Jesteś w: Dżuma

Jean Tarrou – charakterystyka postaci

Autor: Karolina Marlęga     Serwis chroniony prawem autorskim



W jego notatkach Rieux znalazł niezwykłą adnotację, odnoszącą się do celu pobytu Tarrou w mieście: „Pytanie: co robić, by nie tracić czasu? Odpowiedź: doświadczać go w całej jego rozciągłości. Środki: spędzać dni w przedpokoju u dentysty na niewygodnym krześle; przesiadywać na balkonie w niedzielne popołudnie; słuchać wykładu w języku, którego się nie rozumie; wybierać najdłuższe i najmniej wygodne marszruty kolejowe i jechać oczywiście na stojąco; stać w kolejce do okienka, gdzie sprzedają bilety do teatru, i nie wykupić swego biletu itd., itd.”. Z tych zapisków możemy dowiedzieć się, że Jean uwielbiał codzienne życie, wręcz je afirmował. Pragnął być wśród ludzi, szukał ich towarzystwa. Chciał jak najlepiej poznać Oran. Fascynowało go wszystko, nawet wygląd i kształt wagonów tramwajowych.

Można śmiało powiedzieć, że dużo bardziej zależało mu na innych, niż na sobie. Angażując się w walkę z dżumą wpadł na pomysł powołania ochotniczych formacji sanitarnych. Osobiście stanął na ich czele razem z doktorem Rieux. Całkowicie poświęcał się pracy i niesieniu pomocy. Przejął się tym do tego stopnia, że zapomniał o zachowywaniu koniecznych środków ostrożności. Ostatecznie właśnie przez to zmarł.

Tarrou był postacią bardzo wyrazistą o klarownych poglądach na życie. Poświęcił się sprawie niesienia pomocy wszędzie tam, gdzie działa się komuś krzywda. Dla niego dżuma była ucieleśnieniem zła, z którym tak usilnie walczył. Według niego każdy człowiek nosi w sobie zalążek tej choroby, a ten tylko czeka na odpowiedni moment, by się ujawnić: „Wiem na pewno (…), że każdy nosi w sobie dżumę, nikt bowiem, nie, nikt na świecie nie jest od niej wolny. I trzeba czuwać nad sobą nieustannie, żeby w chwili roztargnienia nie tchnąć dżumy w twarz drugiego człowieka i żeby go nie zakazić. Mikrob jest czymś naturalnym. Reszta, zdrowie, nieskazitelność, czystość, jeśli chce pan tak to nazwać, to skutek woli, i to woli, która nie powinna nigdy ustawać. Uczciwy człowiek, który nie zaraża niemal nikogo, to człowiek możliwie najmniej roztargniony. A trzeba woli i napięcia, żeby nie ulec nigdy roztargnieniu!”.

Tarrou uważał również, że „to bardzo meczące być zadżumionym. Ale jeszcze bardziej meczące jest nie chcieć nim być”. W tym właśnie można upatrywać źródeł wspaniałej postawy, jaką zaprezentował podczas epidemii. Nie wierzył w Boga, podobnie jak Rieux, wierzył w człowieka. Zdawał sobie sprawę z tego, że ludzkie życie jest wartością nadrzędną i żaden inny człowiek ani choroba nie miały prawa odbierać go nikomu. Śmierć Tarrou, który zmarł jako jedna z ostatnich ofiar epidemii, była najczystszym przejawem egzystencjalnego absurdu.
strona:   - 1 -  - 2 - 



  Dowiedz się więcej