Jesteś w:
Szatan z siódmej klasy
Profesor Gąsowski był lubianym nauczycielem. Lekcje historii prowadził bardzo niekonwencjonalnie. Miał ulubione postacie, o których potrafił opowiadać z niezwykłym zapałem, a o postaciach historycznych, których nie darzył sympatią wypowiadał się lekceważąco.
Podczas lekcji potrafił się na długo zamyślić. Chłopcy nie przeszkadzali wówczas profesorowi. Nauczyciel był roztargniony, nie pamiętał często nazwisk swoich uczniów lub je mylił. Dwa razy w tygodniu profesor Gąsowski egzaminował swoją klasę. Korzystał wówczas ze specjalnego kajetu. Wywoływał wówczas trzy nazwiska uczniów, którzy celująco odpowiadali na zadane pytania. Nauczyciel był z nich dumny.
W pierwszych dniach czerwca stało się coś dziwnego. Profesor Gąsowski wywołał do odpowiedzi Kaczanowskiego, który wstał i powiedział, że jest nieprzygotowany. Nauczyciel był zdziwiony i do odpowiedzi wywołał Ostrowickiego. Szybko się jednak okazało, że on również nie jest przygotowany do odpowiedzi. Ostrowicki stwierdził, że to nie jest jego dzień, że miał się przygotować na sobotę. Nauczyciel załamał się i prosił chłopców o ciszę.
Po chwili milczenia profesor Gąsowski z żalem stwierdził, że już od trzydziestu lat uczy w szkole, ale już się czuje zmęczony i prawdopodobnie będzie to ostatni rok pracy w szkole. Powiedział również, że czuje się zawiedziony, że jego ulubieni uczniowie, z których tak był dumny zakpili sobie z niego. Wówczas wstał jeden z uczniów Adam Cisowski wyjaśnił, że musiała zajść pomyłka i nauczycielowi skleiły się kartki z kajetu. Wyjaśnił też, że odkrył metodę na podstawie której uczniowie byli pytani. Profesor miał pytać co dziesiątego ucznia, na pierwszy raz pierwszego, jedenastego oraz dwudziestego pierwszego. Gąsowski sprawdził swój kajet i ze zdziwieniem przyznał mu rację, stwierdzając, że kartki mu się zlepiły.
Profesor Gąsowski, oświadczył, że nie będą już wiedzieli kto i kiedy będzie odpytywany. Cisowski poprosił jednak, by jeszcze raz nauczyciel pozwolił zgadnąć, kto będzie pytany na następnej lekcji. Profesor zgodził się na propozycję, wierząc, że tym razem chłopcu się nie uda.
Przed rozpoczęciem następnych zajęć, Adaś Cisowski poprosił nauczyciela historii, by ten w przypadku jego przegranej, ukarał wyłącznie jego. Zapewnił również, że uczniowie w klasie będą już się uczyli systematycznie. Następnie wyciągnął kartkę, na której były wypisane nazwiska uczniów typowanych przez niego do pytania. Profesor Gąsowski, wyciągnął kajet i również wypisał nazwiska uczniów, po czym okazało się, że nazwiska na obu kartkach są jednakowe.
Cisowski wyjaśnił nauczycielowi, że aby wpaść na to, kto będzie pytany, zaczął myśleć jak profesor. Zdumiony pan Gąsowski, poprosił Adasia o rozwiązanie kolejnej zagadki. Nauczyciel wysłał zaproszenia do swoich znajomych na sobotę, jednak nikt z nich nie przyszedł, ani nie przysłał odpowiedzi. Ciszewski szybko się domyślił, że pan Gąsowski nie wysłał nigdy zaproszeń dla swoich kolegów i listy trzyma w kieszeni. Nauczyciel sięgnął do kieszeni i potwierdził przypuszczenia swojego ucznia.
