Jesteś w:
Zdążyć przed Panem Bogiem
Nie pożegnali się, a kiedy wybuchło powstanie pan Henryk zrozumiał, że nadszedł koniec jego przyjaciela. Jurek rzeczywiście nie przeżył – to on wydał sygnał do samobójstwa w bunkrze na Miłej 18. W schronie zginęła większość członków Organizacji Bojowej i komendant Mordechaj Anielewicz. Po wojnie nap Henryk wiele razy zastanawiał się, czy dobrze zrobił nie zatrzymując Jurka. Potem jednak myślał, że gdyby Wilner przeżył, to miałby o to do niego pretensje.
Mecenas Woliński „Wacław” ubolewał nad śmiercią każdego z ludzi z getta: szanowanych, bohaterskich i takich polskich. Po Jurku wysłannikiem ŻOB-u po stronie aryjskiej został Antek – Icchak Cukierman, miły i dzielny człowiek, który zawsze nosił przy sobie kilka granatów. Pierwsza depesza, jaką „Wacław” wysłał do Londynu, dotyczyła pieniędzy, potrzebnych na broń. Otrzymali pięć tysięcy dolarów ze zrzutów. Otrzymał je najpierw Mikołaj z „Bundu”, który przekazał je następnie Edelmanowi, a on Tosi. Kupowali za nie broń po stronie aryjskiej. Później Tosia wykupiła „Wacława” z rąk gestapo za dywan perski. Tosia – doktor Teodozja Goliborska, ostatnia z lekarzy prowadzących w getcie badania nad głodem, przyjechała na kilka dni z Australii. Wszyscy spotkali się u mecenasa Wolińskiego. Rozmawiają o wydarzeniach z czasów wojny, opowiadają różne zabawne historie.
„Wacław” wspomina o kłopotach z ludźmi z ŻOB-u, którzy likwidowali agentów nie czekając na wydanie wyroków. W dużym zrzucie przyszło sto dwadzieścia tysięcy dolarów. Edelman mówi, że otrzymali tylko połowę. „Wacław” wyjaśnia, że dostali całą gotówkę, za którą kupili broń. Tosia wspomina czerwony sweter, w którym Marek chodził po dachach.
W drodze powrotnej do domu Edelman nie ukrywa poirytowania. Wyjaśnia, że Jurek wytrzymał tortury gestapo przez tydzień, a nie przez miesiąc. Wszystkim jednak zależy, żeby to był miesiąc. Antek mówi, że powstańców było pięciuset, a literat S. pragnie, aby skrzela ryb malowała matka Anielewicza. Zgadza się na to, uznając, że przecież w tej chwili nie ma to znaczenia. Podobnie jak ze sztandarami, które wisiały nad gettem od pierwszych dni powstania: biało-czerwony i niebiesko-biały. Edelman był przekonany, że jego ludzie nie wywiesili żadnych flag, on też ich nie widział, a po wojnie ludzie twierdzili, że wisiały. Teraz nie miało to znaczenia, ważnym było to, że ludzie widzieli te rzekome sztandary.
Edelman postanawia wyjaśnić jeszcze jedną kwestię – dlaczego żyje. Kiedy do miasta wszedł pierwszy żołnierz oswobodziciel, zatrzymał go i zapytał, jakim sposobem udało mu się przeżyć skoro jest Żydem. Jakie byłyby próby wyjaśnienia tego faktu? Edelman mógłby opowiedzieć o dniu, kiedy szedł do ich lokalu na Nowolipkach, by kogoś zawiadomić, że lekarka szpitala na Lesznie, Inka, leży nieprzytomna w pustym mieszkaniu. Podczas przenoszenia szpitala na Umschlagplatz połknęła fiolkę luminalu i położyła się do łóżka w koszuli nocnej. Znalazł ją i przeniósł do opustoszałego domu.
W poprzek jezdni na Nowolipkach ciągnął się mur, oddzielający stronę aryjską od getta. Nagle pojawił się esesman i zaczął strzelać, za każdym razem trafiając o jakieś pół metra od Marka. Mógłby również opowiedzieć o dniu, w którym został zgarnięty z ulicy na platformę, którą przewożono ludzi na Stawki. Na Nowolipkach dostrzegł Mietka Dęba, członka PPS, który został skierowany do służby w policji. Edelman krzyknął do niego, Mietek wyjaśnił Niemcom, że Marek jest jego bratem i pozwolili mu odejść. Poszli razem do domu Mietka. Jego ojciec zaczął narzekać, że Dąb ratuje ludzi, nie biorąc od nich żadnych pieniędzy. Staruszek nie wierzył w istnienie Boga. Następnego dnia został zabrany, lecz Mietek nie zdążył go wyciągnąć z wozu. Zaraz potem dołączył do partyzantów w lesie. Za każdym razem życie Edelmana ocalił przypadek.
