Jesteś w: Dżuma

Cottard – charakterystyka postaci

Autor: Karolina Marlęga     Serwis chroniony prawem autorskim

Spośród głównych bohaterów powieści to właśnie Cottard budzi najmniej pozytywne odczucia czytelników. Dzieje się tak nie tylko ze względu na niewątpliwie naganną przeszłość mężczyzny, ale głównie z powodu tego, że odmówił niesienia pomocy mieszkańcom miasta. Jego postawa i zachowanie sugerowały, iż cieszył się z wybuchu epidemii, gdyż odwróciła ona uwagę wymiaru sprawiedliwości i organów ścigania od jego osoby.

Doktor Rieux opisał go słowami: „Niewielki, korpulentny mężczyzna”. Poznajemy go kilka minut po tym, jak usiłował popełnić samobójstwo. Na szczęście sznur nie wytrzymał pod jego ciężarem. Przed wybuchem epidemii musiał popełnić jakieś poważne przestępstwo, ponieważ wciąż obawiał się aresztowania.

Grand, który był jego sąsiadem, opisał doktorowi codzienne życie Cottarda: „Był to człowiek zamknięty i cichy, który przypominał trochę dzika. Dom, skromna restauracja i dość tajemnicze wypady to było całe życie Cottarda. Oficjalnie występował jako przedstawiciel firmy win i likierów. Od czasu do czasu odwiedzało go kilku ludzi, zapewne jego klientów. Niekiedy szedł wieczorem do kina znajdującego się naprzeciw domu. Urzędnik zauważył nawet, że Cottard lubił oglądać filmy gangsterskie. Przedstawiciel był zawsze samotny i nieufny. Według Granda wszystko to się zmieniło”.

Wspomniana przez urzędnika zmiana nastąpiła, gdy miasto zamknięto ze względów bezpieczeństwa, a władze skupiły się wyłącznie na walce z zarazą. Wówczas Cottard odetchnął pełną piersią. Ponownie poczuł się wolny. Z biegiem czasu zaczął wykorzystywać sytuację na własną korzyść. Wówczas Tarrou powiedział o nim: „To człowiek, który rośnie”.

Faktycznie, Cottard „rósł” z każdym dniem trwania zarazy. Czuł się coraz pewniej, dopisywał mu coraz lepszy nastrój i humor. Nawet stan jego portfela wyraźnie się poprawił. Rentier wykorzystał swoje znajomości i zarabiał na szmuglowaniu towarów oraz ludzi za bramy miasta.

Można powiedzieć, że Cottard czerpał pewnego rodzaju satysfakcję z tego, w jakiej sytuacji znaleźli się mieszkańcy Oranu: „(…) miał podstawy, żeby patrzeć na objawy lęku lub zamętu u naszych współobywateli z tą pobłażliwą i rozumiejącą satysfakcją, która wyraża się w słowach: «Mówcie, co chcecie, znałem to przed wami»”. Jego paradoks polegał na tym, że czuł się dobrze w sytuacji, w której otaczający go ludzie odczuwali strach i cierpienie. Tłumaczył sobie to tym, iż wreszcie wszyscy poznali na własnej skórze to, z czym on zmagał się od dłuższego czasu.

Nawiązał szczególną wieź z Tarrou, z którym wielokrotnie spotykał się w hotelowej restauracji. Mężczyźni po kolacji wychodzili do miejsc publicznych, gdzie zawsze był tłum. Wśród ludzi Cottard czuł się najlepiej. Cieszył się niezmiernie z tego, że nie musi się ukrywać i z podniesioną głową pokazywał się mieszkańcom miasta.

Jean sporządził na jego temat szereg notatek, z których później skorzystał Rieux w swojej narracji. Jednym z najważniejszych spostrzeżeń Tarrou odnośnie Cottarda było stwierdzenie: „Jednego tylko nie chce: oddzielenia od innych. Woli być oblężony wraz ze wszystkimi niż sam zostać więźniem. Podczas dżumy nie ma sekretnych ankiet, aktów, kartotek, tajemniczych przesłuchiwań i bliskiego aresztowania. Prawdę mówiąc, nie ma policji, nie ma zbrodni dawnych lub nowych, nie ma winowajców, są tylko skazani, którzy oczekują najbardziej arbitralnej z łask, a do nich należą również policjanci”.

Jego metamorfoza w niczym nie przypominała przemiana Ramberta czy Paneloux. Tarrou oskarżał go wręcz o współudział w masowej zagładzie: „Słowem, dżuma mu dogadza. Z człowieka samotnego, który samotnym być nie chciał, czyni współwinowajcę. Jest to bowiem najwyraźniej współwinowajca, i to współwinowajca, który się delektuje. Jest współwinowajcą wszystkiego, co widzi, przesądów, nieuzasadnionych obaw, podejrzliwości tych zaalarmowanych dusz; ich manii, żeby mówić możliwie najmniej o dżumie i zarazem nie przestawać o niej mówić; ich oszalałego niepokoju i bladości przy najmniejszym bólu głowy, odkąd wiedzą, że choroba zaczyna się od bólów głowy; ich wrażliwości rozdrażnionej, podejrzliwości niestałej, która z zapomnienia czyni obrazę i która zamartwia się utratą guzika od spodni”.
strona:   - 1 -  - 2 - 



  Dowiedz się więcej