umarło to, z czym ja się urodził. z czym ja sześćdziesiąt i siedem lat żył, z czym ja umierać myślał... Nu. u mnie umarło serce do tego miasto!” To uczucie umarło też dla chłopca, który leży z zabandażowaną głową. Przestał być beztroskim i ufnym dzieckiem. Jakub, choć jest dzieckiem, bardzo szybko dorasta i uczy się, że ludzie nie są traktowani sprawiedliwie, że uprzedzenia są silniejsze niż dobroć i życzliwość.



  Dowiedz się więcej