Marek opowiada o swoich pacjentach, dziewczynkach przywożonych do szpitala z różową pianą na ustach, które miały zwężone zastawki serca. Kiedy występuje taka wada, serce przyspiesza swój rytm, by dostarczać więcej krwi. Serce w pewnym stopniu regeneruje się, a gdy to nie następuje – zaczyna chorować. Inżynier Sejdak zna doskonale pracę serca, ponieważ w ciągu półtora roku zdołał skonstruować dla Profesora sztuczne serce, zastępujące pracę prawdziwego serca podczas zabiegu. Koszt sztucznego serca wyniósł czterysta tysięcy złotych, a jego twórca uzyskał patent. Obecnie inżynier pracuje nad nową maszyną, która pozwoli przetrwać chorym czas między zawałem i operacją. Edelman jest przekonany, że urządzenie ocali życie wielu ludziom. Z nadzieją wierząc, że Bóg obserwuje bacznie poczynania Profesora i Sejdaka i w każdej chwili może zadać niespodziewany cios. Tak jak wtedy, kiedy wszyscy myśleli, że są już bezpieczni. Stefan, brat Marysi Sawickiej, cieszył się najbardziej, dumny, że uczestniczył w akcji wyprowadzenia powstańców z kanałów i że dostał po raz pierwszy broń do ręki. Z bronią wybiegł do cukierni, do której wszedł nieoczekiwanie Niemiec i zauważywszy pistolet, zastrzelił chłopca pod oknami domu Marysi.
strona: - 1 - - 2 - - 3 - - 4 - - 5 - - 6 - - 7 - - 8 - - 9 - - 10 - - 11 - - 12 - - 13 - - 14 - - 15 - - 16 -
„Zdążyć przed Panem Bogiem” - streszczenie szczegółowe
Autor: Karolina Marlęga Serwis chroniony prawem autorskimNie pożegnali się, a kiedy wybuchło powstanie pan Henryk zrozumiał, że nadszedł koniec jego przyjaciela. Jurek rzeczywiście nie przeżył – to on wydał sygnał do samobójstwa w bunkrze na Miłej 18. W schronie zginęła większość członków Organizacji Bojowej i komendant Mordechaj Anielewicz. Po wojnie nap Henryk wiele razy zastanawiał się, czy dobrze zrobił nie zatrzymując Jurka. Potem jednak myślał, że gdyby Wilner przeżył, to miałby o to do niego pretensje.
Mecenas Woliński „Wacław” ubolewał nad śmiercią każdego z ludzi z getta: szanowanych, bohaterskich i takich polskich. Po Jurku wysłannikiem ŻOB-u po stronie aryjskiej został Antek – Icchak Cukierman, miły i dzielny człowiek, który zawsze nosił przy sobie kilka granatów. Pierwsza depesza, jaką „Wacław” wysłał do Londynu, dotyczyła pieniędzy, potrzebnych na broń. Otrzymali pięć tysięcy dolarów ze zrzutów. Otrzymał je najpierw Mikołaj z „Bundu”, który przekazał je następnie Edelmanowi, a on Tosi. Kupowali za nie broń po stronie aryjskiej. Później Tosia wykupiła „Wacława” z rąk gestapo za dywan perski. Tosia – doktor Teodozja Goliborska, ostatnia z lekarzy prowadzących w getcie badania nad głodem, przyjechała na kilka dni z Australii. Wszyscy spotkali się u mecenasa Wolińskiego. Rozmawiają o wydarzeniach z czasów wojny, opowiadają różne zabawne historie.
„Wacław” wspomina o kłopotach z ludźmi z ŻOB-u, którzy likwidowali agentów nie czekając na wydanie wyroków. W dużym zrzucie przyszło sto dwadzieścia tysięcy dolarów. Edelman mówi, że otrzymali tylko połowę. „Wacław” wyjaśnia, że dostali całą gotówkę, za którą kupili broń. Tosia wspomina czerwony sweter, w którym Marek chodził po dachach.
