Jesteś w:
Opowiadania Borowskiego
Harmenze jest to wieś w pobliżu Brzezinki /Birkenau /. Jako duże gospodarstwo hodowlane i rybne należała do obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu /Auschwitz/. Funkcjonował tu podobóz męski, którego więźniowie pracowali przy budowie i obsłudze gospodarstwa.
Bohater opowiadania, Tadeusz pracuje przy skręcaniu szyn kolejki na łące, w pobliżu stawów. Jego sytuacja jest lepsza niż pracujących razem z nim Greków i Macedończyków. Nie chodzi wygłodniały i ma swoje układy obozowe. Tutaj, na wsi jest w gospodarstwie pani Haneczka, która w każdej chwili może dostarczyć jakieś jedzenie. W zamian za to pani Haneczce należy przynieść prezent odpowiedni dla kobiety. np. mydło.
Obozowy wikt składa się z zupy z pokrzyw i chleba. Zaradni więźniowie potrafią zorganizować sobie kawałek słoniny, cebulę, margarynę, jabłka, mleko skondensowane i czasami jajka. W gospodarstwie jest hodowla gęsi, więc co jakiś czas udaje się komuś ukraść gęś. Za kradzieże grożą jednak surowe kary, włącznie z natychmiastowym wykonaniem wyroku śmierci.
Tadeusz rozmawia z Żydem, Bekerem o wyrokach śmierci za kradzieże. Beker wykonywał takie wyroki w obozie pod Poznaniem. Uważa on, że kradzież żywności jest najokropniejszą rzeczą, jaką człowiek może zrobić. Tłumaczy Tadeuszowi, że w tamtym obozie panował straszny głód – do tego stopnia, iż na drugiego człowieka patrzyło się jak na obiekt do konsumpcji. Tadeusz zastanawia się jak potraktować Iwana, który ukradł mu mydło przeznaczone dla pani Haneczki i wyłudził od niej jajka. Tym czasem, funkcjonariusze obozowi przy każdej okazji odbierają więźniom przedmioty, które mogą przedstawiać jakąkolwiek wartość – np. zegarek lub niezniszczone buty.
Dzień na wsi Harmenze upływa głównie na pracy z przerwami na jedzenie. Można również porozmawiać, jeśli nie ma strażnika w pobliżu. Pilnujący funkcjonariusze biją więźniów z byle powodu. W niektórych miejscach wolno im również strzelać. Tadeusz od tych miejsc woli trzymać się z daleka. Codziennie robi się tutaj nosze, by zabrać do obozu trupy. Słabi i chorzy dostają zmniejszone porcje jedzenia, ponieważ trzeba je oszczędzać. U jednego z wygłodniałych Greków strażnik odkrywa w torbie ukradzioną gęś. W obronie Greka staje Iwan, który przyznaje się, że to on ukradł gęś. Iwan zostaje ciężko pobity ale trzyma się na nogach i może o własnych siłach iść.
Skrócony czas pracy i wcześniejszy powrót do obozu oznacza, że będzie selekcja skazanych na likwidację. Więźniowie mówią o tym, że idą do komina. Tym razem okazuje się, że Żyd Beker nalazł się wśród wyselekcjonowanych. Jego ostatnie życzeniem jest: najeść się do syta i poleżeć na pryczy. Tadeusz i jego kolega Kazik spełniają to życzenie – dają mu jedzenie i wolną pryczę.
Dzień na Harmenzach – streszczenie
Autor: Karolina Marlęga Serwis chroniony prawem autorskimHarmenze jest to wieś w pobliżu Brzezinki /Birkenau /. Jako duże gospodarstwo hodowlane i rybne należała do obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu /Auschwitz/. Funkcjonował tu podobóz męski, którego więźniowie pracowali przy budowie i obsłudze gospodarstwa.
Bohater opowiadania, Tadeusz pracuje przy skręcaniu szyn kolejki na łące, w pobliżu stawów. Jego sytuacja jest lepsza niż pracujących razem z nim Greków i Macedończyków. Nie chodzi wygłodniały i ma swoje układy obozowe. Tutaj, na wsi jest w gospodarstwie pani Haneczka, która w każdej chwili może dostarczyć jakieś jedzenie. W zamian za to pani Haneczce należy przynieść prezent odpowiedni dla kobiety. np. mydło.
Obozowy wikt składa się z zupy z pokrzyw i chleba. Zaradni więźniowie potrafią zorganizować sobie kawałek słoniny, cebulę, margarynę, jabłka, mleko skondensowane i czasami jajka. W gospodarstwie jest hodowla gęsi, więc co jakiś czas udaje się komuś ukraść gęś. Za kradzieże grożą jednak surowe kary, włącznie z natychmiastowym wykonaniem wyroku śmierci.
Tadeusz rozmawia z Żydem, Bekerem o wyrokach śmierci za kradzieże. Beker wykonywał takie wyroki w obozie pod Poznaniem. Uważa on, że kradzież żywności jest najokropniejszą rzeczą, jaką człowiek może zrobić. Tłumaczy Tadeuszowi, że w tamtym obozie panował straszny głód – do tego stopnia, iż na drugiego człowieka patrzyło się jak na obiekt do konsumpcji. Tadeusz zastanawia się jak potraktować Iwana, który ukradł mu mydło przeznaczone dla pani Haneczki i wyłudził od niej jajka. Tym czasem, funkcjonariusze obozowi przy każdej okazji odbierają więźniom przedmioty, które mogą przedstawiać jakąkolwiek wartość – np. zegarek lub niezniszczone buty.
Dzień na wsi Harmenze upływa głównie na pracy z przerwami na jedzenie. Można również porozmawiać, jeśli nie ma strażnika w pobliżu. Pilnujący funkcjonariusze biją więźniów z byle powodu. W niektórych miejscach wolno im również strzelać. Tadeusz od tych miejsc woli trzymać się z daleka. Codziennie robi się tutaj nosze, by zabrać do obozu trupy. Słabi i chorzy dostają zmniejszone porcje jedzenia, ponieważ trzeba je oszczędzać. U jednego z wygłodniałych Greków strażnik odkrywa w torbie ukradzioną gęś. W obronie Greka staje Iwan, który przyznaje się, że to on ukradł gęś. Iwan zostaje ciężko pobity ale trzyma się na nogach i może o własnych siłach iść.
Skrócony czas pracy i wcześniejszy powrót do obozu oznacza, że będzie selekcja skazanych na likwidację. Więźniowie mówią o tym, że idą do komina. Tym razem okazuje się, że Żyd Beker nalazł się wśród wyselekcjonowanych. Jego ostatnie życzeniem jest: najeść się do syta i poleżeć na pryczy. Tadeusz i jego kolega Kazik spełniają to życzenie – dają mu jedzenie i wolną pryczę.