Jesteś w:
Inny świat
Wśród więźniów Jercewa panowało przekonanie, że chcąc przetrwać należy odrzucić wyznawane dotąd przekonania i zasady etyczne, ponieważ zupełnie nie sprawdzały się one w nowych, ekstremalnych warunkach. Dlatego też większość z nich przyjęła postawę, którą komunistycznie myśliciele określali mianem relatywizmu moralnego. Krótko mówiąc polegała ona na tym, że zachowanie człowieka zawsze zależne jest od sytuacji, w jakiej się znalazł. W ten sposób możliwe było usprawiedliwienie nawet morderstwa mówiąc, iż nie otoczenie nas do tego zmusiło. W „Innym świecie” Herling-Grudziński dowodził, że nawet w najtrudniejszej sytuacji należy zachowywać się tak, jak na człowieka przystało, nawet jeśli wszyscy dookoła postępują inaczej.
Skupmy się jednak najpierw na tym, jak wyglądała moralność obozowa w Jercewie. Niemal każda przestrzeń życia opanowana była przez „urków”, czyli groźnych kryminalistów, na których występki straż przymykała oko. Dzięki temu mogli oni swobodnie okradać, gwałcić, bić, poniżać innych osadzonych, a nawet mordować więźniów politycznych.
Łagier w Jercewie był przeludniony. Znajdowali się w nim ludzie różnych narodowości, wyznań, kultur. Wymieszanie się ich musiało w konsekwencji doprowadzić do napięć. W takich warunkach nie można było mówić o poszanowaniu dla drugiego człowieka, jego godności, odmienności, prywatności. Zatłoczone baraki, podłe wyżywienie, niewolnicza praca i świadomość, iż można nie dożyć kolejnego poranka wymuszała w ludziach kolosalne zmiany. Znaczna część więźniów koncentrowała się jedynie na sobie, na zaspokajaniu własnych potrzeb, na zabezpieczaniu swoich interesów i bezpieczeństwa, często kosztem innych. Przez takie zachowanie z czasem zanikła wśród więźniów empatia, zdolność do współczucia czy litowania się nad słabszymi. W takich warunkach kwitło donosicielstwo i zawiść, która często prowadziła do śmierci.
Zdarzały się także przypadki więźniów, którzy upadli na samo dno. Pozbawieni resztek człowieczeństwa gotowi byli na wszystko, byle zaspokoić potworny głód. Wówczas na pierwszy plan wysuwały się potrzeby biologiczne i chęć ich zaspokojenia. Tacy więźniowie nie cofali się przed niczym.
Jedyną uniwersalną cechą moralności obozowej była jej hipokryzja, o czym pisze Herling-Grudziński: „(…) na przykład, nikomu by do głowy nie przyszło obwiniać o cokolwiek młodego chłopca, który dla polepszenia swej doli został kochankiem starej lekarki, ale ładna dziewczyna oddająca się z głodu odrażającemu starcowi z «chleboriezki» była, rzecz prosta, «bladzią»”.
Dostrzeganie niewłaściwego postępowania u innych, a ślepota na własne złe uczynki charakteryzowała głównie mężczyzn, którzy krzywo patrzyli na kobiety, które często nie mając innego wyjścia, oddawały się strażnikom. Na porządku dziennym, a właściwie nocnym, były zbiorowe gwałty, lecz tego nikt otwarcie nie potępiał, lecz kiedy młoda dziewczyna nie mając siły dłużej pracować zgadzała się pójść do łóżka ze strażnikiem, zaraz wywoływała wielkie oburzenie i była wyzywana od najgorszych.
W obozie nie było miejsca na piękne uczucia, na piękno w ogóle. Sytuacja panująca w łagrze sprzyjała bardziej rozwojowi wszelkich patologii. Jak czytamy w „Innym świecie”: „(…) w zonie panowało wyuzdanie seksualne, kobiety traktowało się jak prostytutki, miłość jak spacer do wychodka, a ciężarne dziewczęta z baraku matek witało się drwinami. (…) o prawdziwych uczuciach, trudno jest mówić, gdy się uprawia miłość na oczach współwięźniów lub w najlepszym razie w składzie starych ubrań na przepoconych i śmierdzących łachach obozowych”.
Nakreślony w ten sposób obraz obozu w Jercewie do złudzenia przypomina Auschwitz z opowiadań Tadeusza Borowskiego. Jednak Herling-Grudziński polemizuje z autorem „Pożegnania z Marią” i ukazuje inne oblicze obozu koncentracyjnego. W artykule „Wiadomościach kresu nocy”, który ukazał się w londyńskich „Wiadomościach” z 1948 roku, autor „Innego świata” pisał o prozie Borowskiego: „Dzięki (…) programowemu cynizmowi i programowej agresywności moralnej proza Borowskiego kryje w sobie (…) niebezpieczeństwa. Technika jej, zaskakująca dojrzałością i pewnością w operowaniu środkami artystycznymi, polega na tym, że o rzeczach nieludzkich mówi się w «Pożegnaniu z Marią» tak, jakby były one najzupełniej normalne, naturalne i ludzkie. Przez zupełne usunięcie analizy motywów postępowania ludzkiego i własnego komentarza autorskiego Borowskiemu udało się pozbawić człowieka człowieczeństwa i dojrzeć w nim mechanizm czystych odruchów biologicznych”.
