Jesteś w:
Przedwiośnie
Historia miłości Cezarego i Laury stanowi najważniejszy wątek „Nawłoci”, czyli drugiej części „Przedwiośnia”. Wielu uważa, iż część ta mogłaby bez problemów stanowić odrębne dzieło, które przypominałoby sielankę, a według niektórych ckliwe „romansidło”. Ciężko nie odnieść wrażenia, że powieść Żeromskiego zbudowana jest na zasadzie kontrastów – jednym z nich jest diametralna różnica, chociażby pod względem tematyki czy stylu, pomiędzy „Szklanymi domami” a „Nawłocią”.
Historia Cezarego i Laury rozpoczyna się na przejażdżce konnej. Bohater i Hipolit przypadkowo napotykają piękną kobietę i jej narzeczonego i razem udają się do dworku. Podróżujący za niewiele starszą od siebie Kościeniecką Baryka nie mógł nadziwić się jej wspaniałym kształtom. Jadąc u jego boku opowiada mu wszystko, co wie na temat pięknej kobiety. Dowiadujemy się wówczas, że Laura była wdową, a zmarły przed dwoma laty mąż – mizantrop, poważany literat i historyk – zostawił jej pałac w Leńcu.
Pociąg Cezarego do Kościenieckiej był początkowo czysto fizyczny i doskonale wpisywał się w sytuację panującą w Nawłoci, gdzie bohater rozkochał w sobie dwie piękne młódki – Karolinę i Wandę. Dla Baryki był to okres wielkich emocjonalnych uniesień.
Romans Cezarego i Laury nabrał tempa dzięki przygotowaniom do pikniku charytatywnego organizowanego przez Kościeniecką. Baryka pomagał jej przy tym wraz z Hipolitem. Pewnego razu przez ulewny deszcz bohater nie mógł wrócić do Nawłoci, więc Laura odwiozła go karetą. To właśnie wtedy, podczas podróży, Cezary rzucił się z pasją na piękną kobietę, a ta nie stawiała żadnych oporów:
„W tej dzikiej niespodziance rozkoszy, w niebezpieczeństwie, w locie pośród pól, w kołysaniu i drżeniu była otchłań radości obojga przygodnych kochanków. Oszaleli do cna od nagłej pasji, marzyli o rozkoszy swej, doświadczając jej w pełni. Pocałunki ich i pieszczoty były bezdenne jak ta noc, pełne potęgi niewyczerpanej jak fuga koni niosących się w przestrzeń”.
Od tego momentu stali się kochankami.
Zakochani w sobie do szaleństwa spotykali się na potajemnych nocnych schadzkach. Cezary zazwyczaj wmawiał domownikom w Nawłoci, że boli go głowa, lub że jest zmęczony albo musi napisać pilny list, a następnie przez okno w sypialni wymykał się i pędził do Leńca na spotkanie z Laurą.
Z czasem ich schadzki zaczęły robić się coraz bardziej ryzykowne. Cezary wchodził do dworku kochanki wiedząc nawet, że wciąż znajduje się w nim jej narzeczony lub matka jej nieżyjącego męża. Ryzyko nakrycia na gorącym uczynku dodawało ich tajemnemu romansowi jeszcze więcej emocji.
W miejscach publicznych kochankowie udawali, z wielkim trudem, że ledwo się znają. Laura w rozmowach z Barwnickim nazywa nawet Barykę „chłystkiem”. Witając się na balu z gośćmi potraktowała Cezarego jak każdego innego mężczyznę, co niewątpliwie go dotknęło. Bardziej denerwował go tylko widok narzeczonego Laury, którego szczerze nienawidził. Jednak to właśnie podczas tego balu, w tańcu, Kościeniecka wyznała (szeptem) Baryce swoją miłość:
„Czarusiu! Czarusieńku! Czarnoksiężniczku mój! Jesteś dziś piękny. Jesteś przepiękny. Włosy masz wytwornie ufryzowane. Jesteś zgrabny. Jesteś najzgrabniejszy ze wszystkich. Jesteś mocny, silny, wysmukły. Jesteś przesubtelny. Pachniesz! Ślicznie ci w tym fraku. Całuję twoje kręcone włosy. Całuję twoje oczy. Całuję twoje usta. Kocham cię, Czarusiu! Kocham cię całego, miękkiego, sprężystego, mocnego, wysmukłego! Kocham cię do szaleństwa! Kocham cię na śmierć, śliczny Czarusiu!”.
Wówczas też zapewniała go, że nie czuje nic do Barwnickiego, zamierza za niego wyjść wyłącznie ze względu na jego pieniądze.
