Jesteś w: Zbrodnia i kara

Zbrodnia i kara - streszczenie

Autor: Karolina Marlęga     Serwis chroniony prawem autorskim

Rodion Raskolnikow mieszkał w ubogiej dzielnicy Petersburga, w małym wynajętym mieszkaniu. Od dawna miał kłopoty finansowe – zalegał z opłatami za czynsz. Ratunkiem były dla niego usługi świadczone przez starą lichwiarkę - Alonę. Zastawiał u niej kolejno swoje rzeczy, by w ten sposób zdobyć pieniądze na utrzymanie. Wśród zastawionych przedmiotów znalazły się m.in. pierścionek Duni, jego siostry oraz jego zegarek. Kolejną rzeczą, którą chciał zastawić, była srebrna papierośnica. Alona swoim klientom płaciła bardzo mało, a mimo to Rodion był u niej stałym bywalcem. Doszedł do wniosku, iż żeruje ona na nędzy i biedzie innych ludzi, bogacąc się ich kosztem. Podczas jednego z pobytów w jej domu Rodion orientował się w rozmieszczeniu pomieszczeń, badał, gdzie przechowuje pieniądze i drogocenne przedmioty.

Po wyjściu z jej mieszkania zachowywał się dziwnie i sprawiał wrażenie kogoś, kogo dręczą koszmary. Po drodze do domu wstąpił do szynku, gdzie spotykał byłego radcę tytularnego Marmieładowa, alkoholika, stałego bywalca lokalu. Tamten zwierzył się Raskolnikowowi ze swojego nałogu, problemów finansowych oraz z tego, co dla niego robi córka, Sonia. Opowiadał, iż zdecydowała się zostać prostytutką tylko po to, by ratować rodzinę przed ogromnymi problemami finansowymi. Kłopoty nie ominęły także żony Marmieładowa, Katarzyny, która chorowała na gruźlicę. Ich dzieci były zaniedbane i niedożywione. Jedynym źródłem dochodów była dla nich praca Soni, która dobrowolnie poniżała się zarabiając na chleb. Marmieładow wiedział, że czyni źle, że jego nałóg niszczy jego i jego rodzinę, ale nie umiał sobie z nim sam poradzić. Bardzo kochał Sonię i doceniał to, co dla niego robiła. Raskolnikowa bardzo wzruszyła opowieść Marmieładowa, stąd podczas pobytu w ich domu pozostawił im trochę pieniędzy.

Dzień później kucharka i służąca, Anastazja, poinformowała Rodiona, iż gospodyni chce go wydać policji, gdyż nie płaci jej komornego. Jednocześnie dała mu list, jaki dostał od swej matki. Pisała w nim, iż Dunia została zwolniona z pracy guwernantki za zbytnie spoufalanie się z panem domu – Swidrygajłowem.

O rękę Duni starał się stary kawaler Łużyn. Małżeństwo to byłoby dla nich szansą na poprawę sytuacji materialnej. Raskolnikow doszedł do wniosku, że jego siostra przypomina tu Sonię, która także poświęciła się dla dobra rodziny. Do listu matka dołączyła trochę pieniędzy i zapowiedziała, iż postara się w najbliższej przyszłości przyjechać i odwiedzić syna.

List nie wpłynął pozytywnie na Raskolnikowa, a wręcz przeciwnie – nastroił go bardzo pesymistycznie. Doszedł do wniosku, iż za wszelką cenę zdobędzie pieniądze, by uchronić siostrę przed niechcianym związkiem z Łużynem. Postanowił spotkać się ze swoim kolegą, studentem Razumichinem. Po drodze pomógł jakiejś pijanej dziewczynie uwolnić się od natrętnych zaczepek obcego mężczyzny. Razumichin był jedynym prawdziwym przyjacielem Rodiona, na którego ten mógł zawsze liczyć. Był szczery, oddany, wrażliwy i powszechnie lubiany. W drodze do niego zmęczony Raskolnikow usnął w krzakach na Wyspie Pietrowskiej. W czasie tej krótkiej drzemki śniły mu się czasy dzieciństwa, kiedy to widział, jak pijany Mikołaj znęcał się nad koniem, który w końcu umęczony zdechł.

W czasie powrotu do domu spotkał Lizawietę, siostrę starej lichwiarki, która rozmawiała z kupcami. Podsłuchał, iż następnego dnia rano będzie poza domem, a więc jej siostra, Alona, będzie w mieszkaniu sama.

Dowiadujemy się, że adres Alony Rodion otrzymał niegdyś od innego studenta, Pokoriewa. Po raz pierwszy skorzystał z usług starej Alony sprzedając pierścionek Duni. Usłyszał rozmowę studenta z oficerem, podczas której obaj doszli do wniosku, iż bogaci się ona kosztem biedaków, na ich niedoli i nędzy. Wiedzieli oni również, iż w testamencie cały swój majątek przekazywała klasztorowi, by zaznać spokoju po śmierci. Student tłumaczył towarzyszowi, iż zabójstwo starej lichwiarki przyniosłoby korzyści całemu społeczeństwu, któremu za zrabowane pieniądze można by pomóc. Oficer podzielał to stanowisko i podobnie uważał, że za taki czyn nie powinny nawet męczyć wyrzuty sumienia. Raskolnikow słuchający rozmowy zaakceptował zawarte w niej argumenty i je przyswoił. Były one dla niego wskazówką.
strona:   - 1 -  - 2 -  - 3 -  - 4 -  - 5 - 



  Dowiedz się więcej