strona: - 1 - - 2 -
Moralność obozowa w „Innym świecie”
Autor: Karolina Marlęga Serwis chroniony prawem autorskimWśród więźniów Jercewa panowało przekonanie, że chcąc przetrwać należy odrzucić wyznawane dotąd przekonania i zasady etyczne, ponieważ zupełnie nie sprawdzały się one w nowych, ekstremalnych warunkach. Dlatego też większość z nich przyjęła postawę, którą komunistycznie myśliciele określali mianem relatywizmu moralnego. Krótko mówiąc polegała ona na tym, że zachowanie człowieka zawsze zależne jest od sytuacji, w jakiej się znalazł. W ten sposób możliwe było usprawiedliwienie nawet morderstwa mówiąc, iż nie otoczenie nas do tego zmusiło. W „Innym świecie” Herling-Grudziński dowodził, że nawet w najtrudniejszej sytuacji należy zachowywać się tak, jak na człowieka przystało, nawet jeśli wszyscy dookoła postępują inaczej.
Skupmy się jednak najpierw na tym, jak wyglądała moralność obozowa w Jercewie. Niemal każda przestrzeń życia opanowana była przez „urków”, czyli groźnych kryminalistów, na których występki straż przymykała oko. Dzięki temu mogli oni swobodnie okradać, gwałcić, bić, poniżać innych osadzonych, a nawet mordować więźniów politycznych.
Łagier w Jercewie był przeludniony. Znajdowali się w nim ludzie różnych narodowości, wyznań, kultur. Wymieszanie się ich musiało w konsekwencji doprowadzić do napięć. W takich warunkach nie można było mówić o poszanowaniu dla drugiego człowieka, jego godności, odmienności, prywatności. Zatłoczone baraki, podłe wyżywienie, niewolnicza praca i świadomość, iż można nie dożyć kolejnego poranka wymuszała w ludziach kolosalne zmiany. Znaczna część więźniów koncentrowała się jedynie na sobie, na zaspokajaniu własnych potrzeb, na zabezpieczaniu swoich interesów i bezpieczeństwa, często kosztem innych. Przez takie zachowanie z czasem zanikła wśród więźniów empatia, zdolność do współczucia czy litowania się nad słabszymi. W takich warunkach kwitło donosicielstwo i zawiść, która często prowadziła do śmierci.
Zdarzały się także przypadki więźniów, którzy upadli na samo dno. Pozbawieni resztek człowieczeństwa gotowi byli na wszystko, byle zaspokoić potworny głód. Wówczas na pierwszy plan wysuwały się potrzeby biologiczne i chęć ich zaspokojenia. Tacy więźniowie nie cofali się przed niczym.
Jedyną uniwersalną cechą moralności obozowej była jej hipokryzja, o czym pisze Herling-Grudziński: „(…) na przykład, nikomu by do głowy nie przyszło obwiniać o cokolwiek młodego chłopca, który dla polepszenia swej doli został kochankiem starej lekarki, ale ładna dziewczyna oddająca się z głodu odrażającemu starcowi z «chleboriezki» była, rzecz prosta, «bladzią»”.
Dostrzeganie niewłaściwego postępowania u innych, a ślepota na własne złe uczynki charakteryzowała głównie mężczyzn, którzy krzywo patrzyli na kobiety, które często nie mając innego wyjścia, oddawały się strażnikom. Na porządku dziennym, a właściwie nocnym, były zbiorowe gwałty, lecz tego nikt otwarcie nie potępiał, lecz kiedy młoda dziewczyna nie mając siły dłużej pracować zgadzała się pójść do łóżka ze strażnikiem, zaraz wywoływała wielkie oburzenie i była wyzywana od najgorszych.
W obozie nie było miejsca na piękne uczucia, na piękno w ogóle. Sytuacja panująca w łagrze sprzyjała bardziej rozwojowi wszelkich patologii. Jak czytamy w „Innym świecie”: „(…) w zonie panowało wyuzdanie seksualne, kobiety traktowało się jak prostytutki, miłość jak spacer do wychodka, a ciężarne dziewczęta z baraku matek witało się drwinami. (…) o prawdziwych uczuciach, trudno jest mówić, gdy się uprawia miłość na oczach współwięźniów lub w najlepszym razie w składzie starych ubrań na przepoconych i śmierdzących łachach obozowych”.
Nakreślony w ten sposób obraz obozu w Jercewie do złudzenia przypomina Auschwitz z opowiadań Tadeusza Borowskiego. Jednak Herling-Grudziński polemizuje z autorem „Pożegnania z Marią” i ukazuje inne oblicze obozu koncentracyjnego. W artykule „Wiadomościach kresu nocy”, który ukazał się w londyńskich „Wiadomościach” z 1948 roku, autor „Innego świata” pisał o prozie Borowskiego: „Dzięki (…) programowemu cynizmowi i programowej agresywności moralnej proza Borowskiego kryje w sobie (…) niebezpieczeństwa. Technika jej, zaskakująca dojrzałością i pewnością w operowaniu środkami artystycznymi, polega na tym, że o rzeczach nieludzkich mówi się w «Pożegnaniu z Marią» tak, jakby były one najzupełniej normalne, naturalne i ludzkie. Przez zupełne usunięcie analizy motywów postępowania ludzkiego i własnego komentarza autorskiego Borowskiemu udało się pozbawić człowieka człowieczeństwa i dojrzeć w nim mechanizm czystych odruchów biologicznych”.
strona: - 1 - - 2 -