Jesteś w: Kamizelka

Czy miłość może usprawiedliwić kłamstwo („Kamizelka” Prusa)

Autor: Karolina Marlęga     Serwis chroniony prawem autorskim

„Pan - co dzień posuwał sprzączkę, ażeby uspokoić żonę, a pani co dzień - skracała pasek, aby mężowi dodać otuchy…” - pozwolę sobie to „drobne oszustwo” przedstawić w innym świetle. Bohaterowie bardzo się kochali. Z chorobą próbowali sobie radzić w ten sposób, że jej nie nazywali, nie rozmawiali o niej. A przecież małżeństwo na tym nie polega. Już małe dzieci wiedzą, że tata i mama pomagają sobie nawzajem i każdy kłopot próbują wspólnie rozwiązać, dlatego uważam, że ten związek literacki jest dobrym przykładem na to, że każdy żyje samotnie. Można to wywnioskować nawet nie z ich czynów, ale z ich rozmów. Sztuczne bagatelizowanie sytuacji dobrze również charakteryzuje narrator. Zwróćmy uwagę na ilość określeń nazywających stan męża: „zaziębił się, krwotok, stracił przytomność, kaszel, katar oskrzeli, zapalenie płuc, spotniałe ręce, drażliwy, osłabienie, chudnięcie, stany nerwowe, gorączki.” Ani razu nie pojawia się nazwa choroby, która przecież musi być bardzo poważna.

Małżonkowie nie są względem siebie szczerzy. To może brzmi paradoksalnie, ale tak bardzo się kochają, że muszą siebie wzajemnie oszukiwać. On i ona wie, że mogą na siebie liczyć, ale nie chcą tego wykorzystywać, żeby nie martwić drugiej osoby. Są razem, ale obok siebie. „Ale najciekawsze w niej są ściągacze. Ten, na którym znajduje się sprzączka, jest skrócony i przyszyty do kamizelki wcale nie po krawiecku, a ten drugi, prawie na całej długości, jest pokłuty zębami sprzączki” - dzięki temu cytatowi możemy zdać sobie sprawę, jak ci ludzie, dążący do tego samego celu, czyli oddalenia śmiertelnej choroby, oszczędzenia bólu i dodania wiary drugiej osobie, działają w pojedynkę.

Dla mnie tytułowa kamizelka to nie tylko symbol bezgranicznej miłości, ale również samotności dwojga ludzi, którzy przecież mają siebie, to symbol niedopowiedzeń, unikania niewygodnych tematów, by nie urazić ukochanej osoby, to wreszcie symbol skrywania swoich łez i wątpliwości o jutrzejszy dzień. Moim zdaniem nawet bolesna prawda jest lepsza od zakłamania, i nawet wielka miłość nie może usprawiedliwić kłamstwa.

Utwór kończy refleksja narratora dotycząca możliwości spotkania się pary po śmierci, w celu wyjawienia swojej „tajemnicy”. Ostatnie zdanie przełamuje tę smutną wizję, zapowiada odwrócenie losu, bo „któż jednak powie, że za tymi chmurami nie ma słońca?...”



  Dowiedz się więcej