Jesteś w:
Mistrz i Małgorzata
W powieści Michaiła Bułhakowa „Mistrz i Małgorzata” spotykamy się z sytuacją, gdy miłość ma wymiar magiczny. Autor uświadamia siłę miłości, rozpoczynając jeden z rozdziałów słowami: „Za mną czytelniku! Któż to powiedział ci, że nie ma już na świecie prawdziwej, wiernej i wiecznej miłości? A niechże wyrwa temu kłamcy jego plugawy język”. O tym, że taka miłość istnieje mistrz dowiedział się, gdy pewnego dnia spotkał w zaułku kobietę niosącą bukiet żółtych kwiatów. Jak wspomina: „Wstrząsnęła mną nie tylko jej uroda, ile niezwykła, niesłychana samotność malująca się w tych oczach. (...)Dokładnie pamiętam dźwięk jej głosu, taki dosyć niski, ale załamujący się niekiedy (...) najzupełniej nieoczekiwanie zrozumiałem, że przez całe życie kochałem tę właśnie kobietę!”
Uczucie poraziło obojga i wiedzieli już, że są dla siebie stworzeni. Małgorzata miała trzydzieści lat i była żoną wybitnego specjalisty, którego nie kochała. Mistrz natomiast odkąd wygrał pokaźną sumę pieniędzy, zamieszkał w małym mieszkaniu i poświęcił się pisaniu książki o Poncjuszu Piłacie. Spotykali się w tajemnicy w mieszkaniu na Arbacie. Mistrz z niecierpliwością oczekiwał na przybycie ukochanej: „Przychodziła do mnie co dzień w południe, ale czekać na nią zaczynałem już od rana. Oczekiwanie to wyrażało się w ten sposób, że przestawiałem przedmioty na biurku. Na dziesięć minut przed jej przyjściem siadałem przy okienku i nasłuchiwałem, kiedy skrzypnie rachityczna furtka. (...) Ona przechodziła przez tę furtkę tylko raz, ale nie skłamię, jeśli powiem, że zanim weszła, serce zaczynało mi walić przynajmniej z dziesięć razy.”.
Niestety książka mistrza nie ukazała się w prasie, a co więcej pojawiły się jej niepochlebne recenzje. Od tej pory mistrz zaczął podupadać na zdrowiu. Nie pomagała nawet obecność Małgorzaty, która robiła wszystko, żeby wydobrzał. Postanowiła, że przestanie żyć w kłamstwie i odejdzie od męża. Jednak tego samego dna do mieszkania mistrza wtargnęli obcy ludzie, a on sam wyszedł na mróz i obezwładniony strachem udał się do kliniki dla umysłowo chorych.
Mimo że nie dawał znaku życia, jego ukochana rozpaczliwie próbowała go odnaleźć. Okazja trafiła się, gdy pewnego dnia do siedzącej na ławce obok Kremla podszedł Asasello i powiedział, ze pewien cudzoziemiec byłby szczęśliwy, gdyby towarzyszyła mu na balu. Choć początkowo nie chciała się na to zgodzić, po tym jak zaczął cytować fragmenty książki mistrza zmieniła zdanie. W zamian za bycie królową balu Woland spełnił jej życzenie i mistrz powrócił. Losy bohaterów zostały przesądzone. Zdecydowano, że choć nie zasłużyli na światłość z pewnością należy im się spokój. Asasello poczęstował ich winem, którego okazało się trucizną. Nie umarli jednak, ale wzbili się w przestworza na koniach. Tam mistrz spotkał Poncjusza Piłata zadręczającego się myślą o Jeszui. Krzyk mistrza uwolnił go i rozbił góry, za którymi znajdował się domek, w którym kochankowie mieli spędzić wieczność. Z pewnością ich losy nie potoczyłyby się tak szczęśliwie, gdyby nie wpływ magii pochodzącej od szatana.
Dzięki wielkiemu oddaniu kochankowie zasłużyli na wieczność w przestworzach w domu w magicznych zaświatach. Magię ich miłości można więc rozumieć z jednej strony jako siłę ponadprzeciętnego uczucia, z drugiej jako związek, który zrealizował się dzięki magicznym siłom nieczystym.
