Jesteś w: Inny świat

Bohaterowie „Innego świata”

Autor: Karolina Marlęga     Serwis chroniony prawem autorskim



Jego żonę zesłano w głąb Rosji. Mimo iż pisał do niej regularnie co miesiąc, nigdy nie otrzymał żadnej odpowiedzi, nie wiedział nawet, czy nadal żyje.

Bohater był chory na serce i cierpiał na migrenę. Gdy dopadały go bardzo silne bóle głowy, wtedy siadał przy stole, zamykał oczy i mocno ściskał rękami głowę. Wskutek zaburzeń mózgowych krew nie dopływała mu do nóg, dlatego ciągle grzał je przy piecu. Mimo cierpienia nigdy się nie skarżył.

Pewnego dnia został przeniesiony do trupiarni. Starał się nie ulegać uczuciu głodu. Otrzymywane racje żywnościowe zjadał powoli i z godnością. Co drugi dzień odcinał połowę swojego kuponu na chleb i zupę i sprzedawał w zonie za szczyptę machorki, ponieważ był nałogowym palaczem papierosów. Zbierał również wszystkie niedopałki.

Inżyniera nie wypuszczono po ogłoszeniu amnestii dla Polaków, ponieważ ten, od którego kupował machorkę, doniósł na niego do Struminy (widocznie bohater zapomniał się kiedyś w jego obecności i powiedział o kilka słów za dużo). Gdy jego rodacy ogłosili w obozie głodówkę, on ze względu na zły stan zdrowia musiał pozostać z boku.

Wśród współwięźniów cieszył się z jednej strony szacunkiem, a z drugiej zimną dezaprobatą. Wynikało to być może z jego jasnych poglądów: był konserwatystą, dla którego ważne były trzy rzeczy: Bóg, Polska i żona. Co wieczór modlił się za wszystkich ludzi ( tylko nie za tych, którzy trzymali go w obozie, ponieważ nie byli dla niego ludźmi).

Sadowski

Z zawodu był inżynierem ceramikiem, z pochodzenia Polakiem urodzonym w Grodnie. Jako dziecko wyjechał z rodzicami w głąb Rosji, jeszcze przed rewolucją w 1917 roku. Pracował jako wicekomisarz przemysłu lekkiego w rządzie porewolucyjnym.

Został aresztowany w 1937 roku w okresie Wielkiej Czystki. Powodem było zajmowanie wysokiego stanowiska partyjnego. Skazany na więzienie w obozie pracy przymusowej, kolejne lata spędził samotnie, nie wiedząc, co dzieje się z jego dorosłym synem przebywającym we Władywostoku oraz z żoną, o której nie chciał mówić.

Sadowski był inteligentnym, lecz fanatycznym wyznawcą bolszewizmu. Bezgranicznie kochał swoją „starą gwardię” Lenina i Dzierżyńskiego, których poglądom był wierny do końca życia. Mawiał, że jest za stary, aby zmienić tok myślenia” „Gdybym i w to przestał wierzyć (…) nie miałbym po co żyć”. Gdy była mowa o Stalinie. w jego oczach pojawiał się błysk nienawiści.

Po sianokosach w 1941 roku zachorował na obłęd głodowy. Przeniesiono go do trupiarni. Ciągle odczuwał pragnienie i niedosyt. Wieczorem chodził na żebry pod barak kuchenny po zlewki zupy, lecz nigdy nie doniósł blaszanki z powrotem, ponieważ wypijał od razu jej zawartość, parząc sobie usta. Czasami dostawał ataku szału: siadał za stołem w baraku trupiarni, udawał, że kogoś przesłuchuje, wymieniał nieznane nazwiska, krzyczał, że „to jest rewolucja”. Przeszedł na ostatni etap obłędu głodowego: nie kontrolował już swoich potrzeb fizjologicznych, nie poznawał ludzi.

Trzy zakonnice

Bohaterki były Węgierkami, odsiadującymi „wyrok za wiarę” od 1938 roku. Pracowały w Niandome do jesieni 1941 roku. Gdy któregoś dnia odmówiły wyjścia do pracy mówiąc, że nie będą „służyć Szatanowi”, przeniesiono je „etapem” do Jercewa. Tam, najpierw zamknięte w izolatorze, po jakimś czasie zostały przeniesione do izolatora centralnego za zoną.

Po tym wydarzeniu NIK nie wiedział, jakie były ich dalsze losy.

Pamfiłow i jego syn Sasza

Bohater był Kozakiem znad Donu. W 1934 roku kolektywizacja zabrała mu duże gospodarstwo rolne i został przesiedlony z rodziną na Syberię, gdzie pracował jako instruktor rolny.

Po kilku miesiącach umarła mu żona, a trzy lata później został aresztowany i skazany na więzienie w obozie pracy przymusowej. Jego jedynego syna - osiemnastoletniego Saszę - zabrano do wojska, gdzie został lejtnantem wojsk pancernych w Armii Czerwonej.

Pamfiłów, „jak każdy kułak”, miał niesamowicie silny organizm, był uparty i nieufny, skrupulatnie wyliczał pieniądze i był bardzo pracowity, przez co w obozie stawiano go za wzór siły i dzielności. Poza tym nie znosił kołchozów i reform sowieckich, cały czas manifestował przywiązanie do zabranej ziemi i wierzył, że przez ciężką pracę zasłuży sobie na widzenie z synem w „Domu Swidanij”. Bardzo chciał przed śmiercią zobaczyć swojego jedynaka, którego kochał nad życie. Godzinami wpatrywał się w jego fotografię, dotykał ją i gładził. Ciągle czytał listy od Saszy. Znał na pamięć (a przy okazji jego współwięźniowie) zdania, w których syn pisał, że cieszy się ze zdrowia ojca oraz donosił o swojej karierze wojskowej, o szczęśliwym życiu w Związku Socjalistycznym i „polecał ojca sprawiedliwości wyroków (…) naszej socjalistycznej ojczyzny”. Bohater był pewny, że wychował syna tak, iż Związek Sowiecki nie zmieni mu duszy, o czym nie byli już tak bardzo przekonani współwięźniowie Kozaka.
strona:   - 1 -  - 2 -  - 3 -  - 4 -  - 5 -  - 6 -  - 7 -  - 8 - 



  Dowiedz się więcej