Jesteś w: Inny świat

Przestrzeń obozu w Jercewie ukazana w „Innym świecie”

Autor: Karolina Marlęga     Serwis chroniony prawem autorskim

Herling-Grudziński z niezwykłą dbałością o szczegóły opisał w „Innym świecie” przestrzeń obozu w Jercewie, w którym spędził kilka lat.

Ten obóz kargopolski, założony w 1936 roku, w 1940 roku mieścił już trzydzieści tysięcy więźniów. Jego teren był rozrzucony w promieniu kilkudziesięciu kilometrów: „W roku 1940 Jercewo było już dużym centrum kargopolskiego ośrodka przemysłu drzewnego z własną bazą żywnościową, z własnym tartakiem, z dwiema bocznicami kolejowymi i z własnym miasteczkiem za zoną dla administracji i straży obozowej. Wszystko to zbudowane zostało rękami więźniów”.

Skazańcy spali w drewnianych barakach, a posiłki spożywali w specjalnymi baraku kuchennym, przed którym znajdował się wielki pomost, na którym każdego ranka i wieczora ustawiały się trzy kolejki, wyznaczające status więźniów („trzeci kocioł”, „drugi kocioł”, „pierwszy kocioł”).

W łagrze bardzo trudno było dbać o właściwą higienę - kąpiel była dozwolona jedynie raz na trzy tygodnie. Do tego celu służył barak-łaźnia. Była to niewielka izdebka, na środku której stała spora kadź z wrzątkiem. Każdy z więźniów otrzymywał dwa cebrzyki z zimną i gorącą wodą oraz malutką kostkę mydła. Przed wejściem do łaźni oddawali ubrania staremu popowi, który wieszał je na żelaznych obręczach, nawlekał żelaznymi haczykami na długi drąg i zanosił do odwszawienia. Po mniej więcej pół godzinie przynosił je z powrotem – ciepłe i sztywne.

Innym ważnym miejscem był tak zwany barak „chudożestwiennoj samodieja tielnosti”, który znajdował się nieopodal kuchni. Wyświetlano w nim filmy i urządzano koncerty, które więźniowie nazywali przedstawieniami. Opiekunem tego baraku był tak zwany „kawecze” (naczelnik „kulturalno-wospitatielnoj czasti”). Funkcję tę mógł sprawować tylko człowiek wolny lub były więzień, po odbytym wyroku, zaliczający się do grupy „bytowników”, czyli pospolitych przestępców. W Jercewie pierwszym wyświetlanym filmem był sowiecki film historyczny, w którym główną rolę grał Michaił Stiepanowicz W. Były aktor odsiadywał wyrok w obozie, więc miał możliwość podziwiania siebie na wielkim ekranie.

W obozie byłą także biblioteczka. Mieściła się w niewielkiej komórce obok baraku. To, jakie kto dostawał książki zależało od tego, za co dostał wyrok. Na przykład więźniom politycznym wolno było czytać dzieła Stalina i inną literaturę propagandową.

Ważną rolę w życiu codziennym osadzonych pełnił barak techniczny, znajdujący się na zakręcie ścieżki, za wartownią. Zamieszkiwali go więźniowie zatrudnieni według kwalifikacji zawodowych z wolności. Przeważnie byli to ludzie z wyższym wykształceniem, pracownicy administracji obozowej, ludzie cieszący się szeroką gamą przywilejów. W baraku tym panował luz, prycze nie były ściśnięte ze sobą. Więźniowie ci mieli prawdziwe, mocne obuwie, nieprzemakalne kurtki, a nawet własne pieniądze. To właśnie mieszkańcy tego baraku mieli dostęp do najlepszego kotła („ITR”). Podczas gdy w większości baraków wieczorem panowała cisza i strach przed następnym dniem, w technicznym mieszkańcy urządzali sobie partie szachów.

Od czasu do czasu uwaga więźniów skupiała się na baraku „pieresylnym”, czyli tranzytowym. Był on znacznie niższy od pozostałych, ciemny, brudny, z piętrowymi pryczami. Służył on więźniom, którzy zatrzymywali się w Jercewie w drodze do położonych dalej na północ obozów. Zwykle wieczorem zbierał się w tym baraku spory tłum ludzi, ponieważ panowała tam specyficzna atmosfera. Więźniowie z obozu przychodzili do „pieresylnego” z nadzieją, że spotkają swoich znajomych, ale także z czystej ciekawości, chęci porozmawiania z kimś nowym czy pohandlowania. Herling-Grudziński pisał także o innej, bardzo ważnej roli baraku tranzytowego: „(…) spełniał również w naszym obozie rolę Instytutu Badania Koniunktur Politycznych z żywymi wskaźnikami cen pracy niewolniczej i odchyleń ideologicznych w postaci napływających fal więźniów”.



  Dowiedz się więcej