Jesteś w:
Mendel Gdański
Mendel Gdański to sześćdziesięciosiedmioletni mieszkaniec Warszawy, który pracuje na jednej z uliczek jako introligator w swym warsztacie. Urodził się w biednej rodzinie, zamieszkującej przy jednej z uliczek na Starym Mieście, nieopodal żółtej kamienicy, gdzie mieściła się apteka. Ze swą zmarłą żoną Resią przeżył trzydzieści lat, miał kilku synów, którzy rozjechali się po świecie i córkę - Liję, którą wcześnie stracił. Wychowuje jej syna – Jakuba. Jego imię pochodzi od słowa „mendel” czyli piętnaście sztuk, gdyż w swej rodzinie przyszedł na świat jako piętnaste dziecko.
Tytułowy bohater jest przygarbiony, ma gęste, nawisłe, siwe brwi spod których patrzy bystrych okiem. Ma także siwe włosy i siwą brodę. Często jakaś duszność zapiera mu dech w piersiach, ból łamie go w krzyżu. Wydarzenia związane z antysemickimi rozruchami powodują, że wydaje się o dziesięć lat starszy. Na jego typowej „zwiędłej w trudach” twarzy maluje się spokój i powaga. Jego dusza ma swoje smutki i tęsknoty, które zagłusza pracą. Kiedy zabierał głos na poważne tematy w oczach błyszczała mu „filuteria sofisty”, jednak jego uśmiech był gorzki i kolący. Często palił swą wiśniową fajkę.
Mendel uczciwie przepracował w swym zakładzie wiele lat. Ciężko zarabiał na chleb, wychowanie dzieci i skromne życie. Na swej uliczce, gdzie przeżył dwadzieścia siedem lat czuje się jak swój. Zna wszystkich. Jego sąsiedzi szanują go i pragną ochronić przed napaścią bandyckich grup, jednak duma starego Żyda powstrzymuje ich.
Kochał swojego wnuka, czemu dawał wyraz, gdy podczas jego nauki często spogląda w jego stronę, lub podchodził, szczypiąc z czułością w twarz. Patrząc na śpiące dziecko czuł wzruszenie, jego „czoło wygładzało się, oczy mrużyły i nabierały blasku”.
Mendel jest przywiązany do judaistycznej tradycji. W piątek przed wieczorem na stół trafiają specjalne dania (ryba, makaron, tłusta kaczka) przygotowane na szabasową ucztę. Mendel zakłada wówczas odświętny żupan, przepasany szerokim pasem, nowe buty z długimi cholewami, jarmułkę na głowę. Sięga wówczas po tałes i modlitewnik, „W chwilę potem rozlega się wargowy, brzęczący śpiew modlitewny starego Żyda; głos jego przechodzi wszystkie spadki od niskich, śpiewem brzmiących, do wysokich, na których śpiew jego przechodzi w jęk i w żarliwy jakiś lament, w akcenty namiętne, błagalne, łkające.” Uważał, że wszyscy ludzie są różni, gdyż pochodzą od jednego Ojca i powinni się kochać jak bracia.
Mendel uważa się za uczciwego i dumnego Żyda. Uważa, że nie może wstydzić się swego pochodzenia. Jest z niego dumny. Jednocześnie w pełni utożsamia się z innymi mieszkańcami ulicy i miasta. Tu się urodził, tu pracował przez wiele lat („zapłacił za każdy kęs chleba i każdy kubek wody”) i tu zamierza umrzeć, dlatego o sobie mówi: „— Nu, co un jest ten Mendel Gdański? Un Żyd jest, w to miasto urodzony jest, w to miasto un żyje, ze swojej pracy, w to miasto ma grób ojca swego, i matki swojej, i żony swojej, i córki swojej. Un i sam w to miasto kości swoje położy.” Nie może zrozumieć jak ktoś mógłby chcieć go dyskryminować, a nawet pobić jedynie za to, że należy do narodu wybranego. Nie cofa się lękliwie przed podłością, ufa ludzi i nie wierzy w podłość powszechną, zaś dla tych którzy ją przejawiają czuje pogardę. Przyczyn antysemityzmu dopatrywał się w alkoholu, bezsensownej złości i głupocie. Po ataku na bezbronnego starca i dziecko przyrównał ich do dzikich bestii, którzy nie powinni mienić się chrześcijanami. Przeżył traumatyczny szok, który sprawił, że zamknął się w sobie. Stracił serce do swego ukochanego miasta.
Mendel to sprawiedliwy i uczciwy mieszkaniec Warszawy. Od innych lokatorów różni go jedynie fakt, że jest wyznawcą judaizmu. Staję się jedną z wielu ofiar bezmyślnych napadów na ludność pochodzenia żydowskiego. Tragizm tej postaci polega na tym, że traci miłość do swego miejsca na ziemi, z którym wcześnie wielokrotnie się utożsamiał.
