Jesteś w:
Granica
Elżbieta Biecka jest jedną z głównych bohaterek powieści Zofii Nałkowskiej „Granica”.
Była córką Romany z Giezłowskich Bieckiej (w czasie akcji właściwej powieści Niewieskiej) i mężczyzny, z którym piękna Romana rozwiodła się, gdy córka miała zaledwie roczek. Po jego śmierci Elżbieta została oddana przez matkę pod opiekę siostry ojca - Cecylii Kolichowskiej. Fakt, iż w tak młodym wieku straciła oboje rodziców (matka wyjechała za granicę, gdzie miała wielu kochanków i nigdy nie interesowała się córką), że mimo prób nawiązania kontaktu z matką, pozostawały one jednostronnymi pragnieniami, wpłynął bardzo na jej charakter i stosunek do ludzi.
W codziennym życiu towarzyszyło jej nieustannie poczucie zagubienia i osamotnienia, przed którym szukała ucieczki, zakochując się jako podlotek w dużo starszym, żonatym i posiadającym nie tylko dzieci, lecz także kochankę – jej nauczycielkę od korepetycji z francuskiego Julię Wagner - rotmistrzu Awaczewiczu. To platoniczne uczucie piętnastoletniej uczennicy gimnazjum, panny „małej, niechętnej, złej, niegrzecznej i złośliwej”, określane mianem miłości „nieszczęśliwej i tragicznej”, zakończyło się na szczęście bardzo szybko, choć było przyczyną głębokiej przemiany bohaterki, pozostawiając przeświadczenie o złym charakterze wszystkich mężczyzn. Biecka złożyła obietnicę, że nigdy nie zwiążę się z żadnym z nich i nie obdarzy zaufaniem, że będzie okrutną dla każdego mężczyzny, który ją pokocha. To gorzkie doświadczenie zasiało także pozytywne ziarno – Ela zaczęła dostrzegać nieszczęścia innych ludzi, na przykład biedę rodzin mieszkających w kamienicy ciotki.
Kolejnym ważnym wydarzeniem w życiu nastoletniej Elżbiety, mającym wpływ na jej późniejsze decyzje i wybory, było poznanie rówieśnika mieszkającego na stancji w kamienicy jej ciotki - Zenona Ziembiewicza. Zdając sobie sprawę z jego młodzieńczego afektu, była w stosunku do pomagającego jej w algebrze i podsuwającego ciekawe książki chłopaka dumna, egoistyczna i niedostępna. Nie wiedziała jeszcze wtedy, że za kilka lat to on będzie jej mężem.
Mimo złego traktowania Zenona, Elżbieta już od najmłodszych lat, mimo osierocenia przez ojca i porzucenia przez matkę, mimo braku ciepła od ciotki i ciągłym marzeniom o pojednaniu z matką, dawała otoczeniu dowody swojego dobrego, współczującego serca. Gdy Cecylia zachorowała, ona – teraz już dorosła: zielonooka, wysoka, szczupła, o cienkich ramionach i długich, zbyt kościstych palcach oraz krótkich, ciemnych, gładko zaczesanych włosach, ubierająca się skromnie, najczęściej w ciemne sukienki - nie wahała się przed decyzją o porzuceniu pracy w starostwie, gdzie doskonale radziła sobie przez dwa lata, i poświęceniu się zarządzaniu kamienicą i opiece nad starzejącą się ciotką.
