Jesteś w:
Szatan z siódmej klasy
W kilka dni później do Adama przyszli przedstawiciele szóstej klasy, którzy prosili o pomoc w odnalezieniu brakujących stu złotych. Jak wyjaśnili prowadzili spółdzielnię, a prowadzenie księgowości powierzyli jednemu ze swoich kolegów. Niestety okazało się, że nie zgadza się suma pieniędzy w kasie z zapiskami w książce rachunkowej. Adam Cisowski obiecał pomoc. Podczas studiowania książki przychodów i rozchodów, zauważył kawałek nitki, która wyglądała jak jedynka przed jedną z sum, a to zmyliło prowadzącego książkę ucznia. Po tej sprawie, Cisowski stał się sławny w szkole.
Profesor Gąsowski, postanowił więc poprosić Adasia o pomoc. Niestety chłopiec za dwa dni miał wyjechać nad morze. Starszy pan zmartwił się tym. Adam jednak obiecał porozmawiać z tatą i dać ostateczną odpowiedź. Tego samego dnia po południu Cisowski zjawił się w mieszkaniu Gąsowskiego. Drzwi otworzyła mu piękna, smukła, wysoka dziewczyna o fiołkowych oczach to była Wanda – bratanica nauczyciela.
Pan Gąsowski, zaczął opowiadać o dziwnym mężczyźnie - Francuzie, który przed pół rokiem pojawił się w domu brata profesora, który podczas wizyty interesował się jedynie drzwiami, z których zdrapywał farbę, a kiedy został na tym przyłapany szybko opuścił dom. Niedługo potem pojawiły się oferty zakupu całej posiadłości. Doszło też do włamania do domu, z którego wyniesiono drzwi. Zostały znalezione nazajutrz w parku, odarte z farby. Cisowski po zastanowieniu się podjął decyzję, że pomoże w rozwiązaniu zagadki.
Kilka dni później udali się do wsi Bejgoły, gdzie znajdował się majątek rodzinny profesora Gąsowskiego. Brat profesora - Iwo Gąsowski był matematykiem. Miał się zajmować majątkiem rodzinnym, jednak nauka go pochłaniała bez reszty i majątek podupadał. Jego żona zajmowała się domem, był kobietą cichą i zapracowaną. Nauczyciel przedstawił Adama swojej rodzinie i obiecał, że Adam pomoże rozwiązać zagadkę.
Chłopiec szybko się rozejrzał po posiadłości. Szczególnie przyglądał się drzwiom w domu. Zwrócił też uwagę na portrety wiszące na ścianach. Domyślił się, że złodzieje szukali zapisków na drzwiach. Chciał się dowiedzieć co nieco o historii domostwa. Gospodarz potrafił jedynie powiedzieć, że dom ma około trzystu lat. Wówczas Adam zapytał o Francuza, który pojawił się w majątku, lecz niewiele się dowiedział. Podczas zwiedzania posiadłości wraz z Wandą, zauważyli nieznanego mężczyznę, który się skradał przez park. Gdy młodzieniec chciał się do niego zbliżyć, wówczas został uderzony w głowę i stracił przytomność.
Kiedy Adam doszedł do siebie, rozmyślał o całym zajściu doszedł do wniosku, że historia ta jest związana z przeszłością domu. Jego nauczyciel zasugerował, że na strychu mogą coś ciekawego znaleźć, postanowił, że się tam rozejrzy. Adam zdawał sobie sprawę, że musi chodzić o coś cennego, co może się znajdować w domu. Razem z Wandą postanowił udać się na strych.