Magiczny wymiar miłości Mistrza i Małgorzaty w powieści Michaiła Bułhakowa
Autor: Karolina Marlęga Serwis chroniony prawem autorskimW powieści Michaiła Bułhakowa „Mistrz i Małgorzata” spotykamy się z sytuacją, gdy miłość ma wymiar magiczny. Autor uświadamia siłę miłości, rozpoczynając jeden z rozdziałów słowami: „Za mną czytelniku! Któż to powiedział ci, że nie ma już na świecie prawdziwej, wiernej i wiecznej miłości? A niechże wyrwa temu kłamcy jego plugawy język”. O tym, że taka miłość istnieje mistrz dowiedział się, gdy pewnego dnia spotkał w zaułku kobietę niosącą bukiet żółtych kwiatów. Jak wspomina: „Wstrząsnęła mną nie tylko jej uroda, ile niezwykła, niesłychana samotność malująca się w tych oczach. (...)Dokładnie pamiętam dźwięk jej głosu, taki dosyć niski, ale załamujący się niekiedy (...) najzupełniej nieoczekiwanie zrozumiałem, że przez całe życie kochałem tę właśnie kobietę!”
Uczucie poraziło obojga i wiedzieli już, że są dla siebie stworzeni. Małgorzata miała trzydzieści lat i była żoną wybitnego specjalisty, którego nie kochała. Mistrz natomiast odkąd wygrał pokaźną sumę pieniędzy, zamieszkał w małym mieszkaniu i poświęcił się pisaniu książki o Poncjuszu Piłacie. Spotykali się w tajemnicy w mieszkaniu na Arbacie. Mistrz z niecierpliwością oczekiwał na przybycie ukochanej: „Przychodziła do mnie co dzień w południe, ale czekać na nią zaczynałem już od rana. Oczekiwanie to wyrażało się w ten sposób, że przestawiałem przedmioty na biurku. Na dziesięć minut przed jej przyjściem siadałem przy okienku i nasłuchiwałem, kiedy skrzypnie rachityczna furtka. (...) Ona przechodziła przez tę furtkę tylko raz, ale nie skłamię, jeśli powiem, że zanim weszła, serce zaczynało mi walić przynajmniej z dziesięć razy.”.
Niestety książka mistrza nie ukazała się w prasie, a co więcej pojawiły się jej niepochlebne recenzje. Od tej pory mistrz zaczął podupadać na zdrowiu. Nie pomagała nawet obecność Małgorzaty, która robiła wszystko, żeby wydobrzał. Postanowiła, że przestanie żyć w kłamstwie i odejdzie od męża. Jednak tego samego dna do mieszkania mistrza wtargnęli obcy ludzie, a on sam wyszedł na mróz i obezwładniony strachem udał się do kliniki dla umysłowo chorych.
Mimo że nie dawał znaku życia, jego ukochana rozpaczliwie próbowała go odnaleźć. Okazja trafiła się, gdy pewnego dnia do siedzącej na ławce obok Kremla podszedł Asasello i powiedział, ze pewien cudzoziemiec byłby szczęśliwy, gdyby towarzyszyła mu na balu. Choć początkowo nie chciała się na to zgodzić, po tym jak zaczął cytować fragmenty książki mistrza zmieniła zdanie. W zamian za bycie królową balu Woland spełnił jej życzenie i mistrz powrócił. Losy bohaterów zostały przesądzone. Zdecydowano, że choć nie zasłużyli na światłość z pewnością należy im się spokój. Asasello poczęstował ich winem, którego okazało się trucizną. Nie umarli jednak, ale wzbili się w przestworza na koniach. Tam mistrz spotkał Poncjusza Piłata zadręczającego się myślą o Jeszui. Krzyk mistrza uwolnił go i rozbił góry, za którymi znajdował się domek, w którym kochankowie mieli spędzić wieczność. Z pewnością ich losy nie potoczyłyby się tak szczęśliwie, gdyby nie wpływ magii pochodzącej od szatana.
Dzięki wielkiemu oddaniu kochankowie zasłużyli na wieczność w przestworzach w domu w magicznych zaświatach. Magię ich miłości można więc rozumieć z jednej strony jako siłę ponadprzeciętnego uczucia, z drugiej jako związek, który zrealizował się dzięki magicznym siłom nieczystym.