Bohaterka jest przykładem kobiety potrafiącej pogodzić obowiązki zawodowe i z pozostaniem osobą wyczuloną na ludzkie dramaty. Choć tak dobrze zajęła się podatkami i sprawami meldunkowymi lokatorów, mimo iż postrzegana przez otoczenie jako chłodna, nieczuła, zdystansowana i poważna, to zawsze stawała w obronie biednych, żyjących w nędzy, była wrażliwa na ich nieszczęścia i biedę. Gdy ciotka chciała ich wyrzucać na bruk za niepłacenie czynszu, Bieckiej udawało się przekonywać ją, by pozwalała przenosić się dłużnikom do suteren czy piwnic kamienicy, czego przykładem są losy Jasi Gołąbskiej. Nie było dla niej ważne, że przeprawa z oczekującą pieniędzy ciotką będzie ją kosztowała wiele nerw i wywoła mnóstwo nieprzyjemnych zdań, że padną słowa, których wolała nigdy nie usłyszeć ani wypowiedzieć. Podobnie postępowała, gdy była żoną prezydenta miasta, zawsze ofiarowując pomoc, gdy widziała, że ktoś jest w potrzebie, wykazując się zaradnością, wytrwałością oraz litościwym sercem.
Mimo sprzeczek z Kolichowską, Elżbieta nigdy nie kryła wdzięczności za to, że ta ją wychowała. Nie potrafiąc wyznać tego słowami, bohaterka starała się pokazać swoją miłość i przywiązanie za pomocą gestów. O jej oddaniu świadczyły przede wszystkim czyny, a nie puste słowa, co wielokrotnie wypominał jej później Zenon, spragniony czułych wyznań i zapewnień o dozgonnej miłości. A jednak Elżbieta nie potrafiła mówić o uczuciach (otworzyła się dopiero w kontaktach z synkiem). Gdy Cecylia zaczęła chorować i tygodniami była przykuta do łóżka - pielęgnowała ją, myła, czesała, karmiła, pocieszała. Nie przejmowała się tym, że chora czasami bywała uporczywa i dokuczliwa, co świadczy, że Biecka nie czuła obrzydzenia do starości czy do opieki nad schorowaną osobą. Dla niej proces starzenia się czy powolnego niedołęstwa był czymś normalnym. Obserwowała go przez lata na Cecylii i na jej przyjaciółkach, które czasami ich odwiedzały i z każdym rokiem, ze względu na upływające miesiące, stawały się mniej sprawne i bardziej niedołężne.
strona: - 1 - - 2 -
Charakterystyka Elżbiety Bieckiej
Autor: Karolina Marlęga Serwis chroniony prawem autorskimElżbieta Biecka jest jedną z głównych bohaterek powieści Zofii Nałkowskiej „Granica”.
Była córką Romany z Giezłowskich Bieckiej (w czasie akcji właściwej powieści Niewieskiej) i mężczyzny, z którym piękna Romana rozwiodła się, gdy córka miała zaledwie roczek. Po jego śmierci Elżbieta została oddana przez matkę pod opiekę siostry ojca - Cecylii Kolichowskiej. Fakt, iż w tak młodym wieku straciła oboje rodziców (matka wyjechała za granicę, gdzie miała wielu kochanków i nigdy nie interesowała się córką), że mimo prób nawiązania kontaktu z matką, pozostawały one jednostronnymi pragnieniami, wpłynął bardzo na jej charakter i stosunek do ludzi.
W codziennym życiu towarzyszyło jej nieustannie poczucie zagubienia i osamotnienia, przed którym szukała ucieczki, zakochując się jako podlotek w dużo starszym, żonatym i posiadającym nie tylko dzieci, lecz także kochankę – jej nauczycielkę od korepetycji z francuskiego Julię Wagner - rotmistrzu Awaczewiczu. To platoniczne uczucie piętnastoletniej uczennicy gimnazjum, panny „małej, niechętnej, złej, niegrzecznej i złośliwej”, określane mianem miłości „nieszczęśliwej i tragicznej”, zakończyło się na szczęście bardzo szybko, choć było przyczyną głębokiej przemiany bohaterki, pozostawiając przeświadczenie o złym charakterze wszystkich mężczyzn. Biecka złożyła obietnicę, że nigdy nie zwiążę się z żadnym z nich i nie obdarzy zaufaniem, że będzie okrutną dla każdego mężczyzny, który ją pokocha. To gorzkie doświadczenie zasiało także pozytywne ziarno – Ela zaczęła dostrzegać nieszczęścia innych ludzi, na przykład biedę rodzin mieszkających w kamienicy ciotki.
