Jesteś w: Inny świat

Interpretacja ostatniej sceny „Innego świata”

Autor: Karolina Marlęga     Serwis chroniony prawem autorskim

Epilog „Innego świata” stanowi po pierwsze klamrę kompozycyjną, ale zawiera w sobie bardzo ważne, a być może najważniejsze, przesłanie całego utworu. Przypomnijmy, że zostało w nim opisane spotkanie pomiędzy autorem a jego dawnym kolegą z celi w Witebsku, które miało miejsce już po zakończeniu wojny, w czerwcu 1945 roku w Rzymie. Herling-Grudziński opisał w nim stolicę Włoch jako miasto budzące się do życia, otrząsające się z koszmaru, stające się ponownie „normalne”. Mężczyzna był Polakiem żydowskiego pochodzenia i przyjechał do Rzymu z Florencji, specjalnie po to, by porozmawiać z dawnym współwięźniem. Okazuje się, że Jewriej od długiego czasu przeżywa moralne katusze. Z Witebska przeniesiono go do obozu pracy nad Peczorą z dziesięcioletnim wyrokiem. Po jakimś czasie NKWD złożyło Żydowi propozycję, ze jeśli podpisze fałszywy donos na czterech niemieckich jeńców to nie będzie musiał więcej pracować przy wyrębie. Jewriej poszedł na ten układ, przez co rozstrzelano niewinnych ludzi.

Mężczyzna z wyraźną ulgą podzielił się tą haniebną tajemnicą z Herlingiem-Grudzińskim i powołując się na wspólny los liczył na słowo pocieszenia lub zrozumienia: „Gdybym to powiedział komukolwiek z ludzi, wśród których teraz żyję - podjął cicho - nie uwierzyłby lub uwierzywszy nie podałby mi ręki. Ale ty, ty przecież wiesz, do czego nas doprowadzono. Powiedz tylko to jedno słowo: rozumiem...”. Jednak Herling-Grudziński nie odezwał się, zamiast tego podszedł do okna i odwrócił się w milczeniu plecami do Jewrieja. Mężczyzna bez pożegnania się wyszedł na ulicę.

Można powiedzieć, że Żyd oczekiwał symbolicznego rozgrzeszenia, lecz jak pisze Barbara Skarga w tekście „Świadectwo «Innego świata»”: „Rozgrzeszenie (…) nie było możliwe. Rozgrzeszyć bowiem, to jakby wrócić do tamtego świata, to jakby uznać jego prawo do istnienia, to usprawiedliwić to, co nie mogło być usprawiedliwione, to także przekreślić odradzające się życie”. Herling-Grudziński opisując swoje myśli przyznał, że mógłby wypowiedzieć słowo „rozumiem”, jeśli poproszono go o to dzień po opuszczeniu obozu, ale minęły już trzy lata i zbyt dużo o tym myślał, aby teraz mógł przyznać rację komuś, kto skazał na śmierć niewinnych ludzi, byle tylko ułatwić sobie życie. Nie potrafił tego zaakceptować, dlatego milczał.

Zakończenie utworu daje jasny sygnał – nie ma usprawiedliwienia dla istnienia „innego” świata, pozbawionego norma moralnych i etycznych, gdzie wszystko jest odwrotnie, gdzie kłamstwo ma przewagę nad prawdą, gdzie niesprawiedliwość triumfuje nad sprawiedliwością, gdzie morduje się ludzi w myśl pokojowej ideologii, gdzie traktuje się drugiego człowieka jak maszynę, narzędzie pracy, a chęć przetrwania sankcjonuje wszelkie działania, nawet te najgorsze. Według Gustawa Herlinga-Grudzińskiego właśnie tak wyglądał świat obozu w Jercewie, którego tak bardzo nienawidził. Dlatego też nie mógł pomóc Jewriejowi, ponieważ całkowicie potępiał czyn, którego ten się dopuścił.

W „Innym świecie” często podkreślany jest fakt, iż człowiek pozbawiony wolności wciąż musi pozostawać człowiekiem. Jego zadaniem jest postępować zgodnie z uniwersalną moralnością, a nie tworzenie nowych zasad, ukształtowanych specjalnie na potrzeby chwili, według których dopuszczalne będą wszelkie czyny, których celem będą prowadziły do ratowania własnego życia. Herling-Grudziński jasno odrzucił takie właśnie podejście, które określa się relatywizmem moralnym. Autor „Innego świata” uważał, że człowieka w każdej sytuacji obowiązuje jeden i ten sam kodeks postępowania, nie ważne czy jest się na wolności czy w obozie koncentracyjnym. Takie podejście nazywa się absolutyzmem moralnym.

Ważne jest jednak to, że Herling-Grudziński nie znienawidził Żyda za to, co zrobił. Otwartość i życzliwość wobec drugiego człowieka jest zresztą wszechobecna w całej książce. Autor „Innego świata” dwukrotnie przyrównał Jewrieja do ptaka. Najpierw opisał go podczas ich pierwszego spotkania w Witebsku: „Miał w sobie coś z ptaka, który wpadł zatrzepotawszy skrzydłami do klatki i z zaciągniętymi bielmem oczkami, z półotwartym zakrzywionym ostro dziobem - uczepił się rozpaczliwie drewnianego drążka”. Natomiast kiedy Żyd wyszedł na ulice Rzymu, Herling-Grudziński napisał o nim: „Wyszedł z drzwi hotelu, jak ptak z przetrąconym skrzydłem przefrunął przez jezdnię i nie oglądając się za siebie, zniknął w kotłującym się tłumie”. To porównanie jest bardzo trafne. Po aresztowaniu Jewriej faktycznie mógł przypominać zdezorientowane zwierzę, które nie wiedziało, co się z nim dzieje. Przyzwyczajony do wolności przestworzy ptak trafił do niewoli i można było przeczuwać, że zrobi wszystko, byle się stamtąd wydostać. Po odzyskaniu wolności okazało się jednak, iż nie jest w stanie się nią cieszyć, ponieważ przetrącono mu skrzydło. Jest to wspaniała metafora człowieka, na którym popełnione zło odcisnęło swoje piętno, nie dając o sobie zapomnieć do końca życia.
strona:   - 1 -  - 2 - 



  Dowiedz się więcej