Jesteś w: Przedwiośnie

Obraz społeczeństwa polskiego w „Przedwiośniu”

Autor: Karolina Marlęga     Serwis chroniony prawem autorskim



Nastroju idylli nie burzy nawet skrajna nędza okolicznych komorników, czyli bezrobotnych chłopów, czy też chłopów pracujących w folwarkach. Oni dla szlachty są niemalże niewidoczni, a ich widok oddziałuje wyłącznie na estetykę.

Mieszkańcom dworku nie można odmówić zamiłowania do dobrej zabawy i gościnności, czego doświadczył Cezary:

„Jeszcze obiad do swej połowy nie dobiegł, a już Cezary – „Czaruś” pił bruderszaft na śmierć i życie z księdzem Nastkiem, z wujciem Michasiem, a nawet trącał się kieliszkiem z obydwiema podstarzałymi ciotkami i młodocianą panną Karusią. Gorszyło to cokolwiek starszą panią, matkę rodu, ale tego wieczora wszelki porządek z zawias się wyrwał i wszelka dystynkcja została zniweczona. Za czarnymi oknami rozległy się jakby strzały. To starzy parobcy witali młodego pana, co z wojska wrócił, strzelając mu dawnym obyczajem z batów na wiwat”.

Obraz szlachty zarysowany przez Żeromskiego wydaje się archaiczny, był on jednak zgodny z prawdą. Nie może zatem dziwić fakt, iż przez młodą inteligencję miejską szlachta określana była mianem „warstwy próżniaczej”. Antoni Lulek znalazł jeszcze lepsze określenie:

„Mówił o szlachcie, o klasie próżniaczej i przeżytej – nie «szlachta», nie «burżuazja» czy tam inaczej, lecz – «nawłoć». O zepsuciu, nikczemności, zgniliźnie duchowej kobiet sfery ziemiańskiej w ogóle mówił «laury, laurynki». Grubą, bezmyślną szlagonerię nazywał «barwiccy»”.

Ten sposób w pewnej mierze dogadzał uczuciom Cezarego, jakoś był mu na rękę. Widzimy zatem, że w nowej Polsce szlachta była synonimem dawnego, nierównego porządku. Co więcej, z warstwą tą kojarzyło się również rozpasanie i marnotrawstwo, co w czasach ogólnej biedy było nie do zaakceptowania.
strona:   - 1 -  - 2 - 



  Dowiedz się więcej