Jesteś w: Inny świat

Bohaterowie „Innego świata”

Autor: Karolina Marlęga     Serwis chroniony prawem autorskim



Gdy po jakimś czasie listy od Saszy przestały przychodzić, koledzy pocieszali Pamfiłowa. W końcu wykryli, że więzień fałszował daty na starych kopertach z 1939 roku tak, by uważali, że wciąż otrzymuje nowe.

Bohater w końcu otrzymał list. W marcu 1941 roku (z datą „luty 1940 rok” - szedł prawie rok) dowiedział się, że syn nie będzie już mógł często pisać, bo ma pilne zajęcia w „naszej socjalistycznej ojczyźnie”. Sasza był zmieniony do tego stopnia, że pochwalał aresztowanie ojca jako „przejaw historycznej konieczności”. Czytając ten list twarz bohatera zbladła, w oczach pojawiły się łzy, a na koniec wyszeptał: „Straciłem syna, umarł mi syn”.

Po tym wydarzeniu Pamfiłow bardzo się załamał. Nazajutrz nie poszedł do pracy w lesie, za co dostał trzy dni kary izolatora o kromce chleba i wodzie. Choć potem wrócił do codziennych zajęć, stał się milczący, smutny, przybyło mu lat, stracił chęć do życia, nie mógł się pozbierać.

Gdy kwietniowego ranka przez Jercewo przeszedł transport oficerów i żołnierzy sowieckich, którzy za poddanie się Finom otrzymali dziesięcioletnie wyroki, do obozu trafił… Sasza. Mężczyzna odnalazł barak ojca i położył się na jego pryczy, czekając cały dzień na powrót rodzica z pracy. Nie zraził się informacją od współwięźniów ojca o jego reakcji na ostatnią kartkę od niespodziewanego gościa.

Po wieczornym powrocie Pamfiłowa z lasu sprawy potoczyły się bardzo szybko. Dowiedziawszy się od kolegów o przybyciu Saszy, bohater wszedł do baraku. Nie bacząc na krzyki zebranych: „przypomnij mu, co to ojcowska ręka”, wyszeptał tylko: „synok, dorogoj, moj synok” i przytulił jedynaka mocno. Potem, leżąc razem na pryczy, Pamfiłow i Sasza rozmawiali całą noc. Mężczyzna wybaczył synowi wszystko.

Rankiem Sasza poszedł „etapem” do Niandomy, a Pamfiłow znowu odzyskał chęć do życia i stał się jeszcze bardziej pracowity.

Tania

Kruczowłosa śpiewaczka opery moskiewskiej, odsiadująca wyrok dziesięciu lat za wykonanie nadprogramowych tańców na balu dyplomacji zagranicznej. Była więźniem „politycznym”, więc pracowała bardzo ciężko w brygadzie „lesorubów” (przydzielona do oczyszczania olbrzymim toporem zwalonych jodeł z kory). Wyrabiała ledwo normę do „pierwszego kotła”. Upatrzył ją sobie brygadier Wania „urek”. Mimo iż miała gorączkę i była chora, on i tak gonił ją do pracy, nie zwolnił na odpoczynek. W tak ciężkich warunkach wytrzymała dwa tygodnie. W końcu przyszła do baraku Wani, położyła się na jego pryczy i mu uległa, traktując ten krok z humorem, za co zyskała sympatię więźniów (została ich markietanką brygadową). Z czasem naczelnik zabrał ją „dla siebie” (śpiewała mu rosyjskie piosenki), a później przeniósł do pracy w biurze rachmistrzów obozowych.
strona:   - 1 -  - 2 -  - 3 -  - 4 -  - 5 -  - 6 -  - 7 -  - 8 - 



  Dowiedz się więcej