Mendel Gdański – charakterystyka
Autor: Karolina Marlęga Serwis chroniony prawem autorskimMendel Gdański to sześćdziesięciosiedmioletni mieszkaniec Warszawy, który pracuje na jednej z uliczek jako introligator w swym warsztacie. Urodził się w biednej rodzinie, zamieszkującej przy jednej z uliczek na Starym Mieście, nieopodal żółtej kamienicy, gdzie mieściła się apteka. Ze swą zmarłą żoną Resią przeżył trzydzieści lat, miał kilku synów, którzy rozjechali się po świecie i córkę - Liję, którą wcześnie stracił. Wychowuje jej syna – Jakuba. Jego imię pochodzi od słowa „mendel” czyli piętnaście sztuk, gdyż w swej rodzinie przyszedł na świat jako piętnaste dziecko.
Tytułowy bohater jest przygarbiony, ma gęste, nawisłe, siwe brwi spod których patrzy bystrych okiem. Ma także siwe włosy i siwą brodę. Często jakaś duszność zapiera mu dech w piersiach, ból łamie go w krzyżu. Wydarzenia związane z antysemickimi rozruchami powodują, że wydaje się o dziesięć lat starszy. Na jego typowej „zwiędłej w trudach” twarzy maluje się spokój i powaga. Jego dusza ma swoje smutki i tęsknoty, które zagłusza pracą. Kiedy zabierał głos na poważne tematy w oczach błyszczała mu „filuteria sofisty”, jednak jego uśmiech był gorzki i kolący. Często palił swą wiśniową fajkę.
Mendel uczciwie przepracował w swym zakładzie wiele lat. Ciężko zarabiał na chleb, wychowanie dzieci i skromne życie. Na swej uliczce, gdzie przeżył dwadzieścia siedem lat czuje się jak swój. Zna wszystkich. Jego sąsiedzi szanują go i pragną ochronić przed napaścią bandyckich grup, jednak duma starego Żyda powstrzymuje ich.
Kochał swojego wnuka, czemu dawał wyraz, gdy podczas jego nauki często spogląda w jego stronę, lub podchodził, szczypiąc z czułością w twarz. Patrząc na śpiące dziecko czuł wzruszenie, jego „czoło wygładzało się, oczy mrużyły i nabierały blasku”.
Mendel jest przywiązany do judaistycznej tradycji. W piątek przed wieczorem na stół trafiają specjalne dania (ryba, makaron, tłusta kaczka) przygotowane na szabasową ucztę. Mendel zakłada wówczas odświętny żupan, przepasany szerokim pasem, nowe buty z długimi cholewami, jarmułkę na głowę. Sięga wówczas po tałes i modlitewnik, „W chwilę potem rozlega się wargowy, brzęczący śpiew modlitewny starego Żyda; głos jego przechodzi wszystkie spadki od niskich, śpiewem brzmiących, do wysokich, na których śpiew jego przechodzi w jęk i w żarliwy jakiś lament, w akcenty namiętne, błagalne, łkające.” Uważał, że wszyscy ludzie są różni, gdyż pochodzą od jednego Ojca i powinni się kochać jak bracia.
Mendel uważa się za uczciwego i dumnego Żyda. Uważa, że nie może wstydzić się swego pochodzenia. Jest z niego dumny. Jednocześnie w pełni utożsamia się z innymi mieszkańcami ulicy i miasta. Tu się urodził, tu pracował przez wiele lat („zapłacił za każdy kęs chleba i każdy kubek wody”) i tu zamierza umrzeć, dlatego o sobie mówi: „— Nu, co un jest ten Mendel Gdański? Un Żyd jest, w to miasto urodzony jest, w to miasto un żyje, ze swojej pracy, w to miasto ma grób ojca swego, i matki swojej, i żony swojej, i córki swojej. Un i sam w to miasto kości swoje położy.” Nie może zrozumieć jak ktoś mógłby chcieć go dyskryminować, a nawet pobić jedynie za to, że należy do narodu wybranego. Nie cofa się lękliwie przed podłością, ufa ludzi i nie wierzy w podłość powszechną, zaś dla tych którzy ją przejawiają czuje pogardę. Przyczyn antysemityzmu dopatrywał się w alkoholu, bezsensownej złości i głupocie. Po ataku na bezbronnego starca i dziecko przyrównał ich do dzikich bestii, którzy nie powinni mienić się chrześcijanami. Przeżył traumatyczny szok, który sprawił, że zamknął się w sobie. Stracił serce do swego ukochanego miasta.
Mendel to sprawiedliwy i uczciwy mieszkaniec Warszawy. Od innych lokatorów różni go jedynie fakt, że jest wyznawcą judaizmu. Staję się jedną z wielu ofiar bezmyślnych napadów na ludność pochodzenia żydowskiego. Tragizm tej postaci polega na tym, że traci miłość do swego miejsca na ziemi, z którym wcześnie wielokrotnie się utożsamiał.