Jesteś w:
Ferdydurke
Szkoła w powieści Witolda Gombrowicza „Ferdydurke”jest instytucją wykpioną przez autora. Karykaturalne jest w niej wszystko, poczynając od schlebiających sobie dwóch głównych pedagogów – dyrektora Piórkowskiego i profesora Pimki. Zachowują się oni obaj tak, jakby mieli do wypełnienia jakąś ważną misję społeczną. Niebawem możemy przekonać się jak wygląda wypełnianie tej misji. Metoda pedagogiczna profesora Pimki polega na doprowadzeniu uczniów do zdziecinnienia – tak, by wydobyć z nich „świeżość i niewinność”.
Jego obserwacja młodzieży i wnioski, jakie z tego wyciąga rozmijają się z faktami. W rzeczywistości uczniowie w szkole są aroganccy, agresywni i ordynarni. Jest to przejawem sprzeciwu wobec stosowanych wobec nich metod. W ten sposób walczą z „upupieniem”. Walka ta jednak jest infantylna i nie zbliża ich do dorosłości. Pomimo obserwowania uczniów Pimko nie dostrzega narastającego między nimi konfliktu. Jego z góry przyjęte założenie „niewinności” nie pozwala mu tego zauważyć. Bójki między uczniami lekceważy.
Proces nauczania ma nudną, schematyczną formę. Żaden z nauczycieli nie cieszy się autorytetem. Gombrowicz przedstawia czytelnikowi dwie karykatury belfrów. Jeden z nich jest zastraszonym nauczycielem języka polskiego, drugi – spokojnym nauczycielem łaciny, utrzymującym dystans wobec uczniów. Ich lekcje są popisem utarczek słownych z uczniami. Z utarczek tych nic pozytywnego jednak nie wynika. Uczniowie przymuszani do pamięciowego przyswajania wiedzy odmawiają posłuszeństwa. Nauczyciel Bladaczka nie potrafi zapanować nad chaosem na lekcji narzucanym przez uczniów. Pod tym względem, nauczyciel łaciny jest bardziej wprawny – miażdży uczniów swoją elokwencją. Obaj jednak nie potrafią znaleźć żadnych argumentów na wątpliwości ucznia Gałkiewicza. Jedyna rzecz, jaką mogą zrobić, to wezwanie by przyjął pewne rzeczy „na słowo”. Tak więc, szkoła jest głównie miejscem ścierania się uczniów ze sobą i z nauczycielami.
Prymus klasowy, Pylaszczkiewicz zwany Syfonem jest jedyną osobą, która posiada odpowiedni zasób wiedzy i potrafi odpowiedzieć na wszystkie pytania nauczycieli ale wiedzy tej nie przyswaja w szkole. Wynika to raczej z jego nadgorliwości i idei przewodzenia „niewinnej młodzieży”. Jego przeciwnikiem jest agresywny Miętalski / Miętus /. Konflikt między grupą Miętusa i Syfona rozwija się poza lekcjami – na przerwach. Jest to sprawa wyłącznie między uczniami. Dochodzi wreszcie do absurdalnego pojedynku na miny, który kończy się aktem przemocy wobec Syfona.
Gombrowicz opisując szkołę, tworzy obraz jakiejś bezładnej szamotaniny uczniów między sobą i uczniów z nauczycielami. Jest to miejsce, gdzie „uświadamia się” siłą. Główny bohater ma nieodpartą ochotę uciec z tego miejsca.
Ferdydurke – wizja szkoły
Autor: Karolina Marlęga Serwis chroniony prawem autorskimSzkoła w powieści Witolda Gombrowicza „Ferdydurke”jest instytucją wykpioną przez autora. Karykaturalne jest w niej wszystko, poczynając od schlebiających sobie dwóch głównych pedagogów – dyrektora Piórkowskiego i profesora Pimki. Zachowują się oni obaj tak, jakby mieli do wypełnienia jakąś ważną misję społeczną. Niebawem możemy przekonać się jak wygląda wypełnianie tej misji. Metoda pedagogiczna profesora Pimki polega na doprowadzeniu uczniów do zdziecinnienia – tak, by wydobyć z nich „świeżość i niewinność”.
Jego obserwacja młodzieży i wnioski, jakie z tego wyciąga rozmijają się z faktami. W rzeczywistości uczniowie w szkole są aroganccy, agresywni i ordynarni. Jest to przejawem sprzeciwu wobec stosowanych wobec nich metod. W ten sposób walczą z „upupieniem”. Walka ta jednak jest infantylna i nie zbliża ich do dorosłości. Pomimo obserwowania uczniów Pimko nie dostrzega narastającego między nimi konfliktu. Jego z góry przyjęte założenie „niewinności” nie pozwala mu tego zauważyć. Bójki między uczniami lekceważy.
Proces nauczania ma nudną, schematyczną formę. Żaden z nauczycieli nie cieszy się autorytetem. Gombrowicz przedstawia czytelnikowi dwie karykatury belfrów. Jeden z nich jest zastraszonym nauczycielem języka polskiego, drugi – spokojnym nauczycielem łaciny, utrzymującym dystans wobec uczniów. Ich lekcje są popisem utarczek słownych z uczniami. Z utarczek tych nic pozytywnego jednak nie wynika. Uczniowie przymuszani do pamięciowego przyswajania wiedzy odmawiają posłuszeństwa. Nauczyciel Bladaczka nie potrafi zapanować nad chaosem na lekcji narzucanym przez uczniów. Pod tym względem, nauczyciel łaciny jest bardziej wprawny – miażdży uczniów swoją elokwencją. Obaj jednak nie potrafią znaleźć żadnych argumentów na wątpliwości ucznia Gałkiewicza. Jedyna rzecz, jaką mogą zrobić, to wezwanie by przyjął pewne rzeczy „na słowo”. Tak więc, szkoła jest głównie miejscem ścierania się uczniów ze sobą i z nauczycielami.
Prymus klasowy, Pylaszczkiewicz zwany Syfonem jest jedyną osobą, która posiada odpowiedni zasób wiedzy i potrafi odpowiedzieć na wszystkie pytania nauczycieli ale wiedzy tej nie przyswaja w szkole. Wynika to raczej z jego nadgorliwości i idei przewodzenia „niewinnej młodzieży”. Jego przeciwnikiem jest agresywny Miętalski / Miętus /. Konflikt między grupą Miętusa i Syfona rozwija się poza lekcjami – na przerwach. Jest to sprawa wyłącznie między uczniami. Dochodzi wreszcie do absurdalnego pojedynku na miny, który kończy się aktem przemocy wobec Syfona.
Gombrowicz opisując szkołę, tworzy obraz jakiejś bezładnej szamotaniny uczniów między sobą i uczniów z nauczycielami. Jest to miejsce, gdzie „uświadamia się” siłą. Główny bohater ma nieodpartą ochotę uciec z tego miejsca.