Jesteś w: Zdążyć przed Panem Bogiem

„Zdążyć przed Panem Bogiem” - streszczenie szczegółowe

Autor: Karolina Marlęga     Serwis chroniony prawem autorskim



Potem, po powstaniu warszawskim, porównał walkę w getcie do tego, co działo się na ulicach miasta. Wtedy walczyli w dzień, w słońcu, bez ograniczającego ich muru. Walka w powstaniu warszawskim była komfortowa.

Andrzej Wajda planuje nagrać film o getcie. Chciałby, aby Edelman opowiedział o wszystkim do kamery. Mówiłby o miejscach, w których to się działo. Bramy, prowadzącej na Umschlagplatz już nie ma – została zburzona przy budowaniu osiedla „Inflancka”. Wzdłuż rampy kolejowej stoją szare bloki. W jednym z nich mieszka koleżanka narratorki, Anna Strońska. Kiedy dowiaduje się, że pod jej oknami stały ostatnie wagonu pociągów, do których wsadzano Żydów, blednie i pyta, czy Żydzi nie zrobią jej krzywdy, ponieważ zawsze była dla nich dobra. Narratorka uspokaja ją, dodając, że będą nad nią czuwali. W miejscu starego muru postawiono kawałek nowego, z białej cegły. Umieszczono na nim tablice pamiątkowe i na Zaduszki oraz Jom Kipur zapalane są świece w świecznikach. Marek mógłby opowiadać przy pomniku.

W rocznicę wybuchu powstania, 19 kwietnia, przyjechałyby autokary „Orbisu” z zagranicznymi gośćmi. Przy skwerku siedziałyby stare kobiety z wózkami, wspominając o życiu w getcie. Potem delegacje złożyłyby wieńce przy dźwiękach werbli, a po nich do pomnika podchodziliby prywatni ludzie z małymi bukiecikami. Na koniec z tłumu wyszedłby stary mężczyzna z długą brodą i zacząłby mówić Kadysz, modlitwę – lament za zmarłych. Ludzie przemieszczaliby się, witając się i rozmawiając. Wśród nich byłaby Marysia Sawicka, która ukrywała u siebie Michała Klempisza, jego żonę, córkę i siostrę. Córka i żona przeżyły, a Michał, którego ciało zostało na Bonifraterskiej, kiedy zasłonił sobą karabin maszynowy, ma na cmentarzu żydowskim symboliczny grób. Następne sceny filmu rozgrywałyby się na cmentarzu. Obok grobu Michała jest mogiła Jurka Błonesa, jego siostry Guty, brata Luśka, Fejgełe Goldsztajna, Zygmunta Frydrycha, ojca Elżuni.

Ten grób nie jest już symboliczny – po wyjściu z kanałów pojechali oni do Zielonki, gdzie mieli przygotowaną kryjówkę, ale w dziesięć minut później zjawili się Niemcy. Pochowano ich w Zielonce, pod płotem i po wojnie przeniesiono ciała na cmentarz żydowski. Kilkadziesiąt metrów dalej są groby tych, których przywieziono po wojnie znad Bugu. Po wyjściu z getta mieli ruszyć na wschód, by przyłączyć się do partyzantów, ale przy przeprawianiu przez rzekę Niemcy otworzyli do nich ogień. Przy końcu alei nie ma już tablic pamiątkowych i zaczyna się coś w rodzaju pola, ciągnącego się w kierunku Powązek.

Tu pochowano wszystkich, którzy zmarli przed likwidacją getta – z głodu, na tyfus, z wycieńczenia. Każdego ranka pracownicy Towarzystwa „Wieczność” zbierali ciała i układali stosem na ręcznych wózkach, które później ciągnęli na koniec alei. Nad grobami Michała Klepfisza, Abraszy Bluma i tych z Zielonki stoi pomnik mężczyzny z karabinem w ręce. Obok Bluma spoczywa jego żona, Luba, która prowadziła w getcie szkołę pielęgniarek. Dostała pięć numerków życia na sześćdziesiąt uczennic i wybrała te, które najlepiej odpowiedziały na pytanie: „Jak wygląda opieka pielęgniarska w pierwszych dniach świeżego zawału serca”.

Po wojnie prowadziła dom dziecka, do którego przywożono dzieci, znalezione w szafach, skrzyniach węgielnych i grobowcach cmentarnych. Luba uczyła dzieci, by grzecznie odpowiadały panom na pytania, jak zginął tatuś, obiecując, że kiedy panowie wrócą do Ameryki, będą przysyłali paczki z sukienkami i chałwą. W głębi cmentarza można odnaleźć stare groby żydowskie, które są śladami świata, który kiedyś istniał naprawdę. W bocznej alejce jest grób Adama Czerniakowa, Prezesa Getta Warszawskiego. Uporządkowaną, uczęszczaną aleją idzie kondukt pogrzebowy. Jakiś starszy pan pyta każdego z obecnych, czy jest Żydem. Musi mieć dziesięciu Żydów, żeby zmówić nad trumną Kadysz. Na całym cmentarzu znajduje tylko siedmiu Żydów.

Z kanałów wyszli na Prostej. Brakowało ośmiu ludzi, którym Edelman kazał przejść do szerszego kanału, żeby nie udusili się od metanu. Kiedy klapa otworzyła się, nikt nie chciał ich zawołać. Marek rozkazał Szlamkowi pobiec po tamtych. Wyjście z kanałów zorganizował dziewiętnastoletni Kazik. Po latach dzwoni do Edelmana z miasta odległego o trzy tysiące kilometrów i żali się, że nikt go nie pyta o tych, którzy przeżyli, lecz o tych, którzy zmarli.
strona:   - 1 -  - 2 -  - 3 -  - 4 -  - 5 -  - 6 -  - 7 -  - 8 -  - 9 -  - 10 -  - 11 -  - 12 -  - 13 -  - 14 -  - 15 -  - 16 - 



  Dowiedz się więcej