Adam Cisowski pochodził z dobrej rodziny. Jego ojciec był lekarzem, natomiast matka poświęciła się wychowywaniu dzieci. Adam był najstarszym z pięciorga chłopców państwa Cisowskich. Czwórka młodszych pociech Cisowskich była bardzo żywa, trudna do opanowania. Pewnego dnia, kiedy mama Adama przygotowała pięć porcji lodów dla swoich pociech, jedna z porcji lodów zniknęła, przeznaczona dla najstarszego syna. Nikt nie przyznał się do zjedzenia nie swojej porcji. Adam posunął się do podstępu. Nalał do miski wody, umieścił ją w ciemnym pokoju, a następnie nakazał swoim braciom zanurzenie rąk w wodzie. Jeden z maluchów miał suche ręce i okazało się, że to właśnie on zjadł lody. Zdziwionym tym zachowaniem rodzicom wyjaśnił, że zastosował podstęp zastosowany przez sędziego z Bagdadu, który nakazał podejrzanym dotknąć brzucha osła osobom podejrzanym o kradzież. Ten który dokonał kradzieży, przeczuwając podstęp tylko udawał, że dotyka osła, czym dał znać, że ma coś na sumieniu.
Kilka dni później w szkole doszło do nieprzyjemnej sytuacji zniknęło pióro jednego z kolegów Adama – Zbyszka Jasińskiego, a oskarżanym był jego najlepszy kolega Józek Żelski. Adam wysłuchał chłopców, chwilkę się zastanowił i następnie oświadczył, że to nie Józek jest złodziejem. Chłopcy od razu uwierzyli Cisowskiemu. Po lekcjach Cisowski zaproponował Staszkowi Burskiemu, że go odprowadzi do domu. Kiedy byli już blisko domu Staszka, Adaś poprosił go, by oddał pióro Jasińskiego. Chłopiec zaprzeczył, że ma pióro, ale kiedy jego Cisowski powiedział, że od czasu zaginięcia pióra bardzo ładnie stara się pisać, więc przypuszcza, że ma nowe pióro. Burski wyciągnął pióro z kieszeni stwierdzając, że je znalazł. Adam obiecał, że nikt się nie dowie o zdarzeniu. Następnego dnia pióro Jasińskiego zostało odnalezione – leżało na katedrze.
strona: - 1 - - 2 - - 3 - - 4 -
„Szatan z siódmej klasy” - streszczenie
Autor: Karolina Marlęga Serwis chroniony prawem autorskimProfesor Gąsowski był lubianym nauczycielem. Lekcje historii prowadził bardzo niekonwencjonalnie. Miał ulubione postacie, o których potrafił opowiadać z niezwykłym zapałem, a o postaciach historycznych, których nie darzył sympatią wypowiadał się lekceważąco.
Podczas lekcji potrafił się na długo zamyślić. Chłopcy nie przeszkadzali wówczas profesorowi. Nauczyciel był roztargniony, nie pamiętał często nazwisk swoich uczniów lub je mylił. Dwa razy w tygodniu profesor Gąsowski egzaminował swoją klasę. Korzystał wówczas ze specjalnego kajetu. Wywoływał wówczas trzy nazwiska uczniów, którzy celująco odpowiadali na zadane pytania. Nauczyciel był z nich dumny.
W pierwszych dniach czerwca stało się coś dziwnego. Profesor Gąsowski wywołał do odpowiedzi Kaczanowskiego, który wstał i powiedział, że jest nieprzygotowany. Nauczyciel był zdziwiony i do odpowiedzi wywołał Ostrowickiego. Szybko się jednak okazało, że on również nie jest przygotowany do odpowiedzi. Ostrowicki stwierdził, że to nie jest jego dzień, że miał się przygotować na sobotę. Nauczyciel załamał się i prosił chłopców o ciszę.
Po chwili milczenia profesor Gąsowski z żalem stwierdził, że już od trzydziestu lat uczy w szkole, ale już się czuje zmęczony i prawdopodobnie będzie to ostatni rok pracy w szkole. Powiedział również, że czuje się zawiedziony, że jego ulubieni uczniowie, z których tak był dumny zakpili sobie z niego. Wówczas wstał jeden z uczniów Adam Cisowski wyjaśnił, że musiała zajść pomyłka i nauczycielowi skleiły się kartki z kajetu. Wyjaśnił też, że odkrył metodę na podstawie której uczniowie byli pytani. Profesor miał pytać co dziesiątego ucznia, na pierwszy raz pierwszego, jedenastego oraz dwudziestego pierwszego. Gąsowski sprawdził swój kajet i ze zdziwieniem przyznał mu rację, stwierdzając, że kartki mu się zlepiły.