Jak łatwo można było się domyślić, trwający sekretny romans musiał wreszcie zostać odkryty. Barwnicki nakrył Barykę włamującego się pod osłoną nocy do dworku Laury. Cezary ucieszył się, że wreszcie będzie mógł zawalczyć o jej serca. Mężczyźni pobili się, a próbująca ich rozdzielić Kościeniecka wyraźnie wybrała swojego narzeczonego i wykrzyczała do Baryki:
strona: - 1 - - 2 -
Miłość Cezarego Baryki i Laury Kościenieckiej
Autor: Karolina Marlęga Serwis chroniony prawem autorskimHistoria miłości Cezarego i Laury stanowi najważniejszy wątek „Nawłoci”, czyli drugiej części „Przedwiośnia”. Wielu uważa, iż część ta mogłaby bez problemów stanowić odrębne dzieło, które przypominałoby sielankę, a według niektórych ckliwe „romansidło”. Ciężko nie odnieść wrażenia, że powieść Żeromskiego zbudowana jest na zasadzie kontrastów – jednym z nich jest diametralna różnica, chociażby pod względem tematyki czy stylu, pomiędzy „Szklanymi domami” a „Nawłocią”.
Historia Cezarego i Laury rozpoczyna się na przejażdżce konnej. Bohater i Hipolit przypadkowo napotykają piękną kobietę i jej narzeczonego i razem udają się do dworku. Podróżujący za niewiele starszą od siebie Kościeniecką Baryka nie mógł nadziwić się jej wspaniałym kształtom. Jadąc u jego boku opowiada mu wszystko, co wie na temat pięknej kobiety. Dowiadujemy się wówczas, że Laura była wdową, a zmarły przed dwoma laty mąż – mizantrop, poważany literat i historyk – zostawił jej pałac w Leńcu.
Pociąg Cezarego do Kościenieckiej był początkowo czysto fizyczny i doskonale wpisywał się w sytuację panującą w Nawłoci, gdzie bohater rozkochał w sobie dwie piękne młódki – Karolinę i Wandę. Dla Baryki był to okres wielkich emocjonalnych uniesień.
Romans Cezarego i Laury nabrał tempa dzięki przygotowaniom do pikniku charytatywnego organizowanego przez Kościeniecką. Baryka pomagał jej przy tym wraz z Hipolitem. Pewnego razu przez ulewny deszcz bohater nie mógł wrócić do Nawłoci, więc Laura odwiozła go karetą. To właśnie wtedy, podczas podróży, Cezary rzucił się z pasją na piękną kobietę, a ta nie stawiała żadnych oporów:
„W tej dzikiej niespodziance rozkoszy, w niebezpieczeństwie, w locie pośród pól, w kołysaniu i drżeniu była otchłań radości obojga przygodnych kochanków. Oszaleli do cna od nagłej pasji, marzyli o rozkoszy swej, doświadczając jej w pełni. Pocałunki ich i pieszczoty były bezdenne jak ta noc, pełne potęgi niewyczerpanej jak fuga koni niosących się w przestrzeń”.
Od tego momentu stali się kochankami.
Zakochani w sobie do szaleństwa spotykali się na potajemnych nocnych schadzkach. Cezary zazwyczaj wmawiał domownikom w Nawłoci, że boli go głowa, lub że jest zmęczony albo musi napisać pilny list, a następnie przez okno w sypialni wymykał się i pędził do Leńca na spotkanie z Laurą.
Z czasem ich schadzki zaczęły robić się coraz bardziej ryzykowne. Cezary wchodził do dworku kochanki wiedząc nawet, że wciąż znajduje się w nim jej narzeczony lub matka jej nieżyjącego męża. Ryzyko nakrycia na gorącym uczynku dodawało ich tajemnemu romansowi jeszcze więcej emocji.
W miejscach publicznych kochankowie udawali, z wielkim trudem, że ledwo się znają. Laura w rozmowach z Barwnickim nazywa nawet Barykę „chłystkiem”. Witając się na balu z gośćmi potraktowała Cezarego jak każdego innego mężczyznę, co niewątpliwie go dotknęło. Bardziej denerwował go tylko widok narzeczonego Laury, którego szczerze nienawidził. Jednak to właśnie podczas tego balu, w tańcu, Kościeniecka wyznała (szeptem) Baryce swoją miłość:
„Czarusiu! Czarusieńku! Czarnoksiężniczku mój! Jesteś dziś piękny. Jesteś przepiękny. Włosy masz wytwornie ufryzowane. Jesteś zgrabny. Jesteś najzgrabniejszy ze wszystkich. Jesteś mocny, silny, wysmukły. Jesteś przesubtelny. Pachniesz! Ślicznie ci w tym fraku. Całuję twoje kręcone włosy. Całuję twoje oczy. Całuję twoje usta. Kocham cię, Czarusiu! Kocham cię całego, miękkiego, sprężystego, mocnego, wysmukłego! Kocham cię do szaleństwa! Kocham cię na śmierć, śliczny Czarusiu!”.
Wówczas też zapewniała go, że nie czuje nic do Barwnickiego, zamierza za niego wyjść wyłącznie ze względu na jego pieniądze.
Jak łatwo można było się domyślić, trwający sekretny romans musiał wreszcie zostać odkryty. Barwnicki nakrył Barykę włamującego się pod osłoną nocy do dworku Laury. Cezary ucieszył się, że wreszcie będzie mógł zawalczyć o jej serca. Mężczyźni pobili się, a próbująca ich rozdzielić Kościeniecka wyraźnie wybrała swojego narzeczonego i wykrzyczała do Baryki:
strona: - 1 - - 2 -