Strych był pełen starych gratów i zapisków. Chłopiec długo szukał, ale w końcu znalazł pośród szpargałów zapiski księdza Jana Koszyckiego, a tam informację z 1813 roku o żołnierzach francuskiej armii, którzy wracając z Rosji do domu, zatrzymali się w domu Gąsowskich. Początkowo umieszczono ich w domku ogrodnika, jednak po śmierci żony właściciela przeniesiono ich do dworku. Jeden z żołnierzy, oficer Kamil de Berier był ciężko chory – miał odmrożone nogi. Chory zachowywał się dziwnie. Mimo ciężkiego stanu, każdej nocy wychodził do parku. Natomiast podczas dnia coś pilnie notował. W końcu poprosił o przeniesienie go do domku ogrodnika, co też zrobiono. Pewnego dnia ksiądz Koszycki zauważył, że zniknął jego tobołek, z którym przyszedł, jednak Francuz go uspokoił, że ma go przy sobie. Poprosił pana Gąsowskiego, by gdyby przyjechał jego brat, to by go umieścić w domku ogrodnika, a gdyby jednak nie dotarł wówczas to co zostawił będzie rodziny Gąsowskich. Prosił również, by gospodarz wówczas patrzał na drzwi. Właściciel domu, myśląc że mówi w gorączce, obiecał, ze tak zrobi. Wkrótce po tym żołnierz zmarł.
Nazajutrz udali się do domku ogrodnika. Jak się okazało nie było tam żadnych drzwi. Nikt sobie nie mógł przypomnieć, gdzie one mogą być. Adam podejrzewał, że może są gdzieś na terenie dworu. Podejrzewał również, że cała sprawa ze znikającymi drzwiami ma związek z tobołkiem francuskiego oficera. Wieczorem do dworku przyjechał dziwny mężczyzna. Przedstawił się jako malarz i zapytał się o gościnę. Cisowski podejrzewał, że to nie jest prawdziwy malarz i poprosił wszystkich o dyskrecję. Podczas kolacji Iwo Gąsowski zaczął opowiadać o dziwnych wydarzeniach. Opowieść bardzo zainteresowała gościa. Można było jednak zauważyć, że przybysza nie interesowało nic oprócz drzwi. Po kolacji wszyscy się udali na spoczynek. W nocy pana Gąsowskiego obudziły dziwne odgłosy skrobania, jednak ponownie zasnął, myśląc że to myszy.
strona: - 1 - - 2 - - 3 - - 4 -
„Szatan z siódmej klasy” - streszczenie
Autor: Karolina Marlęga Serwis chroniony prawem autorskimW kilka dni później do Adama przyszli przedstawiciele szóstej klasy, którzy prosili o pomoc w odnalezieniu brakujących stu złotych. Jak wyjaśnili prowadzili spółdzielnię, a prowadzenie księgowości powierzyli jednemu ze swoich kolegów. Niestety okazało się, że nie zgadza się suma pieniędzy w kasie z zapiskami w książce rachunkowej. Adam Cisowski obiecał pomoc. Podczas studiowania książki przychodów i rozchodów, zauważył kawałek nitki, która wyglądała jak jedynka przed jedną z sum, a to zmyliło prowadzącego książkę ucznia. Po tej sprawie, Cisowski stał się sławny w szkole.
Profesor Gąsowski, postanowił więc poprosić Adasia o pomoc. Niestety chłopiec za dwa dni miał wyjechać nad morze. Starszy pan zmartwił się tym. Adam jednak obiecał porozmawiać z tatą i dać ostateczną odpowiedź. Tego samego dnia po południu Cisowski zjawił się w mieszkaniu Gąsowskiego. Drzwi otworzyła mu piękna, smukła, wysoka dziewczyna o fiołkowych oczach to była Wanda – bratanica nauczyciela.
Pan Gąsowski, zaczął opowiadać o dziwnym mężczyźnie - Francuzie, który przed pół rokiem pojawił się w domu brata profesora, który podczas wizyty interesował się jedynie drzwiami, z których zdrapywał farbę, a kiedy został na tym przyłapany szybko opuścił dom. Niedługo potem pojawiły się oferty zakupu całej posiadłości. Doszło też do włamania do domu, z którego wyniesiono drzwi. Zostały znalezione nazajutrz w parku, odarte z farby. Cisowski po zastanowieniu się podjął decyzję, że pomoże w rozwiązaniu zagadki.
