Jesteś w:
Ferdydurke
Gombrowicz powieść „Ferdydurke” zakończył niezbyt wyrafinowaną rymowanką, którą opatrzył swoimi inicjałami:
„Koniec i bomba. A kto czytał ten trąba. W. G.”.
Pomysł ten podsunęła mu służąca pracująca w domu Gombrowiczów od wielu lat – Aniela Brzozowska - Łuksiewiczowa. Być może był to żart ze strony osoby, która nie czuła się powołana do udzielania porad wykształconemu literatowi w sprawach jego powieści a była o to proszona. Nie trudno sobie taką sytuację wyobrazić.
Gombrowicz jej sugestię przyjął z entuzjazmem i umieścił rymowankę na końcu swojego utworu.
M. Głowiński twierdzi, że takie zakończenie jest zwrotem do czytelnika, który mu nie pochlebia ale jednocześnie nie dodaje wzniosłości dziełu, które zwieńcza. Tak więc, jeszcze raz autor pokpiwa sobie z odbiorcy i z przedstawionego mu utworu.
Na zakończenie powieści po raz kolejny i ostateczny eksponuje problem niedojrzałości, tak, jakby miał do czynienia z czytelnikiem, który nie jest dorosły. W ten sposób często kończyły swoje historie osoby opowiadające dzieciom bajki. Najczęściej było to stwierdzenie: „Żyli długo i szczęśliwie” ale bywały również inne.
Pisarz postąpił w tym wypadku zgodnie z przebiegiem akcji i i zgodnie z własną filozofią, według której: „Żywiołem naszym jest wieczna niedojrzałość”.
Ferdydurke – zakończenie „Koniec i bomba. A kto czytał ten trąba”
Autor: Karolina Marlęga Serwis chroniony prawem autorskimGombrowicz powieść „Ferdydurke” zakończył niezbyt wyrafinowaną rymowanką, którą opatrzył swoimi inicjałami:
„Koniec i bomba. A kto czytał ten trąba. W. G.”.
Pomysł ten podsunęła mu służąca pracująca w domu Gombrowiczów od wielu lat – Aniela Brzozowska - Łuksiewiczowa. Być może był to żart ze strony osoby, która nie czuła się powołana do udzielania porad wykształconemu literatowi w sprawach jego powieści a była o to proszona. Nie trudno sobie taką sytuację wyobrazić.
Gombrowicz jej sugestię przyjął z entuzjazmem i umieścił rymowankę na końcu swojego utworu.
M. Głowiński twierdzi, że takie zakończenie jest zwrotem do czytelnika, który mu nie pochlebia ale jednocześnie nie dodaje wzniosłości dziełu, które zwieńcza. Tak więc, jeszcze raz autor pokpiwa sobie z odbiorcy i z przedstawionego mu utworu.
Na zakończenie powieści po raz kolejny i ostateczny eksponuje problem niedojrzałości, tak, jakby miał do czynienia z czytelnikiem, który nie jest dorosły. W ten sposób często kończyły swoje historie osoby opowiadające dzieciom bajki. Najczęściej było to stwierdzenie: „Żyli długo i szczęśliwie” ale bywały również inne.
Pisarz postąpił w tym wypadku zgodnie z przebiegiem akcji i i zgodnie z własną filozofią, według której: „Żywiołem naszym jest wieczna niedojrzałość”.