Jesteś w: Przedwiośnie

Powrót Polaków z Rosji do Polski na przykładzie „Przedwiośnia”

Autor: Karolina Marlęga     Serwis chroniony prawem autorskim

Stefan Żeromski ukazał w „Przedwiośniu” jak niesamowicie trudną i wyniszczającą wędrówkę musieli przebyć Polacy powracający w charakterze repatriantów z rubieży Rosji do Polski. Wizja życia w niepodległej ojczyźnie działała na wyobraźnie setek tysięcy rodaków, którzy gotowi byli zbudować życie od nowa w wolnej ojczyźnie.

Wyludnianie ziem i odpływ ludności nie było mile widziane przez rosyjskie władze, dlatego też urzędnicy robili wszystko, co mogli, aby ten proceder ukrócić. Wśród tych zabiegów dominowała biurokracja. Liczba dokumentów, jakie każdy obywatel musiał wypełnić, aby znaleźć miejsce w pociągu do Polski była przerażająca. Cezary, którego ojciec był przecież wysoko postawionym niegdyś urzędnikiem, spędzał całe dni i noce przed biurem w Charkowie, a mimo tego nie udało mu się zdobyć pozwolenia.

Jednak największym utrudnieniem, jakie musieli pokonać rodacy w drodze do ojczyzny były warunki podróży. Pociągi repatriacyjne kursowały bardzo rzadko, co przekładało się na ich przeładowanie pasażerami. Co więcej, nie były to pociągi ogrzewane, więc łatwo wyobrazić sobie jaki panował w nich chłód. Sam widok takiego pojazdu na stacji przeszywa zimnem:

„Wreszcie pociąg, ogrom ciemnoszary, wtoczył się na stację i stanął. Był to szereg wagonów z obmarzniętymi oknami i drzwiami. Sędziwe sople wisiały jak kudły i kłaki, z tego pasa ruchomych domków na głucho zabitych, zatarasowanych, zamkniętych”.

Pociągi z polskimi repatriantami były łatwym łupem dla bolszewików. Chcący za wszelką cenę powrócić do ojczyzny ludzie oddawali wszelkie drogocenne przedmioty, jakie wieźli ze sobą, byle pozwolono im dalej jechać:

„Czasem w szczerym polu między zaspami pociąg staje i zaczyna się taniec rewizyjny. Przeglądają papiery i rzeczy, a wszelkie złocidła, pierścionki, ślubne obrączki, nie mówiąc już o zegarkach, ulegają gruntownej konfiskacie. Źle również widziany jest ryż, a nawet kasza jęczmienna”.

Widzimy zatem, że nie tylko złoto było konfiskowane przez czerwonogwardzistów, ale również i jedzenie!

Rewizje były niestety bardzo częste. Do tego surowe warunki pogodowe dawały się często we znaki samej maszynie, która psuła się i wymagała naprawy. To powodowało, że pociąg wiele razy zatrzymywał się w szczerym polu.

Po śmierci ojca, Cezary zaopiekował się ksiądz, który umieścił chłopaka w przedziale z innymi podróżnymi. Widok, choć bardziej zapach tego miejsca, przyprawił młodzieńca o zdumienie:

„Weszli do przedziału tak przeładowanego ludźmi, pełnego mężczyzn, kobiet i dzieci, iż powietrze było tam równie zepsute, jak w wagonie z kożuchami. (…) Z zamarzniętego okna sączyła się struga wody. Wiatr przewiewał. Mnóstwo oczu patrzyło z ciekawością na młodego przybysza. On poczuł się w tym tłumie zbiedzonych, udręczonych od niespania i głodowych niewywczasów, wśród rozczochranych kobiet, brudnych dzieci i ponuro spoglądających mężczyzn stokroć gorzej niż w samotności. Chciał wyjść”.

Im bliżej granicy znajdował się pociąg, tym więcej zdarzało się rewizji, przez co podróżni u kresu drogi byli niejednokrotnie pozbawieni czegokolwiek. Mimo tego, na wieść, że zbliżają się do Polski powodowała bezgraniczne szczęście. Ostatnim aktem podróży było przekroczenie rosyjskiej granicy. Kontrola dokumentów odbywała się bardzo powoli. Cezary przyglądał się z niedowierzaniem temu, jak repatrianci byli traktowani przez żołnierzy:

„Do dzikiej furii doprowadziła go tyrania najzwyklejszych pospolitaków i żołdaków, którzy, nie wiadomo za co i w jakim celu, gnębili uchodźców do Polski z satysfakcją, z nienasyconą przyjemnością, z jawnym wylewem zwyczajnej nacjonalistycznej zemsty. Można było zrozumieć gniew na burżujów, rodaków uciekających z Rosji przez Baku w świat szeroki, lecz ta gruba i okrutna przemoc okazywana gościom, przychodniom, wędrowcom, którzy właśnie wynosili się do siebie - dziwiła i napełniała gniewem”.

Oburzało go to, jak Rosjanie napawali się władzą.

Warto przytoczyć fragment, w którym Żeromski po mistrzowsku, z naturalistyczną dokładnością opisuje moment przekraczania polskiej granicy przez wyczerpanych podróżą repatriantów:
strona:   - 1 -  - 2 - 



  Dowiedz się więcej