Jesteś w:
Cyprian Kamil Norwid
W epoce romantyzmu Europa traktowała dwa miasta jako swoje stolice. Paryż był stolicą europejskiej kultury i sztuki, natomiast Londyn – stolicą rozwoju przemysłu, urbanizacji, kapitalizmu. Wiersz Larwa przenosi nas do europejskiej stolicy, w którym królują „rozpacz i pieniądz”. Londyn już od pierwszego wersu przedstawiany jest bardzo negatywnie. Jest mowa o śliskim bruku, w powietrzu unosi się charakterystyczna londyńska mgła. Po ulicach chodzą ludzie, którzy podmiotowi nie przypominają ludzi. Mija je „struchlały”. Opis tych postaci znajdujemy w kolejnych wersach:
Następuje tu zjednoczenie sfery sacrum z profanum. Niepokojące postacie są albo brudne, albo mają na głowach cierniowe korony. Cierniową koronę należy rozumieć jako cierpienie, strapienie na twarzach dziwnych ludzi, idących przez nocny zamglony Londyn.
Podmiot nie jest pewien, czy to, co mówią sami do siebie, jest „o cudzie”, czy jest to zupełnie pozbawione wartości religijnej. Kolejne wersy jeszcze mocniej mówią o sprzeniewierzeniu sfery sacrum przez zachodnią cywilizację:
Biblia „zataczająca się w błocie” jest bardzo agresywnym i sugestywnym obrazem, oddającym stosunek podmiotu do świata, w którym się znalazł (Norwid kilka miesięcy spędził w Londynie). Widzimy złowrogi obraz: zbrukana Święta Księga leży w błocie, ale nikt jej nie podnosi. Ludzie z Londynu przedstawieni są więc jako istoty pozbawione wyższych uczuć i potrzeb, takich jak religia czy autorytet.
Przywołane zostanie platońskie pojęcie cnoty, w którym pierwotnie zawierały się następujące cechy: mądrość, męstwo, umiarkowanie i sprawiedliwość. Społeczeństwo, które wypiera się cnoty, rezygnuje tym samym ze wszystkich tych czterech wartości, co zdaniem podmiotu jest godne pożałowania. W oczach nieludzkiej istoty na londyńskiej ulicy widać jedynie „rozpacz i pieniądz”.
Nie zna ona swojej drogi, nie potrafi sprecyzować jej początku ani określić, dokąd zmierza. Liczą się dla niej tylko konkretne dobra materialne. W budowie dwóch ostatnich wersów tego fragmentu widać paralelizm składniowy.
Ostatnia strofa zawiera gorzką prawdę:
Ludzkość, która płacze i drwi, pozbawiona jest gwarancji godnej egzystencji, życia bez łez i drwin. Norwid czuł się mocno skłócony z rzeczywistością XIX wieku, więc jego podmiot liryczny wyraża swą niechęć do mu współczesnych, porównując ich do jędzy. Jest to bardzo mocny atak na całą cywilizację Europy zachodniej, która stała się cywilizacją pracy i pogoni za pieniądzem. Podmiot wyraźnie oskarża ludzi o zatracenie wszelkich zasad moralnych w imię pędu za bogactwem.
Przedstawiciele tego płaskiego materializmu w historii widzą tylko krew, a w społeczności – wszędobylskie pieniądze. Alina Witkowska w tej strofie zauważa parabolę: „strofa końcowa przekłada sparabolizowaną narrację na system pojęć etyczno – społecznych” (Witkowska A. Przybylski R.: Romantyzm Warszawa 2002. s. 424).
Utwór podzielony jest na 5 strof. Każda z nich składa się z czterech wersów ośmiozgłoskowych. Jedynie ostatni wers stanowi odejście od tego schematu – jest dziewięciozgłoskowy. W wierszu wyczuwalny jest niepokojący nastrój. Jest to spowodowane takimi słowami, jak śliski bruk, mgła, księżyc, brud, podszepty, błoto. Napotykamy pytania retoryczne („Skąd idzie?”, „Gzie idzie?”, „Jak historia?”), wykrzyknienia („piana bezbożna!”, „nie czas myśleć o cnocie!”, „krwi!), epitety (śliski bruk, piana bezbożna), typowe dla Norwida niedopowiedzenia, w tekście widoczne w formie wielokropków. Cztery strofy realizują układ rymów w układzie ABAB. Ostatnia strofa ma układ rymów ABBA. W większości są to rymy dokładne (poza takimi wyjątkami, jak np. biał�j – struchlały”).
strona: - 1 - - 2 -
Larwa - analiza i interpretacja
Autor: Karolina Marlęga Serwis chroniony prawem autorskimW epoce romantyzmu Europa traktowała dwa miasta jako swoje stolice. Paryż był stolicą europejskiej kultury i sztuki, natomiast Londyn – stolicą rozwoju przemysłu, urbanizacji, kapitalizmu. Wiersz Larwa przenosi nas do europejskiej stolicy, w którym królują „rozpacz i pieniądz”. Londyn już od pierwszego wersu przedstawiany jest bardzo negatywnie. Jest mowa o śliskim bruku, w powietrzu unosi się charakterystyczna londyńska mgła. Po ulicach chodzą ludzie, którzy podmiotowi nie przypominają ludzi. Mija je „struchlały”. Opis tych postaci znajdujemy w kolejnych wersach:
Czoło ma w cierniu? czy w brudzie? -
Rozeznać tego nie można;
Poszepty z Nieba o cudzie
W wargach.... czy? piana bezbożna!...
