Jesteś w:
Dżuma
Zawód lekarza niesie ze sobą nie tylko prestiż, zaufanie oraz szacunek społeczeństwa, ale przede wszystkim wielką odpowiedzialność za cudze zdrowie i życie. Dlatego właśnie to doktor medycyny jest głównym bohaterem powieści, którą uważa się za jedno z najważniejszych dzieł egzystencjalizmu. Bo jaki inny bohater w lepszy sposób mógłby oddać myśl, że człowiek sam musi wziąć odpowiedzialność za własny los, zbuntować się wobec śmierci i za wszelką cenę walczyć o życie swoje i bliźnich?
Doktor Bernard Rieux, który jest głównym bohaterem powieści, to człowiek nieprzeciętny. Medyk kurczowo trzyma się jasnych zasad, które wyznaczył sobie już na początku swojej kariery. Najważniejszym z nich wydaje się być motto: „Najważniejsze to dobrze wykonywać swój zawód”. I to właśnie robi Rieux. Doktor nie tylko doskonale wywiązuje się ze swoich zawodowych obowiązków, ale przede wszystkim jest dobrym człowiekiem.
W „Dżumie” został przełamany pewien stereotyp, iż lekarze zazwyczaj pochodzą z bogatych rodzin i uważają siebie za lepszych od innych. Rieux wychował się jako syn robotnika, a swój status zawdzięczał ciężkiej pracy, nauce i pokorze. Żadne z jego słów nie zdradziło też przejawów jakiekolwiek wywyższania się – doktor uważał siebie za jednego z obywateli Oranu.
Mimo lat praktyki, Rieux nie przywykł do widoku śmierci: „(…) zrozumiałem wtedy, że nie będę mógł się do tego przyzwyczaić. Byłem wówczas młody i zdawało mi się, że moja niechęć godzi w porządek świata. Potem stałem się bardziej skromny. Po prostu nie jestem wciąż przyzwyczajony do widoku śmierci”. Dzięki takiej postawie wciąż cechowała go młodzieńcza niemal energia w walce o ludzkie życie.
Wiele z cech doktora musi budzić u czytelnika podziw i szacunek. Przykładem może być fakt, iż Rieux rzadko przyjmował pacjentów w swoim gabinecie. Zamiast tego wolał odwiedzać chorych w ich mieszkaniach. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie to, że jego klientelę stanowili najbiedniejsi mieszkańcy Oranu. Od wielu z nich doktor nie pobierał nawet opłaty za leczenie. Szybko nawiązywał bliskie relacje ze swoimi pacjentami. Z wieloma się zaprzyjaźnił, czego przykładem mogą być znajomości z Josephem Grandem czy starym astmatykiem. Rieux zapytany wprost przez Tarrou, czy jest lekarzem dla samej idei tego szlachetnego zawodu odparł twierdząco. W jego przypadku czytelnik może mieć pewność, że tak było naprawdę.
Prawdziwym sprawdzianem siły charakteru i pasji do wykonywanej profesji był dla Rieux trwający niemal dziewięć miesięcy okres epidemii dżumy w Oranie. Wówczas doktor wykazał się niezłomnością. Nie dość, że od razu przystąpił z zapałem do walki z zarazą, to przez cały czas jej trwania nie miał ani jednej chwili zwątpienia w to, co robi. Wielokrotnie podkreślał, że stara się wykonywać swoje zadanie: „Nie wiem, co mnie czeka i co nastąpi po tym wszystkim. Na razie są chorzy i trzeba ich leczyć. Potem oni zastanowią się i ja także. Ale najpilniejszą sprawą jest ich leczyć. Bronię ich, jak mogę, oto wszystko”. Podkreślał też, że jego praca zaczęła przypominać walkę: „Trzeba walczyć w taki czy inny sposób i nie padać na kolana”.
Jednak nie udało mu się uniknąć pewnej rutyny, do której zmusiła go sytuacja: „Wiedział bowiem, że na okres, którego końca nie dostrzegał, jego rola nie polegała już na leczeniu. Jego rola polegała na stawianiu diagnozy. Stwierdzić, zobaczyć, opisać, zarejestrować, potem skazać, takie było jego zadanie”. Niesłychanie trudna sytuacja, którą pogarszał brak perspektyw na dostarczenie odpowiedniego serum, spowodowały, że Rieux przeszedł wyraźną przemianę. Musiał ją przejść, aby zachować zdrowe zmysły: „Jedyną obroną było schronić się w tej stwardniałości, zacisnąć węzeł, który się w nim uformował. Wiedział, że to dobry sposób, żeby nie ustawać. Co do reszty nie miał wielkich złudzeń, a zmęczenie odebrało mu te, które zachował jeszcze”.
strona: - 1 - - 2 - - 3 - - 4 - - 5 - - 6 - - 7 - - 8 - - 9 - - 10 -
Motywy literackie w „Dżumie”
Autor: Karolina Marlęga Serwis chroniony prawem autorskimMotyw lekarza w „Dżumie”
Zawód lekarza niesie ze sobą nie tylko prestiż, zaufanie oraz szacunek społeczeństwa, ale przede wszystkim wielką odpowiedzialność za cudze zdrowie i życie. Dlatego właśnie to doktor medycyny jest głównym bohaterem powieści, którą uważa się za jedno z najważniejszych dzieł egzystencjalizmu. Bo jaki inny bohater w lepszy sposób mógłby oddać myśl, że człowiek sam musi wziąć odpowiedzialność za własny los, zbuntować się wobec śmierci i za wszelką cenę walczyć o życie swoje i bliźnich?