Profesor Gąsowski, oświadczył, że nie będą już wiedzieli kto i kiedy będzie odpytywany. Cisowski poprosił jednak, by jeszcze raz nauczyciel pozwolił zgadnąć, kto będzie pytany na następnej lekcji. Profesor zgodził się na propozycję, wierząc, że tym razem chłopcu się nie uda.
Przed rozpoczęciem następnych zajęć, Adaś Cisowski poprosił nauczyciela historii, by ten w przypadku jego przegranej, ukarał wyłącznie jego. Zapewnił również, że uczniowie w klasie będą już się uczyli systematycznie. Następnie wyciągnął kartkę, na której były wypisane nazwiska uczniów typowanych przez niego do pytania. Profesor Gąsowski, wyciągnął kajet i również wypisał nazwiska uczniów, po czym okazało się, że nazwiska na obu kartkach są jednakowe.
Cisowski wyjaśnił nauczycielowi, że aby wpaść na to, kto będzie pytany, zaczął myśleć jak profesor. Zdumiony pan Gąsowski, poprosił Adasia o rozwiązanie kolejnej zagadki. Nauczyciel wysłał zaproszenia do swoich znajomych na sobotę, jednak nikt z nich nie przyszedł, ani nie przysłał odpowiedzi. Ciszewski szybko się domyślił, że pan Gąsowski nie wysłał nigdy zaproszeń dla swoich kolegów i listy trzyma w kieszeni. Nauczyciel sięgnął do kieszeni i potwierdził przypuszczenia swojego ucznia.
Adam Cisowski pochodził z dobrej rodziny. Jego ojciec był lekarzem, natomiast matka poświęciła się wychowywaniu dzieci. Adam był najstarszym z pięciorga chłopców państwa Cisowskich. Czwórka młodszych pociech Cisowskich była bardzo żywa, trudna do opanowania. Pewnego dnia, kiedy mama Adama przygotowała pięć porcji lodów dla swoich pociech, jedna z porcji lodów zniknęła, przeznaczona dla najstarszego syna. Nikt nie przyznał się do zjedzenia nie swojej porcji. Adam posunął się do podstępu. Nalał do miski wody, umieścił ją w ciemnym pokoju, a następnie nakazał swoim braciom zanurzenie rąk w wodzie. Jeden z maluchów miał suche ręce i okazało się, że to właśnie on zjadł lody. Zdziwionym tym zachowaniem rodzicom wyjaśnił, że zastosował podstęp zastosowany przez sędziego z Bagdadu, który nakazał podejrzanym dotknąć brzucha osła osobom podejrzanym o kradzież. Ten który dokonał kradzieży, przeczuwając podstęp tylko udawał, że dotyka osła, czym dał znać, że ma coś na sumieniu.
Kilka dni później w szkole doszło do nieprzyjemnej sytuacji zniknęło pióro jednego z kolegów Adama – Zbyszka Jasińskiego, a oskarżanym był jego najlepszy kolega Józek Żelski. Adam wysłuchał chłopców, chwilkę się zastanowił i następnie oświadczył, że to nie Józek jest złodziejem. Chłopcy od razu uwierzyli Cisowskiemu. Po lekcjach Cisowski zaproponował Staszkowi Burskiemu, że go odprowadzi do domu. Kiedy byli już blisko domu Staszka, Adaś poprosił go, by oddał pióro Jasińskiego. Chłopiec zaprzeczył, że ma pióro, ale kiedy jego Cisowski powiedział, że od czasu zaginięcia pióra bardzo ładnie stara się pisać, więc przypuszcza, że ma nowe pióro. Burski wyciągnął pióro z kieszeni stwierdzając, że je znalazł. Adam obiecał, że nikt się nie dowie o zdarzeniu. Następnego dnia pióro Jasińskiego zostało odnalezione – leżało na katedrze.
strona: - 1 - - 2 - - 3 - - 4 -