Następuje tu zjednoczenie sfery sacrum z profanum. Niepokojące postacie są albo brudne, albo mają na głowach cierniowe korony. Cierniową koronę należy rozumieć jako cierpienie, strapienie na twarzach dziwnych ludzi, idących przez nocny zamglony Londyn.
Podmiot nie jest pewien, czy to, co mówią sami do siebie, jest „o cudzie”, czy jest to zupełnie pozbawione wartości religijnej. Kolejne wersy jeszcze mocniej mówią o sprzeniewierzeniu sfery sacrum przez zachodnią cywilizację:
Rzekłbyś, że to Biblii księga
Zataczająca się w błocie,
Po którą nikt już nie sięga,
Iż nie czas myśleć o cnocie!...
Biblia „zataczająca się w błocie” jest bardzo agresywnym i sugestywnym obrazem, oddającym stosunek podmiotu do świata, w którym się znalazł (Norwid kilka miesięcy spędził w Londynie). Widzimy złowrogi obraz: zbrukana Święta Księga leży w błocie, ale nikt jej nie podnosi. Ludzie z Londynu przedstawieni są więc jako istoty pozbawione wyższych uczuć i potrzeb, takich jak religia czy autorytet.
Przywołane zostanie platońskie pojęcie cnoty, w którym pierwotnie zawierały się następujące cechy: mądrość, męstwo, umiarkowanie i sprawiedliwość. Społeczeństwo, które wypiera się cnoty, rezygnuje tym samym ze wszystkich tych czterech wartości, co zdaniem podmiotu jest godne pożałowania. W oczach nieludzkiej istoty na londyńskiej ulicy widać jedynie „rozpacz i pieniądz”.
Rozpacz i pieniądz - dwa słowa -
Łyskają bielmem jej źrenic.
Skąd idzie?... - sobie to chowa.
Gdzie idzie?... zapewne, gdzie nic!
Nie zna ona swojej drogi, nie potrafi sprecyzować jej początku ani określić, dokąd zmierza. Liczą się dla niej tylko konkretne dobra materialne. W budowie dwóch ostatnich wersów tego fragmentu widać paralelizm składniowy.
Ostatnia strofa zawiera gorzką prawdę:
Takiej to podobna jędzy
Ludzkość, co płacze dziś i drwi;
- Jak historia?... wie tylko: "krwi!..."
Jak społeczność?... tylko: "pieniędzy!..."
Ludzkość, która płacze i drwi, pozbawiona jest gwarancji godnej egzystencji, życia bez łez i drwin. Norwid czuł się mocno skłócony z rzeczywistością XIX wieku, więc jego podmiot liryczny wyraża swą niechęć do mu współczesnych, porównując ich do jędzy. Jest to bardzo mocny atak na całą cywilizację Europy zachodniej, która stała się cywilizacją pracy i pogoni za pieniądzem. Podmiot wyraźnie oskarża ludzi o zatracenie wszelkich zasad moralnych w imię pędu za bogactwem.
Przedstawiciele tego płaskiego materializmu w historii widzą tylko krew, a w społeczności – wszędobylskie pieniądze. Alina Witkowska w tej strofie zauważa parabolę: „strofa końcowa przekłada sparabolizowaną narrację na system pojęć etyczno – społecznych” (Witkowska A. Przybylski R.: Romantyzm Warszawa 2002. s. 424).
Utwór podzielony jest na 5 strof. Każda z nich składa się z czterech wersów ośmiozgłoskowych. Jedynie ostatni wers stanowi odejście od tego schematu – jest dziewięciozgłoskowy. W wierszu wyczuwalny jest niepokojący nastrój. Jest to spowodowane takimi słowami, jak śliski bruk, mgła, księżyc, brud, podszepty, błoto. Napotykamy pytania retoryczne („Skąd idzie?”, „Gzie idzie?”, „Jak historia?”), wykrzyknienia („piana bezbożna!”, „nie czas myśleć o cnocie!”, „krwi!), epitety (śliski bruk, piana bezbożna), typowe dla Norwida niedopowiedzenia, w tekście widoczne w formie wielokropków. Cztery strofy realizują układ rymów w układzie ABAB. Ostatnia strofa ma układ rymów ABBA. W większości są to rymy dokładne (poza takimi wyjątkami, jak np. biał�j – struchlały”).
strona: - 1 - - 2 -