Jesteś w: Zdążyć przed Panem Bogiem

Pojmowanie historii w „Zdążyć przed panem Bogiem”

Autor: Karolina Marlęga     Serwis chroniony prawem autorskim

Hanna Krall pisząc „Zdążyć przed panem Bogiem” nie pragnęła stworzyć utworu ściśle historycznego. Nie przedstawiła także spójnej i uporządkowanej historii powstania w getcie warszawskim. Autorkę interesowały przede wszystkim losy ludzi. Na swojego rozmówcę wybrała jedynego żyjącego przywódcę powstania – Marka Edelmana.

Autorka wprowadza do utworu stałe napięcie pomiędzy oficjalną, podręcznikową wiedzą, a fragmentarycznym obrazem historii zapamiętanej przez jej bezpośrednich uczestników – pojedynczych świadków. Ta opozycja jest stale wyczuwana, zaś kontrast pomiędzy obiektywnymi, przedstawionymi z dystansem faktami historycznymi, a ludzkimi wspomnieniami staje się jednym z głównych zasad dzieła. Edelman wydaje się pośrednikiem pomiędzy historią, która się wydarzyła, a historią relacjonowaną.

Poszczególne wydarzenia w reportażu prezentowane są z subiektywnej strony, bez zachowania chronologii. Często sprawiają wrażenie chaosu. „Zdążyć przed panem Bogiem” to głównie opowieść o pamiętaniu, dlatego fabuła rządzi się prawami pamięci. Wspomnienie drobnego szczegółu przez Edelmana potrafi wywołać lawinę wspomnień – tak, jak czerwony, wełniany sweter staje się pretekstem do przypomnienia sobie pierwszego dnia powstania. Indywidualne spojrzenie narratora na minione wydarzenia zbliża go do czytelnika. Ukazane są przede wszystkim indywidualne dramaty (m.in. Dawida, Zygmunta, Poli Lifszyc), zaś „wielka historia” stanowi jedynie tło.

Oficjalna historia według Edelmana jest patetyczna. Bohater pragnie opowiedzieć „swoją historię”. Przywołać ludzi, którzy żyli i ginęli naprawdę, a nie stanowią jedynie liczb w podręczniku. Podejście do historii najlepiej oddają słowa Edelmana, który wspomina jak trzy dni po powstaniu zdawał relację przedstawicielom partii politycznych. Zebrani pragnęli usłyszeć od niego patetyczną mowę, przepojoną nienawiścią i wykrzyczaną. Powstaniec nie nadawał się do roli bohatera, bo nie było w nim patosu. Po tym przeżyciu Edelman zamilkł na wiele lat. Dopiero Hanna Krall namówiła go do podzielenia się wspomnieniami.

Edelman w swoich wspomnieniach nie pragnął de heroizować powstańców, chciał jedynie zaświadczyć o prawdzie, sprostować nieścisłości. Ludzie mieli mu za złe, że „odarł wszystko z wielkości”, między innymi wspominając, że przywódca powstania – Anielewicz – przed wojną malował czerwoną farbką skrzela ryb, by wyglądały na świeże. Inną kontrowersyjną wypowiedzią była ta dotycząca liczby powstańców. Edelman twierdzi, że powstańców było dwustu dwudziestu, podczas gdy inni zawyżają tę liczbę. Zmiana pewnych faktów po wielu latach nie ma według niego istotnego znaczenia. Nieścisłości dotyczą takich faktów, jak zawieszenie sztandarów w pierwszych dniach powstania czy obecności w getcie prostytutek.

Wypowiedzi Edelmana wzbogacone zostały przez autorkę licznymi faktami historycznymi. Pisarka przywołuje liczby, nazwiska, wyniki prac naukowych, meldunki radiowe i raporty. Chaotyczne relacje jej rozmówcy układają się w pewną całość. Dla Edelmana historia napisana jest kolejnymi zgonami powstańców. W ten sposób „porządek historyczny okazuje się tylko porządkiem umierania. Historia powstaje po drugiej stronie murów […]”.



  Dowiedz się więcej