Jesteś w: Mendel Gdański

Obraz Warszawy w „Mendlu Gdańskim”

Autor: Karolina Marlęga     Serwis chroniony prawem autorskim

Głównym miejscem akcji noweli Konopnickiej „Mendel Gdański” jest Warszawa. Pisarka specjalnie nadała mu nazwisko związane z innym polskim miastem, by zmylić cenzurę. Główny Bohater od urodzenia mieszka w stolicy polski, na świat przyszedł w ubogiej rodzinie jako piętnaste dziecko. Najpierw mieszkał „na Stare Miasto, w te wąskie uliczke, zara za te żółte kamienice, gdzie apteka.”, następnie otworzył zakład introligatorski na jednej z warszawskich ulic.

Na swej ulicy Mendel czuł się „jakby swój, jakby domowy”. Kontakty z sąsiadami, m. in. zegarmistrzem z naprzeciwka, który latem przez okno mu się kłania, studentem z facjatki, straganiarką, która w zamian za skrawki papieru daje mu nieraz czarną rzepę, czy przesiadującym w warsztacie małym synem gospodarza tworzą „atmosferę ciepła, poufałą atmosferę wzajemnej życzliwości”. Nawet stary proboszcz wstawia się za nim, gdy widzi, że podwórkowe łobuzy usiłują zakłócić piątkową modlitwę starego Żyda. Mieszkańcy kamienicy także szanują sąsiada, starają się uchronić go przed pogromem wściekłego tłumu, a mieszkający w facjacie student zasłania okno introligatora własnym ciałem.

Mendel kocha Warszawę, czuje się pełnoprawnym członkiem lokalnej społeczności. Wspomina czasy powstania i popowstaniowych represji. Współczuje swemu miejscu zamieszkania, uważa, że Warszawę cechuje smutek, co jest wynikiem niełatwej historii: „— Nu, jak pan dobrodziej na tańce bywa i swego smutku też ma, to panu dobrodziejowi wiadomo jest, że się ludzie do tańca, do wesołości zejdą, i po wesołości się rozejdą, i nic. Ale jak te ludzie do smutku się zejdą, jak się uni do płakania zejdą, nu, to już nie jest nic. To już ten jeden temu drugiemu bratem się zrobił, to już ich ten smutek jednym płaszczem nakrył. To ja panu dobrodziejowi powiem, co ja w to miasto więcej rzeczy widział do smutku niż do tańca, i że ten płaszcz to bardzo duży jest. Ajaj, jaki un duży!… Un wszystkich nakrył, i ze żydami też!”.

Mendel mówi także identyfikując się z Warszawą: „Nasze miasto bardzo dużo smutku ma i bardzo dużo ciemności, i bardzo dużo nieszczęścia, ale na nasze miasto jeszcze to nie przyszło, co by się w nim ludzie gryźli jak psy.” Niestety, stary Żyd przeżywa rozczarowanie. Mieszkańcy, których dobrze znał reprezentują antysemickie poglądy. Inni, należący jednak do marginesu warszawiacy napadają na jego zakład i ranią jego wnuka. Od tej chwili Mendel „stracił serce dla miasta”, w którym żył i uczciwie pracował od urodzenia.



  Dowiedz się więcej