Jesteś w: Medaliony

Medaliony - motywy literackie

Autor: Karolina Marlęga     Serwis chroniony prawem autorskim



Dwojra to niezwykła kobieta, która niejako zaplanowała, że mimo wszystko przeżyje, by świadczyć o ogromie zbrodni ludobójstwa: „Ja chciałam żyć, (…) po to, żeby powiedzieć wszystko tak, jak pani teraz mówię. Niech świat wie, co oni robili. (…) Myślałam, że będę żyła ja tylko jedna. Myślałam, że nie będzie na świecie ani jednego Żyda.” Kobieta ta potrafiła podnieść się z największych klęski, z najbardziej beznadziejnego załamania i uwierzyć, że życie jest cenne i potrzebne. Wizerunek Dwojry to portret bogaty psychologicznie. Jest zarazem uogólnieniem losów milionów kobiet, które w okresie okupacji przeszły podobne doświadczenia.

Motyw dzieci w „Medalionach”


Opowiadanie Zofii Nałkowskiej pt. „Dzieci i dorośli w Oświęcimiu”, które zawarte jest w zbiorze zatytułowanym „Medaliony” należącym do literatury faktu – nowego działu literatury współczesnej łączącego w sobie elementy literackie z faktograficznymi. Cały cykl napisany jest prostym językiem, bez zbędnego patosu, autorka opisuje jedynie zachowania ludzi, wnioski co do przyczyn danego postępowania czytelnik musi wyciągnąć samodzielnie.

Dzieci w Oświęcimiu wiedziały, że czeka je śmierć. Odbywała się selekcja, podczas której mniejsze trafiały do komory gazowej, większe zmuszone były do pracy w obozie. Te, które przeżyły musiały szybko dorosnąć, nauczyć się radzić sobie w świecie, gdzie każdy może liczyć tylko na siebie, a każdy ruch może okazać się niezgodny z regulaminem. Podczas selekcji zwracano uwagę na wzrost: „Świadome powagi chwili, te mniejsze, zbliżając się do pręta, prostowały się, stąpały wyprężone na palcach, by zaczepić głową o pręt i uzyskać życie.”

Około sześciuset z nich, zanim trafiło do gazu oczekiwało w zamknięciu na swój los. Dzieci bały się, płakały, wołały o pomoc, nic i nikt jednak nie mógł im pomóc. Zdarzały się czasem wyjątki. Pewnej nocy do jednego z lekarzy zapukało dwóch nagich, przemarzniętych chłopców, którym udało się uciec z transportu do komory gazowej. Mięli szczęście - doktor zatrzymał ich u siebie do momentu, aż mogli znów niepostrzeżenie wrócić do obozu. Przykład ten pokazuje, że nawet w obliczu zła wojny, obozów koncentracyjnych, istnieli tacy, którym nie był obojętny los innych. W każdej sytuacji znajdą się ludzie pragnący mimo wszystko żyć w zgodzie z własnym sumieniem.

Na szczególną uwagę zasługuje ostatnia scena opowiadania przedstawiająca dwójkę małych dzieci w obozie oświęcimskim przesuwających po piasku patyczki. Przechodzący obok nich lekarz z Pragi zapytał, co robią, na co odpowiedziały mu „My się bawimy w palenie Żydów”. Wydaje się, że to codzienność spędzana w obozie odbiła się tak mocno na ich psychice, że nie były już w stanie odróżnić dobra od zła, zabawy od rzeczywistości. A może nigdy nie zdążyły się tego nauczyć?
strona:   - 1 -  - 2 -  - 3 -  - 4 - 



  Dowiedz się więcej