Jesteś w: Inny świat

Moralność obozowa w „Innym świecie”

Autor: Karolina Marlęga     Serwis chroniony prawem autorskim



Ciężko doszukać się w „Innym świecie” wyrazu potępienia dla więźniów postępujących w sposób opisany powyżej. Herling-Grudziński mozolnie udowadniał, ukazując indywidualne losy i przesłanki osadzonych, iż znajdowali się oni w trudnej sytuacji i podjęli taki, a nie inny wybór. Stawał niejako w obronie tych, którzy postępowali niegodnie: „Przekonałem się wielokrotnie, że człowiek jest ludzki w ludzkich warunkach, i uważam za upiorny nonsens naszych czasów próby sądzenia go według uczynków, jakich dopuścił się w warunkach nieludzkich - tak jakby wodę można było mierzyć ogniem, a ziemię piekłem”. Lecz nie oni są najważniejszymi bohaterami książki, ale ci, którzy nie dali się złamać i upokorzyć, którzy do końca pozostali ludźmi, którzy nie pozwoli swojej biologiczności wziąć góry nad sercem i rozumem.

Obok Herlinga-Grudzińskiego w obozie znaleźli się również tacy ludzie jak stary Pamfiłow, który wciąż myślał o swoim synu, Dimka, dla którego najważniejszą rzeczą na świecie była przyjaźń z drugim człowiekiem, Marusia, która poszukiwała miłości, Kostylew, który dzielił się chlebem z bardziej potrzebującymi. Przykładów na wspaniałe zachowania więźniów w „Innym świecie” jest wiele. Nawet sam autor dobrowolnie zgłosił się do zesłania na Kołymę, byle Kostylew mógł pozostać w Jercewie i spotkać się z własną matką.

Źródłem siły dla niektórych więźniów był Bóg, dla innych miłość, rodzina, a dla jeszcze innych szczątkowy kontakt ze sztuką. Przypomnijmy, że w obozie istniał swoisty czarny rynek zakazanych książek. Dzięki temu, na przykład sam autor miał możliwość obcowania z wielką powieścią Dostojewskiego – „Zapiski z martwego domu”, która pozwoliła mu zrozumieć wiele aspektów obozowego życia.

Herling-Grudziński szczególne miejsca poświęcił w swojej książce tym ludziom i miejscom, dzięki którym więźniowie nie czuli się jak niewolnicy. Wielkim szacunkiem darzył obsługę szpitala, która traktowała wszystkich pacjentów jednakowo uprzejmie. Dla lekarzy i pielęgniarek więźniowie byli przede wszystkim ludźmi, którym należy się pomoc. Innym takim miejscem był „Dom Swiadnij”, gdzie osadzeni mogli poczuć się niemal jak na wolności.

Postawa Herlinga-Grudzińskiego, który stara się zrozumieć i być może nawet rozgrzeszyć niektórych zbrodniarzy z Jercewa jest jednak podyktowania chwilą, świeżością wrażeń. Widać to doskonale w ostatniej scenie, kiedy po zakończeniu wojny przypadkowo natknął się na człowieka, z którym siedział w Witebsku.

Jewriej wyjawił Herlingowi-Grudzińskiemu, że doniósł na czterech niewinnych Niemców, by polepszyć swoją sytuację w obozie. Zwrócił się do autora „Innego świata” z nadzieją, że ten doskonale rozumiejąc warunki panujące w łagrze, udzieli mu symbolicznego „rozgrzeszenia”. Tak się jednak nie dzieje. Pisarz nie godzi się na to przyznając w duchu, że jeśli Jewriej zwrócił się do niego z taką prośbą zaraz po opuszczeniu obozu, to prawdopodobnie spełniłby jego życzenie. Minęło jednak zbyt dużo czasu, „normalny świat” powracał powoli do życia. Jeśli Herling-Grudziński przyznałby dawnemu koledze rację, tym samym zgodziłby się na istnienie „innego świata”, w którym panował odwrócony dekalog.

Ostatnia scena dopełnia przesłanie moralne książki. Pisarz odrzucając prośbę Jewrieja daje dowód temu, że człowiek zawsze musi postępować godnie, jak na człowieka przystało, niezależnie od okoliczności.
strona:   - 1 -  - 2 - 



  Dowiedz się więcej