Jesteś w: Opowiadania Borowskiego

„Proszę państwa do gazu” - streszczenie

Autor: Karolina Marlęga     Serwis chroniony prawem autorskim

W opowiadaniu „Proszę państwa do gazu” Borowski opisuje jeden dzień pracy przy obsłudze transportów ludzi przeznaczonych do likwidacji. Kilka poprzednich dni upływa więźniom obozu na całkowitej bezczynności – wykąpani i zdezynfekowani leżą na trawie, jedzą, opalają się na słońcu. Na dworze panuje upał. Więźniowie zastanawiają się, czy może transportów już nie będzie, bo od paru dni nie przyjechał żaden pociąg. Tego dnia pociągi zaczynają przyjeżdżać.

Widok ludzi stłoczonych w wagonach towarowych jest przerażający – zduszeni, pozbawieni wody do picia wyciągają ręce przez małe okienka, krzyczą. Strażnicy puszczają po wagonach serię z broni maszynowej i wszystko ucisza się. Więźniowie otwierają wagony i wypuszczają z nich skłębiony tłum. „Wylewa się z wagonu różnobarwna fala, objuczona, podobna do ogłupiałej, ślepej rzeki, która szuka nowego koryta”. Przywiezieni ludzie dostają nakaz odłożenia swoich rzeczy na bok i kierowani są do ciężarówek. W wagonach są również trupy. Zwłoki wrzuca się na oddzielną ciężarówkę.

Esman z notatnikiem skrupulatnie liczy odjeżdżające ciężarówki. Transport określa się nazwą miasta, z którego przyjechał - „z Salonik”, „ze Strasburga”, „z Rotterdamu”. W każdym z nich są tysiące ludzi. „Transporty rosną w tygodnie, miesiące, lata... Najkrwawsza bitwa wojny...”.
Transport z tego dnia to „Będzin-Sosnowiec”. Więźniowie zastanawiają się, czy jest to bogaty transport? Przez kilka następnych dni obóz będzie dzielił się tym, co zostało po przywiezionych ludziach.


Przy wyprowadzaniu transportu do ciężarówek dzieją się okropne rzeczy. „Jest prawo obozu, że ludzi idących na śmierć oszukuje się do ostatniej chwili”. Mimo tego ludzie są przerażeni. Niektórzy szukają sposobu, by ratować się. „Niezmordowanie jeździ karetka Czerwonego Krzyża; to właśnie w niej wozi się gaz, gaz, którym trują tych ludzi”. Strażnicy każą kobietom wziąć na ręce zwłoki dzieci zmarłych w wagonie i wsiadać z nimi na ciężarówki. Kobiety wzdragają się przed tym ale zastraszone groźbą natychmiastowego rozstrzelania wykonują polecenie.

Za pierwszym pociągiem przyjeżdża następny, po nim kolejny i tak dzieje się aż do wieczora. Wszyscy są zmęczeni i rozdrażnieni. W miarę upływu czasu zachowują się co raz bardziej brutalnie. Rosjanin, który widzi kobietę uciekającą przed dzieckiem, bije ją. Kobieta wypiera się dziecka, twierdzi, że nie jest jego matką. Mimo tego Rosjanin wrzuca ją razem z dzieckiem na ciężarówkę. Na rampie strażnik strzela do dziewczynki, która z przerażenia dostała obłędu. Na ciężarówki z trupami wrzuca się również chorych i kaleki.


Więźniowie kończą pracę nad ranem. Wracają do obozu. Nad krematorium płyną potężne kłęby dymów. Po drodze mijają oddział SS, który maszeruje na zmianę warty śpiewając Und morgen die ganze Welt / A jutro cały świat.../



  Dowiedz się więcej