W drodze powrotnej do domu Edelman nie ukrywa poirytowania. Wyjaśnia, że Jurek wytrzymał tortury gestapo przez tydzień, a nie przez miesiąc. Wszystkim jednak zależy, żeby to był miesiąc. Antek mówi, że powstańców było pięciuset, a literat S. pragnie, aby skrzela ryb malowała matka Anielewicza. Zgadza się na to, uznając, że przecież w tej chwili nie ma to znaczenia. Podobnie jak ze sztandarami, które wisiały nad gettem od pierwszych dni powstania: biało-czerwony i niebiesko-biały. Edelman był przekonany, że jego ludzie nie wywiesili żadnych flag, on też ich nie widział, a po wojnie ludzie twierdzili, że wisiały. Teraz nie miało to znaczenia, ważnym było to, że ludzie widzieli te rzekome sztandary.
Edelman postanawia wyjaśnić jeszcze jedną kwestię – dlaczego żyje. Kiedy do miasta wszedł pierwszy żołnierz oswobodziciel, zatrzymał go i zapytał, jakim sposobem udało mu się przeżyć skoro jest Żydem. Jakie byłyby próby wyjaśnienia tego faktu? Edelman mógłby opowiedzieć o dniu, kiedy szedł do ich lokalu na Nowolipkach, by kogoś zawiadomić, że lekarka szpitala na Lesznie, Inka, leży nieprzytomna w pustym mieszkaniu. Podczas przenoszenia szpitala na Umschlagplatz połknęła fiolkę luminalu i położyła się do łóżka w koszuli nocnej. Znalazł ją i przeniósł do opustoszałego domu.
W poprzek jezdni na Nowolipkach ciągnął się mur, oddzielający stronę aryjską od getta. Nagle pojawił się esesman i zaczął strzelać, za każdym razem trafiając o jakieś pół metra od Marka. Mógłby również opowiedzieć o dniu, w którym został zgarnięty z ulicy na platformę, którą przewożono ludzi na Stawki. Na Nowolipkach dostrzegł Mietka Dęba, członka PPS, który został skierowany do służby w policji. Edelman krzyknął do niego, Mietek wyjaśnił Niemcom, że Marek jest jego bratem i pozwolili mu odejść. Poszli razem do domu Mietka. Jego ojciec zaczął narzekać, że Dąb ratuje ludzi, nie biorąc od nich żadnych pieniędzy. Staruszek nie wierzył w istnienie Boga. Następnego dnia został zabrany, lecz Mietek nie zdążył go wyciągnąć z wozu. Zaraz potem dołączył do partyzantów w lesie. Za każdym razem życie Edelmana ocalił przypadek.
Marek opowiada o swoich pacjentach, dziewczynkach przywożonych do szpitala z różową pianą na ustach, które miały zwężone zastawki serca. Kiedy występuje taka wada, serce przyspiesza swój rytm, by dostarczać więcej krwi. Serce w pewnym stopniu regeneruje się, a gdy to nie następuje – zaczyna chorować. Inżynier Sejdak zna doskonale pracę serca, ponieważ w ciągu półtora roku zdołał skonstruować dla Profesora sztuczne serce, zastępujące pracę prawdziwego serca podczas zabiegu. Koszt sztucznego serca wyniósł czterysta tysięcy złotych, a jego twórca uzyskał patent. Obecnie inżynier pracuje nad nową maszyną, która pozwoli przetrwać chorym czas między zawałem i operacją. Edelman jest przekonany, że urządzenie ocali życie wielu ludziom. Z nadzieją wierząc, że Bóg obserwuje bacznie poczynania Profesora i Sejdaka i w każdej chwili może zadać niespodziewany cios. Tak jak wtedy, kiedy wszyscy myśleli, że są już bezpieczni. Stefan, brat Marysi Sawickiej, cieszył się najbardziej, dumny, że uczestniczył w akcji wyprowadzenia powstańców z kanałów i że dostał po raz pierwszy broń do ręki. Z bronią wybiegł do cukierni, do której wszedł nieoczekiwanie Niemiec i zauważywszy pistolet, zastrzelił chłopca pod oknami domu Marysi.
strona: - 1 - - 2 - - 3 - - 4 - - 5 - - 6 - - 7 - - 8 - - 9 - - 10 - - 11 - - 12 - - 13 - - 14 - - 15 - - 16 -