Jesteś w: Zdążyć przed Panem Bogiem

„Zdążyć przed Panem Bogiem” - streszczenie szczegółowe

Autor: Karolina Marlęga     Serwis chroniony prawem autorskim



Czasami Stwórca utrudnia wyścig o życie małymi złośliwościami. Gdy Rudny czekał na operację nie było lekarza od koronarografii, zamknięto blok operacyjny, nie było sióstr instrumentariuszek. Każdy nasilający się ból mógł być ostatnim. Zdążyli jednak na czas, myśląc, że i tym razem im się udało. Przed zabiegiem Rudnego Edelman nie był pewien, czy należy przeprowadzać operację w tak ostrym stanie. Wyszedł ze szpitala, by przemyśleć wszystko jeszcze raz. Spotkał doktor Zadrożną, która stwierdziła, że w sytuacji, kiedy otrzymał wymówienie z pracy, a Aga Żuchowska i Elżbieta Chętkowska chciały odejść razem z nim, to ogromne ryzyko. Jednak te słowa utwierdziły go w przekonaniu, że pacjenta trzeba operować.

Każda minuta jest ważna. Przywożą pacjenta w katatonii, lekarze robią badanie krwi i okazuje się, że podwyższony jest poziom cukru. Podejrzewają, że to wina trzustki, przeprowadzają operację. Zaczyna się napięcie, związane z oczekiwaniem na spadek cukru. Inny pacjent, chory na nerki, ma duże stężenie wapnia. Wiozą go szybko do Warszawy, w ostatniej chwili kładą na stół operacyjny.

Narratorka opowiada o wszystkim Zbigniewowi Młynarskiemu, temu, który próbował wysadzić mur na Bronifraterskiej. Pyta mężczyznę, czy rozumie wszystko o Edelmanie. Młynarski odpowiada, że tak, ponieważ w życiu chodzi głównie o szybkie, męskie decyzje.

Dla Edelmana najważniejsze było, aby osłonić płomień ludzkiego życia. Bóg jednak obserwował wszystko i potrafił tak przebiegle ugodzić, że na wszystko było za późno. Doktor Chętkowska połknęła glimit i nie mogli już jej ocalić. Miała krwiak w tylnej jamie czaszkowej, myliła słowa, wielu rzeczy nie pamiętała. Elżunia popełniła samobójstwo, choć miała dosłownie wszystko – bogatych rodziców adopcyjnych, przystojnego narzeczonego, dyplom ukończenia szkoły. Jej „amerykański” ojciec zapytał później Marka, dlaczego Elżunia połknęła środki nasenne, a on nie potrafił na to odpowiedzieć. Tak naprawdę nigdy nie wiadomo, kiedy nadchodzi kres życia drugiego człowieka. Czasami ma się wrażenie, że udało się i nic już nie powinno zaskoczyć, a jednak coś się dzieje.

Na pogrzebie Celiny – Cywii Lubetkin, Marek spotkał dwoje osób, z którymi opuszczał kanały: Maszę i Pninę. Masza szepnęła do niego, że znów słyszała krzyki tego chłopca, który spłonął żywcem na Miłej, parę metrów od bunkra, w którym była ukryta. Kobieta codziennie słyszała ten krzyk, choć mieszkała w mieście o trzy tysiące kilometrów oddalonym od miejsca jego śmierci. Do gospodyni Abraszy Bluma zapukał dozorca, mówiąc, że ukrywa u siebie Żyda. Potem zamknął drzwi od zewnątrz i poszedł zadzwonić po gestapo. Abrasza zdołał uciec na dach z połamanymi nogami i leżał tam, aż przyjechali Niemcy.

Czasami pacjent umiera na stole, ponieważ był to zawał okrężny, który nie został wykryty w EKG ani w koronarografii. Dlatego też, pamiętając o wybiegach Boga, po zakończonej operacji należy czekać przez długie dni, w ciągu których okaże się, czy serce przystosowało się do nowych tętnic i lekarstw. A kiedy opada napięcie, uświadamia sobie, że proporcja wynosi jeden do czterystu tysięcy. Każde życie stanowi dla niego sto procent, więc ta walka może ma jakiś sens.
strona:   - 1 -  - 2 -  - 3 -  - 4 -  - 5 -  - 6 -  - 7 -  - 8 -  - 9 -  - 10 -  - 11 -  - 12 -  - 13 -  - 14 -  - 15 -  - 16 - 



  Dowiedz się więcej