Kolejnym ważnym wydarzeniem w życiu nastoletniej Elżbiety, mającym wpływ na jej późniejsze decyzje i wybory, było poznanie rówieśnika mieszkającego na stancji w kamienicy jej ciotki - Zenona Ziembiewicza. Zdając sobie sprawę z jego młodzieńczego afektu, była w stosunku do pomagającego jej w algebrze i podsuwającego ciekawe książki chłopaka dumna, egoistyczna i niedostępna. Nie wiedziała jeszcze wtedy, że za kilka lat to on będzie jej mężem.
Mimo złego traktowania Zenona, Elżbieta już od najmłodszych lat, mimo osierocenia przez ojca i porzucenia przez matkę, mimo braku ciepła od ciotki i ciągłym marzeniom o pojednaniu z matką, dawała otoczeniu dowody swojego dobrego, współczującego serca. Gdy Cecylia zachorowała, ona – teraz już dorosła: zielonooka, wysoka, szczupła, o cienkich ramionach i długich, zbyt kościstych palcach oraz krótkich, ciemnych, gładko zaczesanych włosach, ubierająca się skromnie, najczęściej w ciemne sukienki - nie wahała się przed decyzją o porzuceniu pracy w starostwie, gdzie doskonale radziła sobie przez dwa lata, i poświęceniu się zarządzaniu kamienicą i opiece nad starzejącą się ciotką.
Bohaterka jest przykładem kobiety potrafiącej pogodzić obowiązki zawodowe i z pozostaniem osobą wyczuloną na ludzkie dramaty. Choć tak dobrze zajęła się podatkami i sprawami meldunkowymi lokatorów, mimo iż postrzegana przez otoczenie jako chłodna, nieczuła, zdystansowana i poważna, to zawsze stawała w obronie biednych, żyjących w nędzy, była wrażliwa na ich nieszczęścia i biedę. Gdy ciotka chciała ich wyrzucać na bruk za niepłacenie czynszu, Bieckiej udawało się przekonywać ją, by pozwalała przenosić się dłużnikom do suteren czy piwnic kamienicy, czego przykładem są losy Jasi Gołąbskiej. Nie było dla niej ważne, że przeprawa z oczekującą pieniędzy ciotką będzie ją kosztowała wiele nerw i wywoła mnóstwo nieprzyjemnych zdań, że padną słowa, których wolała nigdy nie usłyszeć ani wypowiedzieć. Podobnie postępowała, gdy była żoną prezydenta miasta, zawsze ofiarowując pomoc, gdy widziała, że ktoś jest w potrzebie, wykazując się zaradnością, wytrwałością oraz litościwym sercem.
Mimo sprzeczek z Kolichowską, Elżbieta nigdy nie kryła wdzięczności za to, że ta ją wychowała. Nie potrafiąc wyznać tego słowami, bohaterka starała się pokazać swoją miłość i przywiązanie za pomocą gestów. O jej oddaniu świadczyły przede wszystkim czyny, a nie puste słowa, co wielokrotnie wypominał jej później Zenon, spragniony czułych wyznań i zapewnień o dozgonnej miłości. A jednak Elżbieta nie potrafiła mówić o uczuciach (otworzyła się dopiero w kontaktach z synkiem). Gdy Cecylia zaczęła chorować i tygodniami była przykuta do łóżka - pielęgnowała ją, myła, czesała, karmiła, pocieszała. Nie przejmowała się tym, że chora czasami bywała uporczywa i dokuczliwa, co świadczy, że Biecka nie czuła obrzydzenia do starości czy do opieki nad schorowaną osobą. Dla niej proces starzenia się czy powolnego niedołęstwa był czymś normalnym. Obserwowała go przez lata na Cecylii i na jej przyjaciółkach, które czasami ich odwiedzały i z każdym rokiem, ze względu na upływające miesiące, stawały się mniej sprawne i bardziej niedołężne.
strona: - 1 - - 2 -