Jesteś w: Zbrodnia i kara

Rodion Raskolnikow – charakterystyka, dzieje, zbrodnia i przemiana

Autor: Karolina Marlęga     Serwis chroniony prawem autorskim



Ograniczenie fizycznej wolności było oczywiście karą, ale niewystarczającą. Dopiero ciężka choroba uzmysłowiła mu, że dał się zwieść fałszywym ideom i nie miał prawa odbierać nikomu życia. Jego karą miało być od tej pory życie z piętnem mordercy, ze świadomością, że zabił dwie niewinne osoby, że nie może cofnąć czasu i przeżyć życia w zgodzie w własnym sumieniem i nauką chrześcijańską.

Przemiana wewnętrzna Rodiona Raskolnikowa


Do przemiany wewnętrznej głównego bohatera powieści Fiodora Dostojewskiego dochodzi w czasie jego pobytu na Syberii. Za zamordowanie dwóch kobiet został skazany na osiem lat katorgi. Choć przyznał się dobrowolnie do winy, nie czuł skruchy czy żalu. Żadne z tych uczuć nie towarzyszył mu aż do momentu zapadnięcia na ciężką chorobę, która o mały włos nie pozbawiła go życia.

Bohater przeżywa głęboką duchową przemianę. Gdy w końcu uświadomił sobie, że nie miał prawa pozbawiać życiu nikogo, że nie istnieją takie powody czy motywy działania, które usprawiedliwiłyby jego działanie, wówczas ogarnęła go pustka. Wypełniła ją dopiero miłość do Soni, która dla niego także przeniosła się na Syberię.

Raskolnikow nawrócił się na wiarę chrześcijańską. Dzięki Soni zaczął analizować takie pojęcia, jak moralność czy odkupienie win szczerą skruchą i cierpieniem. Zauważając zachodzącą w nim przemianą, zadał sobie pytanie:

„Czyż jej [Soni] przekonania mogą teraz nie być moimi przekonaniami? A przynajmniej jej uczucia, dążenia...”.

Jak olśnienie przyszła do niego wizja nowego życia i w sercu zakiełkowało ziarenko nadziei:

„Tu zaczyna się już nowa historia, historia stopniowego odradzania się człowieka, stopniowego przechodzenia z jednego świata do drugiego, poznawania nowej, nie znanej dotychczas rzeczywistości”.

Dylematy moralne Raskolnikowa


W pracach nad powieścią „Zbrodnia i kara” Fiodorowi Dostojewskiego przyświecało pragnienie stworzenia bohatera przekonanego o swojej wyjątkowości oraz moralnym obowiązku odebrania komuś życia. Cel został zrealizowany i autor wskrzesił Rodiona Raskolnikowa, człowieka przyznającego prawo do popełnienia zbrodni ludziom „niezwykłym”, odbierając je tym samym drugiej kategorii – „zwykłym”:

„Cała rzecz w tym, ze w tej swojej rozprawie dzieli on wszystkich ludzi na "zwykłych" i "niezwykłych". "Zwykli" powinni żyć w podporządkowaniu i nie wolno im przekraczać prawa tylko dlatego, posłuchaj uważnie, że są zwykli. "Niezwykłym" natomiast wolno dokonywać wszelkich przestępstw i przekraczać każde prawo, tylko dlatego, że są niezwykli."

Zabicie starej lichwiarki, Alony Iwanowny, było dla Rodiona sprawdzianem, do której z tych grup się zalicza:

„Soniu, kiedy zabiłem, nie tyle pieniądze były mi potrzebne, jak co innego… (…) musiałem się dowiedzieć wtedy, dowiedzieć czym prędzej, czy jestem wszą jak wszyscy, czy też człowiekiem. Czy potrafię przekroczyć zasady moralne, czy też nie potrafię?”.

Młodzieńcze tezy Rodiona w zetknięciu z rzeczywistością okazały się mylne i naiwne. Zamordowanie dwóch kobiet za pomocą siekiery było dla niego tak dużym wstrząsem, że nie potrafił potem wrócić do „normalnego” życia. Chorował, majaczył, cierpiał na manię prześladowczą, miał koszmary. Jego działania były chaotyczne, ściągał na siebie podejrzenia funkcjonariuszy i znajomych, niemal przyznając się do zbrodni.

Cała sytuacja przerosła Raskolnikowa. Z jednej strony wierzył w słuszność swojej teorii, ale z drugiej wiedział, że jego czyn był najgorszy z możliwych. Za wszelką cenę chciał zrzucić z barków ciężar, aż w końcu przyznał się do wszystkiego na policji, wykonując pierwszy krok ku odrodzeniu oraz ku odnalezieniu własnego moralnego kompasu.
strona:   - 1 -  - 2 -  - 3 -  - 4 -  - 5 -  - 6 -  - 7 - 



  Dowiedz się więcej