Jesteś w: A..., B..., C...

A... B... C... - inni bohaterowie

Autor: Karolina Marlęga     Serwis chroniony prawem autorskim

Mieczysław Lipski (nazywany przez siostrę „Mieczkiem”) – był bratem nauczycielki, pracował jako kancelista w niemieckim urzędzie. Ukończył tylko pięć klas gimnazjum, a brak wykształcenia uniemożliwiał mu awans w pracy. Jego pensja z ledwością wystarczała na utrzymanie dwóch osób. Był to człowiek średniego wzrostu, szczupły, blady. Nosił ciemne okulary, które chroniły jego słabe oczy. To mężczyzna chorowity, słaby, już od lat młodzieńczych miał problemy zdrowotne: „Miał szesnaście lat i ukończył pięć klas gimnazjalnych, kiedy cera jego nabierać poczęła tej przykrej, monotonnej, papierowej białości, ręce wychudły, ruchy zleniwiały; bolące oczy z porady lekarza okryto mu wtedy, jak starcowi, ciemnymi okularami; odtąd nigdy ich już nie zdejmował.”

W domu godzinami ślęczał nad dokumentami przyniesionymi z pracy. Na swój sposób kochał siostrę, chociaż rzadko okazywał jej czułość. Zaciągnął olbrzymi dług u lichwiarza, aby uchronić siostrę przed pobytem w więzieniu – w ten sposób udowodnił, że dla siostry gotów jest zrobić wszystko, był to piękny gest z jego strony.

Wygonił ze swojego domu dzieci, które chciały dalej się uczyć. Później jednak zgodził się, aby Joanna kontynuowała nauczanie, przez co stał się cichym wspólnikiem w nielegalnie prowadzonej działalności.

Mieczysław może wydawać się osobą niesympatyczną, chłodną, w gruncie rzeczy jest on dobrym człowiekiem, a przede wszystkim wspaniałym bratem.

Kostuś - syn ślusarza, ojciec nie może być dla niego autorytetem, ponieważ większość czasu spędza w szynku na pijaństwie. Chociaż chłopiec ma dwanaście lat, nie potrafi czytać ani pisać. Duży, barczysty, zgarbiony, pomagał Joannie w prowadzeniu gospodarstwa. Słuchał nauczycielki, która stała się dla niego ważną osobą: „Odkąd mu powiedziała, aby był dobrym dla malutkiej Mańki, nie bił jej nigdy, nie szczypał i nie straszył, bardzo często widzieć ich można było trzymających się za ręce i z powagą przechadzających się po dziedzińcu.”

Dobrze się uczył, bardzo interesowała go kaligrafia: „Duży Kostuś okazał się szczególnym wielbicielem kaligrafii.” Chłopiec lubił swoją nauczycielkę, stała się ona dla niego wzorem postępowania. Kostuś może sprawiać wrażenie chuligana, jednak to tylko pozory, okazuje się on posłusznym chłopcem.

Mańka - mała dziewczynka, chętnie przychodziła na lekcje. Była córką stróża. Pilnie uczyła się alfabetu. Gdy Joanna wróciła z sądu, Kostuś i Mańka przyszli na lekcje: „Był to duży Kostuś w swym ubraniu z grubego płótna, bosy, ciężki, przygarbiony i za rękę prowadzący małą, pucatą Mańkę, prędko drepcącą bosymi nóżkami, wydobywającymi się prawie pod kolana spod luźnej, spłowiałej sukienczyny.”

Mimo tego, że rozgniewany Mieczysław wyrzucił ją i Kostusia z domu, dziewczynka wcale sobie nie poszła. Schowała się za łóżkiem i dopiero po pewnym czasie wyszła z ukrycia – widać, że bardzo zależało jej na kontynuowaniu nauki.

Rożnowska - była to kobieta zamożna. Prowadziła magiel. To ona zaproponowała Lipskiej, by uczyła jej wnuczki. Poleciła także Joannę swojej znajomej, która chciała przygotować syna do nauki w szkole. W sądzie broniła nauczycielki: „Otyła i siwa Rożnowska w staroświeckiej mantyli i z płaskim, czerwonym kwiatem na kapeluszu, chustką ocierając spoconą, wielką, dobroduszną twarz, po kilkakroć powtarzała wyznanie, że ona to głównie wszystkiemu jest winna.”

Ślusarz - ojciec Kostusia, większość czasu spędzał w szynku. Był to mężczyzna barczysty, zaniedbany, z twarzą opuchniętą od pijaństwa. Szanował Joannę: „… nie był jednak tego dnia pijanym, tylko pochylił się i schwyciwszy rękę Joanny z całej siły swych warg ją pocałował.” Przepadał za Kostusiem, chociaż miał tendencję do sprowadzania syna na złą drogę. Przynosił mu z szynku niedopałki cygar i obwarzanki cuchnące wódką.

Praczka - była matką Kostusia i żoną ślusarza – pijaka. Kobieta, która bardzo dużo pracowała, wysoka, chuda, o twarzy naznaczonej zmartwieniami i cierpieniem. Starała się dobrze wychować syna, nie szczędząc mu przy tym kar cielesnych: „… często łajała go i nawet biła.” Bardzo poruszyła ją rozprawa sądowa Joanny. Nie miała pieniędzy, by płacić za edukację syna, dlatego prała odzież nauczycielki i jej brata.
strona:   - 1 -  - 2 - 



  Dowiedz się więcej