Kilka dni później udali się do wsi Bejgoły, gdzie znajdował się majątek rodzinny profesora Gąsowskiego. Brat profesora - Iwo Gąsowski był matematykiem. Miał się zajmować majątkiem rodzinnym, jednak nauka go pochłaniała bez reszty i majątek podupadał. Jego żona zajmowała się domem, był kobietą cichą i zapracowaną. Nauczyciel przedstawił Adama swojej rodzinie i obiecał, że Adam pomoże rozwiązać zagadkę.
Chłopiec szybko się rozejrzał po posiadłości. Szczególnie przyglądał się drzwiom w domu. Zwrócił też uwagę na portrety wiszące na ścianach. Domyślił się, że złodzieje szukali zapisków na drzwiach. Chciał się dowiedzieć co nieco o historii domostwa. Gospodarz potrafił jedynie powiedzieć, że dom ma około trzystu lat. Wówczas Adam zapytał o Francuza, który pojawił się w majątku, lecz niewiele się dowiedział. Podczas zwiedzania posiadłości wraz z Wandą, zauważyli nieznanego mężczyznę, który się skradał przez park. Gdy młodzieniec chciał się do niego zbliżyć, wówczas został uderzony w głowę i stracił przytomność.
Kiedy Adam doszedł do siebie, rozmyślał o całym zajściu doszedł do wniosku, że historia ta jest związana z przeszłością domu. Jego nauczyciel zasugerował, że na strychu mogą coś ciekawego znaleźć, postanowił, że się tam rozejrzy. Adam zdawał sobie sprawę, że musi chodzić o coś cennego, co może się znajdować w domu. Razem z Wandą postanowił udać się na strych.
Strych był pełen starych gratów i zapisków. Chłopiec długo szukał, ale w końcu znalazł pośród szpargałów zapiski księdza Jana Koszyckiego, a tam informację z 1813 roku o żołnierzach francuskiej armii, którzy wracając z Rosji do domu, zatrzymali się w domu Gąsowskich. Początkowo umieszczono ich w domku ogrodnika, jednak po śmierci żony właściciela przeniesiono ich do dworku. Jeden z żołnierzy, oficer Kamil de Berier był ciężko chory – miał odmrożone nogi. Chory zachowywał się dziwnie. Mimo ciężkiego stanu, każdej nocy wychodził do parku. Natomiast podczas dnia coś pilnie notował. W końcu poprosił o przeniesienie go do domku ogrodnika, co też zrobiono. Pewnego dnia ksiądz Koszycki zauważył, że zniknął jego tobołek, z którym przyszedł, jednak Francuz go uspokoił, że ma go przy sobie. Poprosił pana Gąsowskiego, by gdyby przyjechał jego brat, to by go umieścić w domku ogrodnika, a gdyby jednak nie dotarł wówczas to co zostawił będzie rodziny Gąsowskich. Prosił również, by gospodarz wówczas patrzał na drzwi. Właściciel domu, myśląc że mówi w gorączce, obiecał, ze tak zrobi. Wkrótce po tym żołnierz zmarł.
Nazajutrz udali się do domku ogrodnika. Jak się okazało nie było tam żadnych drzwi. Nikt sobie nie mógł przypomnieć, gdzie one mogą być. Adam podejrzewał, że może są gdzieś na terenie dworu. Podejrzewał również, że cała sprawa ze znikającymi drzwiami ma związek z tobołkiem francuskiego oficera. Wieczorem do dworku przyjechał dziwny mężczyzna. Przedstawił się jako malarz i zapytał się o gościnę. Cisowski podejrzewał, że to nie jest prawdziwy malarz i poprosił wszystkich o dyskrecję. Podczas kolacji Iwo Gąsowski zaczął opowiadać o dziwnych wydarzeniach. Opowieść bardzo zainteresowała gościa. Można było jednak zauważyć, że przybysza nie interesowało nic oprócz drzwi. Po kolacji wszyscy się udali na spoczynek. W nocy pana Gąsowskiego obudziły dziwne odgłosy skrobania, jednak ponownie zasnął, myśląc że to myszy.
strona: - 1 - - 2 - - 3 - - 4 -