Doktor Bernard Rieux, który jest głównym bohaterem powieści, to człowiek nieprzeciętny. Medyk kurczowo trzyma się jasnych zasad, które wyznaczył sobie już na początku swojej kariery. Najważniejszym z nich wydaje się być motto: „Najważniejsze to dobrze wykonywać swój zawód”. I to właśnie robi Rieux. Doktor nie tylko doskonale wywiązuje się ze swoich zawodowych obowiązków, ale przede wszystkim jest dobrym człowiekiem.
W „Dżumie” został przełamany pewien stereotyp, iż lekarze zazwyczaj pochodzą z bogatych rodzin i uważają siebie za lepszych od innych. Rieux wychował się jako syn robotnika, a swój status zawdzięczał ciężkiej pracy, nauce i pokorze. Żadne z jego słów nie zdradziło też przejawów jakiekolwiek wywyższania się – doktor uważał siebie za jednego z obywateli Oranu.
Mimo lat praktyki, Rieux nie przywykł do widoku śmierci: „(…) zrozumiałem wtedy, że nie będę mógł się do tego przyzwyczaić. Byłem wówczas młody i zdawało mi się, że moja niechęć godzi w porządek świata. Potem stałem się bardziej skromny. Po prostu nie jestem wciąż przyzwyczajony do widoku śmierci”. Dzięki takiej postawie wciąż cechowała go młodzieńcza niemal energia w walce o ludzkie życie.
Wiele z cech doktora musi budzić u czytelnika podziw i szacunek. Przykładem może być fakt, iż Rieux rzadko przyjmował pacjentów w swoim gabinecie. Zamiast tego wolał odwiedzać chorych w ich mieszkaniach. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie to, że jego klientelę stanowili najbiedniejsi mieszkańcy Oranu. Od wielu z nich doktor nie pobierał nawet opłaty za leczenie. Szybko nawiązywał bliskie relacje ze swoimi pacjentami. Z wieloma się zaprzyjaźnił, czego przykładem mogą być znajomości z Josephem Grandem czy starym astmatykiem. Rieux zapytany wprost przez Tarrou, czy jest lekarzem dla samej idei tego szlachetnego zawodu odparł twierdząco. W jego przypadku czytelnik może mieć pewność, że tak było naprawdę.
Prawdziwym sprawdzianem siły charakteru i pasji do wykonywanej profesji był dla Rieux trwający niemal dziewięć miesięcy okres epidemii dżumy w Oranie. Wówczas doktor wykazał się niezłomnością. Nie dość, że od razu przystąpił z zapałem do walki z zarazą, to przez cały czas jej trwania nie miał ani jednej chwili zwątpienia w to, co robi. Wielokrotnie podkreślał, że stara się wykonywać swoje zadanie: „Nie wiem, co mnie czeka i co nastąpi po tym wszystkim. Na razie są chorzy i trzeba ich leczyć. Potem oni zastanowią się i ja także. Ale najpilniejszą sprawą jest ich leczyć. Bronię ich, jak mogę, oto wszystko”. Podkreślał też, że jego praca zaczęła przypominać walkę: „Trzeba walczyć w taki czy inny sposób i nie padać na kolana”.
Jednak nie udało mu się uniknąć pewnej rutyny, do której zmusiła go sytuacja: „Wiedział bowiem, że na okres, którego końca nie dostrzegał, jego rola nie polegała już na leczeniu. Jego rola polegała na stawianiu diagnozy. Stwierdzić, zobaczyć, opisać, zarejestrować, potem skazać, takie było jego zadanie”. Niesłychanie trudna sytuacja, którą pogarszał brak perspektyw na dostarczenie odpowiedniego serum, spowodowały, że Rieux przeszedł wyraźną przemianę. Musiał ją przejść, aby zachować zdrowe zmysły: „Jedyną obroną było schronić się w tej stwardniałości, zacisnąć węzeł, który się w nim uformował. Wiedział, że to dobry sposób, żeby nie ustawać. Co do reszty nie miał wielkich złudzeń, a zmęczenie odebrało mu te, które zachował jeszcze”.
strona: - 1 - - 2 - - 3 - - 4 - - 5 - - 6 - - 7 - - 8 - - 9 - - 10 -